CzuÅ‚am w nim to samo co Raven, kiedy ty i Berry byliÅ›cie blisko: obecność Mocy! ObserwowaÅ‚am tego mÅ‚odego czÅ‚owieka, kiedy nie wiedziaÅ‚, że jestem w pobliżu, a potem, gdy odjechaÅ‚, wzięłam teksty, które wybraÅ‚, i sama je przejrzaÅ‚am. MówiÅ‚y o przeszÅ‚oÅ›ci, przeszÅ‚oÅ›ci wschodu! PokazaÅ‚am papiery innym, a oni nie mogli zrozumieć, o czym w ogóle mówiÄ™. Bo tylko poÅ›ród Strażników Bram i Czarownic trwa pamięć o tym, co wydarzyÅ‚o siÄ™ na wschodzie wieki temu, i dlaczego Stara Rasa uciekÅ‚a stamtÄ…d. — To Stara Rasa przyszÅ‚a... ze wschodu? — Tak. Przybyli do Estcarpu, uciekajÄ…c przed rzeczÄ… tak okropnÄ…, że kiedy dotarli tutaj, odwrócili siÄ™ i wznieÅ›li za sobÄ… zaporÄ™ gór, ubili i rozÅ‚upali ziemiÄ™, żeby stworzyć Å›cianÄ™ chroniÄ…cÄ… przed tym, przed czym uciekli. Górska Brama jest najbardziej wysuniÄ™tym na poÅ‚udnie miejscem tej zapory, gdzie utworzone przez Czarownice góry Å‚Ä…czÄ… siÄ™ z naturalnie powstaÅ‚ymi grzbietami, które oddzielajÄ… nas od Karstenu. Potem, wykuwszy zaporÄ™, MÄ…dre Kobiety tamtych czasów rzuciÅ‚y czar na swych wÅ‚asnych ludzi, blokujÄ…c ich umysÅ‚y, żeby nie dopuÅ›cić do tego, by kiedykolwiek znów szukali wschodu czy nawet myÅ›leli o nim. Tak bardzo baÅ‚y siÄ™ tego, co je tu przywiodÅ‚o. Wszyscy ze Starej Rasy mieli być odtÄ…d pod tym wzglÄ™dem ograniczeni, z wyjÄ…tkiem maÅ‚ej grupy. W tych górach odkryto starożytnÄ… BramÄ™., która przetrwaÅ‚a chaos, jaki zapanowaÅ‚ w rozpadlinie. Nie pamiÄ™tano, dokÄ…d wiedzie Brama — może do zupeÅ‚nie innego Å›wiata. Lecz dokÄ…dkolwiek by wiodÅ‚a, uznano, że trzeba j Ä… chronić, wiÄ™c wzniesiono tu wioskÄ… i osiedlono ochotników wywodzÄ…cych siÄ™ ze Starej Rasy. Bo koniecznie trzeba byÅ‚o znać wschód, żeby żyć tutaj, na jego progu. — Dlatego tu przybyÅ‚aÅ›? Czy Brama siÄ™ znowu otworzy? PoÅ‚ożyÅ‚a pulchny palec na jego ustach. — PowierzyÅ‚am ci już wiÄ™cej tajemnic, niż moje siostry mogÅ‚yby mi wybaczyć, o wiele wiÄ™cej. PodniosÅ‚a laskÄ™, drżąc w zapadajÄ…cym zmierzchu. — Chodź, odciÄ…gniemy Berry od jej zajÄ™cy i zejdziemy do wioski. — Jeszcze jedno — Ander spojrzaÅ‚ z wahaniem w stronÄ™ siostry bawiÄ…cej siÄ™ na zboczu góry. — Czy wiesz, co Berry myÅ›li o Bramie na najwyższej hali? Wierzy, że nasza matka przeszÅ‚a przez niÄ… tej nocy, której zniknęła. Ona sÄ…dzi, że pewnego dnia matka wróci. VPrzez caÅ‚y ranek w powietrzu czuÅ‚o siÄ™ coÅ› dziwnego. Atmosfera jakby rozrzedziÅ‚a siÄ™, chociaż jesienny chłód trwaÅ‚ nadal. Duroth mamrotaÅ‚ coÅ› przy Å›niadaniu ze wzrokiem utkwionym w wieży Czarownicy. Gdy Ander i Bereth stawili siÄ™ o zwykÅ‚ej porze w Wieży MÄ…droÅ›ci, po raz pierwszy zdarzyÅ‚o im siÄ™, że owalne drzwi byÅ‚y zaryglowane od Å›rodka. Ander zapukaÅ‚ nieÅ›miaÅ‚o i wewnÄ…trz rozlegÅ‚ siÄ™ zastanawiajÄ…co gÅ‚uchy gÅ‚os Starej Ropuchy: — Idźcie sobie. Nie chcÄ™ dziÅ› nikogo widzieć. — Ale przecież mieliÅ›my otworzyć ten stary kufer — zaprotestowaÅ‚a Berry, próbujÄ…c stanÄ…wszy na palcach zajrzeć przez pojedyncze okno. Ciężkie zasÅ‚ony nie pozwoliÅ‚y im zobaczyć ciemnego wnÄ™trza. — I chciaÅ‚abym spróbować naprawić nastÄ™pnÄ… promieniujÄ…cÄ… kulÄ™. Możemy wejść tylko na... — Nie chcÄ™ dziÅ› nikogo widzieć. Idźcie sobie. Kiedy wrócili do domku, Duroth byÅ‚ zajÄ™ty przybijaniem desek w poprzek okien. — Nadchodzi burza — powiedziaÅ‚ zwięźle, patrzÄ…c na zachód, gdzie na horyzoncie gromadziÅ‚y siÄ™ zÅ‚owieszcze masy fioletowych chmur. — Idźcie lepiej na strych i zostaÅ„cie tam, dopóki was nie zawoÅ‚am. Z takÄ… burzÄ… nie można zrobić nic innego, jak tylko jÄ… przeczekać. — Martwimy siÄ™ o StarÄ… RopuchÄ™ — powiedziaÅ‚a Berry. — Nie wpuÅ›ciÅ‚a nas do wieży, a jej gÅ‚os brzmiaÅ‚ tak dziwacznie...
|