czeń, by wyrobić sobie negatywne wrażenie na jego temat;doszlibyśmy do wniosku, że w sieci, owszem, istnieje życie,lecz jest ono okropne, brutalne i pełne...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
- ustaw federalnych i innych aktów normatywnych prezydenta, parlamentu i rzdu,- konstytucji i statutów podmiotów Federacji, jak równie| innych aktów normatywnych,- porozumieD midzy organami wBadzy paDstwowej a organami podmiotów Federacji oraz porozumieD midzy organami wBadzy poszczególnych podmiotów,- porozumieD midzynarodowych, które zostaBy podpisane, lecz nie weszBy jeszcze w |ycie
»
– SkoroĹ› go nie widziaĹ‚, skÄ…d moĹĽesz wiedzieć, ĹĽe byĹ‚ na strychu? – Toć jego wĹ‚asna ĹĽona musiaĹ‚a chyba wiedzieć, gdzie przebywa! –...
»
spełnienie przez przychodzącego świeżo człowieka, w jego historyczności, posiada ono moc, która budzi, a nie moc, która obdarza, bo ta raczej zwodziłaby...
»
było pilno porwać z teatru tę, która miała zostać hrabiną de Telek, i zabrać ją daleko, bardzo daleko; tak daleko, aby była tylko jego niczyja więcej!...
»
· Automatyczne uleganie autorytetom oznaczać może uleganie jedynie symbolom czy oznakom autorytetu, nie zaś jego istocie...
»
współobywatelom, ĹĽe wĹ‚aĹ›ciwie jego wypychano, aĹĽeby siÄ™ biĹ‚ z synem margrabiego o obra- zÄ™ ksiÄ™cia Napoleona – mais je leur ai dit 353 –...
»
Wątpliwości co do stanu psychicznego świadka i jego stanu rozwoju umysłowego mogą wynikać z informacji uzyskanych od innych osób w toku postępowania przygotowawczego, w...
»
Mieszka, który do innego obejścia i innych stosunków przywykł z Jordanem, drażniła zarówno wyniosłość biskupa, jak i to, że pod bokiem jego, który zwykł...
»
JednakĹĽe gdy opuĹ›ciĹ‚ swe zakrwawione rÄ™ce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniaĹ‚y i napuchĹ‚y tak, ĹĽe nie mĂłgĹ‚ dĹ‚uĹĽej wytrzymać dotyku...
»
Wejście do tego zakątka ciepła i światła przyniosło Mellesowi ogromną ulgę; poczuł, jak pod wpływem ciepła rozluźniają się jego napięte mięśnie...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Druga osoba
sięgnęła po łagodną drwinę z wszystkich nowicjuszy, lecz po-
średnio skrytykowała także nas. Psychologicznym podtekstem
takiej wiadomości jest podkreślenie i utrwalenie statusu na-
dawcy jako cierpliwego starego internetowego wygi - strate-
gia, dzięki której nadawca podbudowuje swoje ego kosztem
adresata wiadomości.
Trzecia osoba odpowiedziała na nasze pytanie wprost, tym
samym okazując, że traktuje je poważnie, i dając do zrozumie-
308
nią, że podziela zainteresowanie tematem, który poruszyliś-
my - dwie cenne społeczne nagrody. Wykazała się także mą-
drością, gdyż prywatnie, a nie publicznie, poinformowała nas
0 regułach obowiązujących w grupie, wiedząc, jak poniżająca
1 prowokacyjna może być taka publiczna krytyka, zwłaszcza
w stosunku do nowej osoby w grupie. Założyła, że nie jesteśmy
podstępnymi sprzedawcami leków, lecz działamy w dobrej wie-
rze i po prostu popełniliśmy błąd. W ten sposób zyskała przy-
jaciela. Dzięki wsparciu z jej strony moglibyśmy zostać w gru-
pie i za pośrednictwem e-mailowego kanału komunikacyjnego
pożartować sobie z postawy niektórych osób udzielających się
na owym forum dotyczącym medycyny alternatywnej. Mogli-
byśmy we dwójkę konspiracyjnie wymyślić odpowiedni zestaw
ziół dla takich osób. Trochę takiego wirtualnego rumianku.
Zadziwiająco często w kontaktach międzyludzkich w Inter-
necie pojawiają się metadyskusje, w których ludzie odchodzą
od głównego wątku debaty, by rozwodzić się na temat natury
samej dyskusji. Wszystkie trzy odpowiedzi na nasze zapyta-
nie odnośnie do alternatywnego sposobu leczenia zawierały
elementy metadyskusji, gdyż odnosiły się do reguł i konwencji
interakcji - tego, co jest dopuszczalne, a co nie w dyskusjach
prowadzonych w tej grupie. Z czymś takim mamy rzadziej do
czynienia w prawdziwym życiu, gdyż normy i oczekiwania spo-
łeczne są stabilniejsze i ludzie lepiej je znają, natomiast w In-
ternecie zdarza się to bardzo często.
Z uwagi na tematykę tej książki warto na chwilę zająć się
„meta-metadyskusją". Być może brzmi to jak psychologiczny
bełkot, ale chodzi mi po prostu o to, że styl i ton tych metady-
skusji może wywierać znaczący efekt psychologiczny. Na przy-
kład trzy różne reprymendy, jakie pojawiły się w dyskusji na
temat medycyny alternatywnej, dobitnie pokazują, że sposób
podejścia ludzi do metadyskusji może wywołać bardzo różne
skutki.
Z innymi przykładami metadyskusji mieliśmy do czynienia
w debacie na liście adresowej WMST-L, która to debata doty-
czyła wykładu będącego męskim spojrzeniem na literaturę.
Jedna z kobiet zauważyła, że „istnieje coś takiego jak wzorzec
męskiej odpowiedzi mężczyznom i brak odpowiedzi kobietom".
Tutaj także rozmowa dotyczy nie tematu, ale stylu, w jaki lu-
309

WKSS^asSsa'
DOmouToA T_. , " sTUDy. Mof Q^..-I
elementów-
tó, brzmią one STJ^ Złag°dzić ««^ ^^^^
nawet w stylu
Anonimowość i odpowiedzialność l
Poruszanie się po środowiskach internetowych oraz przeno-
szenie się na nas ich wpływu zależy od poczucia anonimowości
i odpowiedzialności, jakie towarzyszy nam w intęrnetowej ak-
tywności. Ludzie potrafią zachowywać się bez żadnych zaha-
mowań, jeśli wiedzą, że nikt ich nie zna. W środowiskach, które
oferują takie warunki lub przynajmniej pewną ich namiastkę,
takie pozbycie się zahamowań może mieć zarówno pozytywne,
jak i negatywne skutki.
Zostawmy na chwilę kryminalistów i zastanówmy się, po co
nam jest potrzebna anonimowość w sieci. Wiemy, że w środo-
wiskach, które zapewniają większą anonimowość, ludzie są
bardziej otwarci - a to pomaga zwłaszcza w prowadzonej w sie-
ci terapii oraz sprzyja działalności grup wsparcia. Psycholog
John Grohol, który zarządza rozbudowaną stroną interneto-
wą poświęconą zdrowiu psychicznemu (Mental Health Net
Website), stwierdza to bez ogródek w jej regulaminie:
Respektujemy prawo do anonimowości w sieci i nigdy
nie będziemy podejmowali prób ustalenia czyjejś
prawdziwej tożsamości (...). Uważamy, że każda
osoba, jeśli sobie tego życzy, ma prawo pozostać
anonimowa. Będziemy się starali zapewnić jej to
prawo podczas jej wizyty w naszej sieciowej
społeczności w takim stopniu, w j akin jest to
technicznie wykonalne i moralnie dopuszczalne.195
Ludzie chcą pozostać anonimowi także dlatego, by móc po-
narzekać, głosić kontrowersyjne poglądy, wypróbowywać dzi-
waczne tożsamości, zadawać pytania, które normalnie świad-
czyłyby o ich głupocie, lub angażować się w działania, które
woleliby utrzymać w tajemnicy. Anonimowość zawsze była ce-
nionym dobrem na arenie politycznej, gdyż władza jest silniej-
sza niż jednostki. Dlatego na przykład głosowania są anoni-
mowe. W krajach totalitarnych utrata sieciowej anonimowo-
ści może być dla ich obywateli kwestią życia i śmierci. Sławne
osoby mogą posługiwać się pseudonimami i anonimowymi
adresami e-mailowymi, by się udzielać na internetowych fo-
311
rach bez wywoływania sensacji. Może postać, którą i
my w MUD-zie, lub osoba z naszej sieciowej grupy'
jest w rzeczywistości sławnym politykiem noszącym ir
towy odpowiednik ciemnych okularów i peruki?
skie Towarzystwo na rzecz Postępu w Nauce zajęło się l
stią anonimowości w sieci na zjeździe w 1997 roku; uc
zjazdu zgodzili się co do tego, że nie jest to coś z gruntu!
i rządy powinny powstrzymać się od prób jej zlikwidov
Nie zaprzeczano jednak, że sieciowa anonimowość ma 1
negatywne strony i może powodować kłopotliwe zachowa
Na przykład część osób korzystających z usług obejmują
go obszar zatoki San Francisco sieciowego serwisu pod i
WELL, zapragnęła odbyć anonimową konferencję, to :
taką, w której tożsamość jej uczestników nie byłaby :
Rezultat był zadziwiający. Początkowo ludzie potraktowali!
jako rodzaj gry: opowiadali sobie różne historyjki na
innych uczestników konferencji, krytykowali się wzaje
i w końcu zaczęli się złośliwie pod siebie podszywać. Co <
ne, napaści i reprymendy, które są czymś zupełnie normaŁi
nym w dyskusjach nieanonimowych, uznano za absolutnie nk f
do przyjęcia, gdy zaczęły się pojawiać w nie podpisanych lub f
sfałszowanych wiadomościach. Zaledwie po dwóch tygodniach"
uczestnicy konferencji poprosili administratorów, by ją zakoń-
czyli, gdyż prezentowane w niej zachowania zaczynały mieć
destrukcyjny wpływ na grupę. Stewart Brand, założyciel WELL,

Powered by MyScript