" Wtedy zaczęto wołać: „Słusznie! Sprawiedliwie! Gordianie
Auguście, niech bogowie cię strzegą! Rządź szczęśliwie! Sprawuj
władzę razem z synem!" Dokonawszy tego poszli szybko do miasta
Tysdrus; dostojnego starca znaleźli odpoczywającego w łóżku po
załatwieniu spraw sądowych. Okryty purpurą — rzucił się na zie-
mię; podniesiono go, chociaż się wzbraniał. Ponieważ starzec nie
mógł uczynić nic innego, a chciał uniknąć niebezpieczeństwa, które
mogło grozić ze strony sprzymierzeńców Maksymina, a było nie do
uniknięcia ze strony jego własnych zwolenników, pozwolił ogłosić się
cesarzem.
Gordian miał już wtedy osiemdziesiąt lat i, jak poprzednio mówi-
łem, zarządzał bardzo wielu prowincjami. Dzięki swoim czynom
zjednał sobie taką przychylność ludu rzymskiego, iż wydawało się, że
pod każdym względem godny jest władzy cesarskiej. Nawet o za-
mordowaniu skarbnika nic przedtem nie wiedział. Skoro się jednak
o tym dowiedział, bliski już śmierci i bardziej bojąc się o syna, wolał
mieć godziwy powód do śmierci, niż znaleźć się w więzieniu Maksy-
mina. Po ogłoszeniu więc Gordiana cesarzem młodzieńcy, którzy
byli sprawcami tego czynu, obalili posągi Maksymina, zniszczyli jego
wizerunki i w miejscach publicznych wymazali jego imię. Samemu
Gordianowi nadali przydomek Afrykańskiego. Niektórzy twierdzą,
że przydomek „Afrykański" nadano mu nie dlatego, że zaczął pano-
wać w Afryce, lecz dlatego, że wywodził ród od rodziny Scypionów.
Z wielu dzieł dowiaduję się, że tego Gordiana i jego syna równo-
cześnie obwołano cesarzami i nadano im przydomek Antoninów,
według innych — Antoniuszów. Przybyli oni potem do Kartaginy
z królewskim orszakiem i rózgami ozdobionymi laurem; zdaniem
Deksippa, autora «Historii Grecji», syn, jako legat ojca na wzór
Scypionów, wyposażony został jednakową władzą. Następnie wysła-
no do Rzymu poselstwo z listem, w którym Gordianowie donosili,
co się stało w Afryce. Poselstwo przyjął z radością pierwszy sena-
tor Walerian, późniejszy cesarz. Wysłał listy do przyjaciół nobilów, aby jako ludzie wpływowi uznali to, co się stało, i z dotychczasowych
przyjaciół stali się jeszcze większymi przyjaciółmi.
Senat jednak z taką radością przyjął cesarzy obwołanych przeciw
Maksyminowi, że nie tylko uznał fakt dokonany, lecz wybrał także
dwudziestu mężów, wśród nich Maksymusa czy też Pupienusa i Klo-
diusza Balbina. Obaj zostali cesarzami, gdy w Afryce zamordowano
obydwóch Gordianów. Owych dwudziestu mężów senat wybrał po
to, aby przydzielić im dzielnice Italii, których należało strzec prze-
ciw Maksyminowi w obronie Gordianów. Wtedy przybyły do Rzymu
poselstwa od Maksymina obiecując puszczenie w niepamięć minio-
nych wypadków. Zwyciężyło jednak poselstwo Gordianów, gdyż obie-
cywało wszelkie dobra; jemu też zaufano, ponieważ obiecywało duży
żołd dla żołnierzy, a dla ludu ziemię i dary pieniężne. O tyle bar-
dziej wierzono Gordianom niż Maksyminom, że najodważniejsi żoł-
nierze i kwestor zamordowali z rozkazu senatu niejakiego Witaliana,
który stał na czele gwardii pretoriańskiej; postępował on bowiem
okrutnie i przedtem, a wtedy jeszcze bardziej obawiano się jego
bezwzględności, miłej Maksyminowi i zgodnej z jego charakterem.
O śmierci Witaliana opowiadają, co następuje. Sfałszowano list Mak-
symina, zapieczętowany jakoby jego własnym sygnetem, i wysłano
z kwestorem żołnierzy, którzy mieli ten list zanieść dodając, że
oprócz listu mają mu coś powiedzieć na osobności. Udali się więc
do odległego portyku i kiedy Witalianus dopytywał się, co mu mieli
powiedzieć na osobności, zachęcili go, aby najpierw obejrzał pieczęć
na liście. Kiedy się jej przypatrywał, zamordowali go. Żołnierzy prze-
konano następnie, że Witalianus został zabity z rozkazu Maksymina,
po czym w obozie Gordianów wystawiono na widok publiczny list
i głowę Witaliana.
Chodziło o to, by uchwałę senatu, na której podstawie Gordianów
obwołano cesarzami, a Maksymina wrogiem, rozpowszechnić na piś-
mie. W dniu posiedzenia senatu nie przepisanym prawem, ale spe-
cjalnie zapowiedzianym, konsul, z którym umówiono się już w domu,
przybył do kurii z pretorami, edylami i trybunami ludowymi. Prefekt
miejski, który już coś podejrzewał i który nie otrzymał oficjalnego
listu, wstrzymał się od udziału w zebraniu. To okazało się korzystne.
Konsul bowiem przed zwykłymi okrzykami, zanim powiedziano coś
pomyślnego dla Maksymina, tak przemówił: „Senatorowie, obu Gor-
dianów, ojca i syna, byłych konsulów, pierwszego — waszego prokon-
sula, drugiego — waszego legata, ogłoszono cesarzami na wielkim zgro-
madzeniu w Afryce. Dziękujemy przeto młodzieży tysdrytańskiej,
dziękujemy ludowi kartagińskiemu zawsze wiernemu. Uwolnili nas
bowiem od strasznego potwora, od tego dzikiego zwierzęcia. Dla-
czego słuchacie z lękiem? Dlaczego rozglądacie się wokół? Dlaczego
się wahacie? Przecież macie to, czego zawsze sobie życzyliście. Ma-
ksyminus uznany jest za wroga. Bogowie sprawią, że przestanie już
istnieć, a my, radośni, będziemy świadkami szczęśliwej starości i roz-
tropności Gordiana, męstwa i stałości młodzieńca". Po tych słowach
przeczytał list Gordianów wysłany do senatu i do niego samego. Wte-
dy senatorowie zaczęli wołać: „Bogom dzięki! Jesteśmy uwolnieni od
wrogów! Obyśmy się całkiem uwolnili! Wszyscy uważamy Maksymina
za wroga! Maksymina wraz z synem przeznaczamy na ofiarę bogom
podziemnym. Gordianom nadajemy tytuł Augustów. Gordianów uzna-
jemy za cesarzy. Cesarzy z woli senatu niech strzegą bogowie! Obyśmy
zobaczyli zwycięstwo szlachetnych cesarzy! Oby Rzym ujrzał naszych
cesarzy! Kto zgładzi wrogów publicznych, zasłuży na nagrodę".
Juniusz Kordus twierdzi, że była to tajna uchwała senatu. Po-
wiem pokrótce, jaka jest ta uchwała i dlaczego tak została nazwana.
Sposób podejmowania tajnej uchwały senatu nie różni się od spo-
sobu, w jaki dzisiaj twoja łaskawość, zwoławszy na bardziej poufne
obrady starszyznę, wydaje zarządzenia, które nie powinny być po-
dane do publicznej wiadomości. Zwykle nawet składacie w takim
wypadku przysięgę, aby ktoś, nim sprawa zostanie dokonana, czegoś
nie usłyszał ani nie zauważył. Zwyczaj ten zrodziły u przodków przy-
musowe sytuacje w życiu państwowym; gdy zagrażał jakiś gwałt ze
strony wrogów, który zmuszał do podjęcia nikczemnych planów lub
zarządzenia czegoś, o czym nie można było wcześniej mówić, niż
zostało dokonane, albo jeśli nie chciano, by jakieś sprawy doszły do
wiadomości przyjaciół — wówczas zapadała tajna uchwała senatu.
|