“Żreć, żreć, żreć..." - mamrotał pod nosem, lecz te słowa wydały mu się dziwne. Dlaczego był taki samotny wśród rozbawionego tłumu, dlaczego zawsze czuł się jak intruz w swojej własnej wiosce? Frito spojrzał na falangi miarowo poruszających się siekaczy i długich na stopę, rozdwojonych jęzorów wywieszonych z setek ust, różowych i wilgotnych w popołudniowym słońcu. W tym momencie dostrzegł jakieś poruszenie u szczytu stołu, gdzie powinien był zasiadać jako honorowy gość. Wuj Dildo stał na ławie i gestem uciszał zebranych, chcąc wygłosić poobiednią przemowę. Po burzy szyderczych okrzyków i ogłuszeniu paru najbardziej niesfornych gości, wszystkie kudłate, sterczące uszy i szkliste oczka skierowały się na gospodarza, łowiąc jego słowa. “Moi bracia - chochliki - rzekł - moi bracia z rodów Poops i Peristalts, Barrelgutts i Hangbellies, Needlepoints, Liverflaps i Nosethingers". (Nosefingers! - poprawił go rozsierdzony pijak, który, zgodnie ze zwyczajem swego rodu, wepchnął sobie w nozdrze palec aż do czwartego stawu). “Mam nadzieję, że wszyscy napchaliście sobie brzuchy aż do obrzydzenia". To tradycyjne pozdrowienie przyjęto zwyczajową salwą pierdnięć i czknięć, świadczących o zadowoleniu z poczęstunku. “Jak wam wiadomo, przez większość życia mieszkałem w Chochlikowie i wyrobiłem sobie zdanie o wszystkich jego mieszkańcach. Teraz, zanim was opuszczę na zawsze, chcę pokazać wam, co o was myślę". Tłum zawył radośnie w przekonaniu, że oto nadszedł czas, gdy Dildo rozdzieli oczekiwane prezenty. Jednak to, co nastąpiło, zaskoczyło nawet Frita, który z niemym podziwem spojrzał na swego wuja. Dildo odwrócił się i opuścił spodnie. Wybuchło potworne zamieszanie, które lepiej pozostawmy wyobraźni czytelnika, choćby nie wiedzieć jak ubogiej. Jednak Dildo, dawszy wcześniej umówiony znak do odpalenia sztucznych ogni, umknął rozwścieczonym mieszkańcom miasteczka. Nagle potwornie huknęło i błysnęło. Rycząc z przerażenia, żądne zemsty chochliki padły na ziemię wśród ogłuszającego łoskotu i rozbłysków. Gdy wszystko ucichło, co odważniejsi członkowie karnej ekspedycji podnieśli głowy i spojrzeli na mały pagórek, na którym stał stolik gospodarza. Nie było go tam. Tak samo jak Dilda. - Szkoda, że nie widzieliście, jakie mieli miny - śmiał się Dildo, mówiąc do Goodgulfa i Frita. Bezpiecznie ukryty w swojej norze, stary chochlik pokładał się ze śmiechu. - Biegali jak wystraszone króliki! - Króliki czy chochliki, mówię ci, że powinieneś uważać - rzekł Goodgulf. - Mogłeś kogoś zranić. - Nie, nie - odparł Dildo. - Wszystkie odłamki poleciały w innym kierunku. A w ten sposób pokazałem im, co o nich myślę, zanim na dobre opuszczę to miasteczko. Dildo wstał i ostatni raz sprawdził swoje kufry, starannie zaadresowane “Riv'n'dell, Estrogen". - Robi się gorąco i trzeba było jakoś poruszyć tych obżartych tępaków. - Gorąco? - zapytał Frito. - Tak - odparł Goodgulf. - Zło kroczy po... - Nie teraz - przerwał mu niecierpliwie Dildo. - Powiedz mu tylko to, co mi powiedziałeś. - Twój nieuprzejmy wuj mówi o tym - zaczął Czarodziej - że dostrzegłem wiele znaków na niebie i ziemi źle wróżących wszystkim, w Bagnie i wszędzie. - Znaków? - spytał Frito. - Zaprawdę i zaiste - odparł ponuro Goodgulf. - W minionym roku widziałem przedziwne i zatrważające zjawiska. Pola obsiane pszenicą rodziły trawę i grzyby, i nawet w małych ogródkach nie przyjmowały się karczochy. Był upalny dzień w grudniu i niebieskie migdały. Wydrukowano kalendarze z miesiącem złożonym z samych niedziel, a dwaj sprzedawcy polis otrzymali za życia Order Podwiązki. Rozstąpiła się ziemia, ukazując wnętrzności kozła powiązane marynarskimi węzłami. Słońce pociemniało, a z niebios padały rozmokłe czipsy ziemniaczane. - I cóż zapowiadają te znaki? - jęknął przerażony Frito. - Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami Goodgulf - ale to świetny tekst. Jednak to nie wszystko. Moi szpiedzy mówi o czarnych zastępach zbierających się na Wschodzie, w martwe krainie Fordoru. Hordy paskudnych norek i trolli rosną w siłę a czerwonookie cienie codziennie podkradają się aż do granic Bagna. Niebawem na tej ziemi zapanuje terror pod straszliwymi rządami Sorheda.
|