— Ale dlaczego? Czyż ludzie tutaj nie rozmawiajÄ… o wschodzie? Trudno mi w to uwierzyć!— Ostatnio przybyÅ‚ do Lormtu spragniony wiedzy mÅ‚ody...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Trudno było pojąć opowieść na wpół szalonego ślepca, lecz kiedy Guthwulf mówił, Simon wyobraził sobie, jak hrabia wędruje tunelami, kuszony przez coś, co...
»
Po wejœciu Wooda do zespo³u, choæ na razie tylko tymczasowym, zaczê³o siê wyczuwaæ obecnoœæ elementu przyjaŸni, o której w przypadku Taylora trudno w³aœciwie by³o mówiæ...
»
Jedna z trudności, jakie wiążą się ze stosowaniem terapii awersyjnej, polega na skłonieniu danej osoby, aby poddała się dobrowolnie tej terapii (a nawet...
»
Chociaż wiele współczesnych kobiet traktuje tę tendencję jako przykrą przypadłość, ma ona tak szeroki zasięg, że trudno uznać ją za przypadek...
»
-- Nie wiem -– Kosti zrobiÅ‚ krok naprzód; przerażony kierowca krzyknÄ…Å‚: To najprawdziwsza prawda! Tylko ludzie Salzara wiedzÄ…, gdzie jest i jak dziaÅ‚a...
»
W Warszawie, jako zastępcy Rządu Tymczasowego, zostali trzej ludzie: Stefan Bobrowski, Władysław Daniłowski i Witold Marczewski: pierwsi dwaj młodzi,...
»
W środku zastałem ledwie garstkę ludzi, czemu trudno się dziwić, ponieważ żniwa były w pełni, a do zmierzchu zostało wciąż pięć, sześć godzin...
»
W ostatnich latach pojawi³o siê kilka inicjatyw odbudowy obiektu, b¹dŸ z przywróceniem pierwotnych funkcji, b¹dŸ jako schroniska turystycznego...
»
Pozycja Moje bieżące dokumenty może być przydatna, ponieważ udostępnia podmenu zawierające listę 15 ostatnio otwartych dokumentów...
»
równie¿ formy ¿ycia politycznego, w której obdarzeni cnot¹ ludzie bêd¹siê czuli u siebie, je¿eli w ogóle mog¹ siê tak czuæ w...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Czułam w nim to samo co Raven, kiedy ty i Berry byliście blisko: obecność Mocy! Obserwowałam tego młodego człowieka, kiedy nie wiedział, że jestem w pobliżu, a potem, gdy odjechał, wzięłam teksty, które wybrał, i sama je przejrzałam. Mówiły o przeszłości, przeszłości wschodu! Pokazałam papiery innym, a oni nie mogli zrozumieć, o czym w ogóle mówię. Bo tylko pośród Strażników Bram i Czarownic trwa pamięć o tym, co wydarzyło się na wschodzie wieki temu, i dlaczego Stara Rasa uciekła stamtąd.
— To Stara Rasa przyszÅ‚a... ze wschodu?
— Tak. Przybyli do Estcarpu, uciekajÄ…c przed rzeczÄ… tak okropnÄ…, że kiedy dotarli tutaj, odwrócili siÄ™ i wznieÅ›li za sobÄ… zaporÄ™ gór, ubili i rozÅ‚upali ziemiÄ™, żeby stworzyć Å›cianÄ™ chroniÄ…cÄ… przed tym, przed czym uciekli. Górska Brama jest najbardziej wysuniÄ™tym na poÅ‚udnie miejscem tej zapory, gdzie utworzone przez Czarownice góry Å‚Ä…czÄ… siÄ™ z naturalnie powstaÅ‚ymi grzbietami, które oddzielajÄ… nas od Karstenu. Potem, wykuwszy zaporÄ™, MÄ…dre Kobiety tamtych czasów rzuciÅ‚y czar na swych wÅ‚asnych ludzi, blokujÄ…c ich umysÅ‚y, żeby nie dopuÅ›cić do tego, by kiedykolwiek znów szukali wschodu czy nawet myÅ›leli o nim. Tak bardzo baÅ‚y siÄ™ tego, co je tu przywiodÅ‚o. Wszyscy ze Starej Rasy mieli być odtÄ…d pod tym wzglÄ™dem ograniczeni, z wyjÄ…tkiem maÅ‚ej grupy. W tych górach odkryto starożytnÄ… BramÄ™., która przetrwaÅ‚a chaos, jaki zapanowaÅ‚ w rozpadlinie. Nie pamiÄ™tano, dokÄ…d wiedzie Brama — może do zupeÅ‚nie innego Å›wiata. Lecz dokÄ…dkolwiek by wiodÅ‚a, uznano, że trzeba j Ä… chronić, wiÄ™c wzniesiono tu wioskÄ… i osiedlono ochotników wywodzÄ…cych siÄ™ ze Starej Rasy. Bo koniecznie trzeba byÅ‚o znać wschód, żeby żyć tutaj, na jego progu.
— Dlatego tu przybyÅ‚aÅ›? Czy Brama siÄ™ znowu otworzy? PoÅ‚ożyÅ‚a pulchny palec na jego ustach.
— PowierzyÅ‚am ci już wiÄ™cej tajemnic, niż moje siostry mogÅ‚yby mi wybaczyć, o wiele wiÄ™cej.
Podniosła laskę, drżąc w zapadającym zmierzchu.
— Chodź, odciÄ…gniemy Berry od jej zajÄ™cy i zejdziemy do wioski.
— Jeszcze jedno — Ander spojrzaÅ‚ z wahaniem w stronÄ™ siostry bawiÄ…cej siÄ™ na zboczu góry. — Czy wiesz, co Berry myÅ›li o Bramie na najwyższej hali? Wierzy, że nasza matka przeszÅ‚a przez niÄ… tej nocy, której zniknęła. Ona sÄ…dzi, że pewnego dnia matka wróci.
VPrzez cały ranek w powietrzu czuło się coś dziwnego. Atmosfera jakby rozrzedziła się, chociaż jesienny chłód trwał nadal. Duroth mamrotał coś przy śniadaniu ze wzrokiem utkwionym w wieży Czarownicy.
Gdy Ander i Bereth stawili się o zwykłej porze w Wieży Mądrości, po raz pierwszy zdarzyło im się, że owalne drzwi były zaryglowane od środka.
Ander zapukał nieśmiało i wewnątrz rozległ się zastanawiająco głuchy głos Starej Ropuchy:
— Idźcie sobie. Nie chcÄ™ dziÅ› nikogo widzieć.
— Ale przecież mieliÅ›my otworzyć ten stary kufer — zaprotestowaÅ‚a Berry, próbujÄ…c stanÄ…wszy na palcach zajrzeć przez pojedyncze okno. Ciężkie zasÅ‚ony nie pozwoliÅ‚y im zobaczyć ciemnego wnÄ™trza.
— I chciaÅ‚abym spróbować naprawić nastÄ™pnÄ… promieniujÄ…cÄ… kulÄ™. Możemy wejść tylko na...
— Nie chcÄ™ dziÅ› nikogo widzieć. Idźcie sobie. Kiedy wrócili do domku, Duroth byÅ‚ zajÄ™ty przybijaniem desek w poprzek okien.
— Nadchodzi burza — powiedziaÅ‚ zwięźle, patrzÄ…c na zachód, gdzie na horyzoncie gromadziÅ‚y siÄ™ zÅ‚owieszcze masy fioletowych chmur. — Idźcie lepiej na strych i zostaÅ„cie tam, dopóki was nie zawoÅ‚am. Z takÄ… burzÄ… nie można zrobić nic innego, jak tylko jÄ… przeczekać.
— Martwimy siÄ™ o StarÄ… RopuchÄ™ — powiedziaÅ‚a Berry. — Nie wpuÅ›ciÅ‚a nas do wieży, a jej gÅ‚os brzmiaÅ‚ tak dziwacznie...

Powered by MyScript