giem sobie poradzi...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
Spojrzawszy na plan, jaki miałem przy sobie, zdecydowałem się wracać inną drogą, wybrałem więc Marsh Street zamiast State Street...
»
Lud rozmawiał głośno, nawoływał się, śpiewał, chwilami wybuchał śmiechem nad jakimś dowcipnym słowem, które przesyłano sobie z rzędu do rzędu, i...
»
Rozdział wrześniowy We wrześniu Stara Dama wyznała samej sobie, że minione lato było dziwnie szczęśliwe, a niedziele i te sobotnie popołudnia...
»
Trudno było pojąć opowieść na wpół szalonego ślepca, lecz kiedy Guthwulf mówił, Simon wyobraził sobie, jak hrabia wędruje tunelami, kuszony przez coś, co...
»
Dziesięcioletnie bliżniaczki ze Złotego Brzegu stanowiły całkowite przeciwieństwo tego, jak ludzie wyobrażają sobie bliźniacze siostry — były do...
»
cze, by wyrobi sobie negatywne wraenie na jego temat;doszlibymy do wniosku, e w sieci, owszem, istnieje ycie,lecz jest ono okropne, brutalne i pene...
»
Agnes poczuła ulgę: Laura zapewne nie umiała wyobrazić sobie niczego konkretnego jako “czegoś”, lecz jej gest nie pozostawiał cienia wątpliwości: to...
»
Jak ptaki rozprawiające świegotem o poranku o przygodach nocy, tak one po przejściu kalifa, na którego ślady rzucano zaraz kwiaty i miał bursztynowy, mówiły sobie...
»
84Grecy i Rzymianie znali dobrze inne liczne odmiany kwarcu, lecz nie zdawali sobie sprawy, e s one wszystkie t sam substancj mineraln...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


 
Tak czy inaczej, bezczynne czekanie nie prowadzi³o do
niczego, Mieszko winien przekonaæ siê, ¿e nie mo¿e liczyæ
na odejœcie Konrada, a jeœli istotnie nie wie o najeŸdzie
Rusi, to wkrótce musi siê o tym dowiedzieæ. Na zwo³anej
naradzie postanowiono przeto wys³aæ czêœæ si³ w górê rzeki,
by spróbowa³y siê przeprawiæ w nie strze¿onym miejscu,
pozosta³e zaœ podsun¹æ do brodu, by uderzy³y w chwili, gdy
Mieszko zajêty bêdzie walk¹ z wys³anym na prawy brzeg
kilkutysiêcznym oddzia³em.
 
Wydzielone wojska odesz³y, gdy tylko zapad³a ciemnoœæ,
rankiem zaœ cesarz podniós³ obóz i spêdzaj¹c harcowników
broni¹cych dostêpu do brodu roz³o¿y³ wojska nad rzek¹,
trzymaj¹c je w gotowoœci, by uderzyæ, gdy tylko dojd¹ od-
g³osy walki. Ale minê³o po³udnie, nadchodzi³ wczesny wie-
czór, a na przeciwleg³ym brzegu nic siê nie dzia³o. Na umoc-
nieniach przy brodzie widaæ by³o zmieniaj¹ce siê stra¿e, pod
wa³ami gródka rozpala³y siê liczne ogniska polañskiego
obozu.
 
Noc natomiast nie przynios³a spokoju. Mieszko pozostawi³
na lewym brzegu podjazdy, które w ciemnoœciach podcho-
dzi³y pod stra¿e, zadaj¹c im straty. Nad ranem ust¹pi³y,
a cesarz wys³a³ za nimi poœcig, by siê pozbyæ dokuczliwego
s¹siedztwa. Wróci³y pod wieczór, straciwszy kilku ludzi ubi-
tych z zasadzki, a gdy tylko zapad³a ciemnoœæ, swary zaczê³y
siê na nowo.
 
Niepokoi³ Konrada brak wieœci od wys³anego pod grafem
Dietnchem oddzia³u. Jeœli nawet nie znalaz³ zdatnego do
przeprawy brodu, powinien wróciæ.
 
Nad ranem jednak graf przys³a³ wiadomoœæ: o pó³ dnia
drogi w górê rzeki, ko³o niewielkiej osady, opuszczonej
przez ludnoœæ, znalaz³ miejsce zdatne do przeprawy, ale
gdy tylko j¹ rozpocz¹³, napotka³ silny opór. Mimo znacz-
nych strat zdo³a³ jednak przeprowadziæ wojska na prawy
brzeg i wœród nie ustaj¹cej walki ruszy³ w dó³ rzeki, ale
z nastaniem ciemnoœci wola³ wycofaæ siê do brodu, by sobie
zabezpieczyæ odwrót, w obawie, ¿e Mieszko, który nie da³
siê zaskoczyæ, wyœle przeciw niemu znaczniejsze si³y
i zniszczy oddzia³.
 
Na naradzie, któr¹ zwo³a³ cesarz, zdania by³y podzielone.
Jedni radzili przesun¹æ ca³e wojska w górê rzeki, skoro
Dietrich zdo³a³ uchwyciæ przyczó³ek na prawym brzegu,
inni by wzmocniwszy grafa uderzyæ na bród pod Przewo-
zem, co uniemo¿liwi Mieszkowi wys³anie przeciw Dietri-
chowi znaczniejszych si³. Wszyscy natomiast myœleli o tym,
¿e nadchodzi jesieñ, mgliste poranki i wieczory, zimne noce,
a Nysa nie jest ostatni¹ przeszkod¹ w drodze do Wielkiej
Polski.
 
Cesarz nie mówi³ o tym, ale zaczyna³ podejrzewaæ, ¿e Ja-
ros³aw wykorzysta³ jedynie sposobnoœæ, by zaj¹æ Grody
Czerwieñskie i na tym poprzesta³, a Mieszko gotów jest na-
wet wyrzec siê tej koœci niezgody miêdzy Polsk¹ a Rusi¹,
byle na zachodzie uzyskaæ woln¹ rêkê i nie ugi¹æ siê przed
cesarzem. Konrad te¿ wola³by ciê¿ar walki z Mieszkiem po-
zostawiæ Rusi, gdy w³asnych si³ potrzebowa³ gdzie indziej,
ale nie pora by³a czekaæ na wiadomoœci o poczynaniach
Jaros³awa. Jeœli nie ma po raz wtóry wracaæ, niczego nie
osi¹gn¹wszy prócz strat, musi jeszcze próbowaæ wykorzystaæ
sw¹ przewagê liczby i uzbrojenia.
 
Mieszko wiedzia³, ¿e Bezprym po to zbieg³ na Ruœ, by
zyskaæ poparcie dla swych roszczeñ i liczy³ siê z najazdem.
Nie s¹dzi³ jednak by Jaros³aw, dopiero zakoñczywszy walkê
ze Swiêtos³awem i Pieczyngami, móg³ natychmiast podj¹æ
dzia³ania. Nawet gdyby zebra³ si³y dostateczne, by zaj¹æ
Grody Czerwieñskie, nie bêdzie ich traci³ jedynie dla Bez-
pryma, na którym niew¹tpliwie jeszcze mniej mu zale¿y ni¿
wêgierskiemu Stefanowi. W ka¿dym razie grody pogranicz-
ne winny powstrzymaæ najazd tak d³ugo, a¿ sam Mieszko
skoñczy wojnê z Niemcami. Zw³aszcza Be³z, po³o¿ony w ba-
gnistych wid³ach Swynioryi i So³okii trudno bêdzie wzi¹æ,
zanim mróz nie skuje wód, a z doœwiadczenia Mieszko wie-
dzia³, ¿e z nastaniem jesiennych s³ot Niemcy zmuszeni bêd¹
odejœæ. Tote¿ gra³ na zw³okê i gdy Konrad z du¿ymi strata-
mi zdo³a³ przeprawiæ swe wojska przez Nysê, Mieszko nie
stan¹³ do bitwy, lecz wycofa³ siê, by z kolei gotowaæ opór
na Kwisie i Bobrze, a jedynie w tylnej stra¿y pozostawi³
silne oddzia³y, by hamowa³y pochód cesarskich wojsk i prze-
szkadza³y zaopatrywaniu ich w ¿ywnoœæ. Zaczyna³ siê paŸ-
dziernik, coraz krótsze dni skraca³y jeszcze ci¹gn¹ce z pó³-
nocnego zachodu chmury, nierzadko wylewaj¹c sw¹ zawar-
toœæ zimnym deszczem, od którego wzbiera³y strumienie,
a rozkis³a ziemia utrudnia³a i tak mozolny pochód. Wojska
cesarskie zniechêcone bezp³odnym wysi³kiem i wyczerpane
coraz szczuplejszym wy¿ywieniem sz³y jeszcze naprzód, my-
œl¹c ju¿ o odwrocie. Ale i ta myœl nie podnosi³a na duchu
tych, którzy pamiêtali odwrót w czasie poprzedniej wyprawy.
 
Konrad sam go pamiêta³ i zaczyna³ siê wahaæ. Je¿eli Jaro-
s³aw zawiód³, cel wyprawy by³ ju¿ chybiony. Przejœcie przez
Kwisê znowu przyp³aci³ stratami, w wojsku zaczyna³y siê
choroby, coraz wiêcej ludzi niezdolnych by³o do pochodu,
na wozach brak³o ju¿ miejsca, a pozostawienie chorych
równa³o siê wyrokowi œmierci. Tote¿ nie docieraj¹c do Bo-
bru cesarz zarz¹dzi³ d³u¿szy postój, by wojska wypoczê³y,
w braku namiotów pod skleconymi sza³asami, wysuszy³y
wreszcie mokre odzienie a przede wszystkim, by zaopatrzyæ
je w ¿ywnoœæ. Pogoda poprawi³a siê, jesienne s³oñce jeszcze
dogrzewa³o po³udniow¹ por¹.
 

Powered by MyScript