Ta maœlana kolacja zwa³a siê podkurek; by³a wszêdzie w u¿ywaniu tak w wielkich domach, jako te¿ w ma³ych. Po wielkich miastach w Stêpn¹ Œrodê czeladŸ jakiego cechu, poubierawszy siê za dziadów i Cyganów, a jednego z miêdzy siebie ustroiwszy za niedŸwiedzia, czarnym ko¿uchem, futrem na wierszch wywróconym, okrytego i oko³o nóg czysto jak niedŸwiedŸ poobwi¹zywanego, wodzili od domu do domu, ró¿nych figlów z nim dokazuj¹c, którymi grosze i trunki z pospólstwa, chciwego na takie widoki, wy³udzali. Inni znowu, spory kloc do ³añcucha przyprawiwszy, chwytali dziewki s³u¿ebne; z³apan¹ wprzêgali do pomienionego kloca, przymuszaj¹c do ci¹gnienia póty od domu do domu, póki innej nie z³apali dla uwolnienia pierwszej. Pocz¹tek tej swawoli wzi¹³ siê od zalotnika wzgardzonego i sta³ siê powszechn¹ kar¹ na dziewki doros³e, które za m¹¿ nie posz³y, chocia¿ siê im dusznie pragn¹cym tego szczêœcia nie dosta³o. Podobne swawole praktykowa³y siê i po wsiach miêdzy parobkami i dziewkami; ale najwiêcej na wsiach w ostatni wtorek bywa³o we zwyczaju obnoszenie po cha³upach przez parobczaków kurka drewnianego na dwóch kó³kach ma³ych z dyszlem, czyli raczej kijem, osadzonego, na którego kurka, jakby na prawdziwego koguta, dziewek i gospodyniów zapraszali, a te rozumiej¹ce tê ceremoni¹ dawa³y im ser, mas³o, szperki, kie³basy, jajca, z czego w samej rzeczy mogli zrobiæ ucztê nie lada jak¹, przykupiwszy do tego gorza³ki i piwa, bez czego siê nie obesz³o. Zaœ przy koœcio³ach w Stêpn¹ Œrodê po miastach ch³opcy, studencikowie, czatowali na wchodz¹c¹ do koœcio³a bia³¹ p³eæ, której przypinali na plecach kurze nogi, skorupy od jajec, indycze szyje, rury wo³owe i inne tym podobne materklasy; tak zaœ to sprawnie robili, ¿e tego osoba dostaj¹ca nie czu³a, bo to plugastwo by³o uwi¹zane na sznurku lub nici, do koñca której by³a przyprawiona szpilka zakrzywiona jak wêdka, wiêc ch³opiec do takich figlów wyæwiczony byle siê dotchn¹³ ow¹ szpilk¹ sukni, wraz i figla na osobie zawiesi³. A ta ni o czym nie wiedz¹c, piêknie przybran¹ i wiele razy bêd¹ca dystyngwowan¹, postêpowa³a w koœció³ z dobr¹ min¹, gdy tymczasem wisz¹cym na plecach kawalcem pustym g³owom œmiech z siebie czyni³a, którym siê i sama, na koniec od kogo roztropnego uwolniona od wisielca, zarumieniæ musia³a. ComberW Krakowie tylko samym by³ ten zwyczaj, ¿e w pierwszy czwartek postny przekupki sprawia³y sobie ochotê, najê³y muzykantów, naznosi³y rozmaitego jad³a i trunków i w œrodku rynku, na ulicy, choæby po najwiêkszym b³ocie, tañcowa³y. Kogo tylko z mê¿czyzn mog³y z³apaæ, ci¹gnê³y do tañca. Chudeuszowie i ho³yszowie dla jad³a i ³yku sami siê nara¿ali na z³apanie; kto zaœ z dystyngwowanych niewiadomy nadjecha³ albo nadszed³ na ten comber, wola³ siê op³aciæ ni¿ po b³ocie, a jeszcze z babami, skakaæ.
|