Tak czy inaczej, bezczynne czekanie nie prowadzi³o do niczego, Mieszko winien przekonaæ siê, ¿e nie mo¿e liczyæ na odejœcie Konrada, a jeœli istotnie nie wie o najeŸdzie Rusi, to wkrótce musi siê o tym dowiedzieæ. Na zwo³anej naradzie postanowiono przeto wys³aæ czêœæ si³ w górê rzeki, by spróbowa³y siê przeprawiæ w nie strze¿onym miejscu, pozosta³e zaœ podsun¹æ do brodu, by uderzy³y w chwili, gdy Mieszko zajêty bêdzie walk¹ z wys³anym na prawy brzeg kilkutysiêcznym oddzia³em. Wydzielone wojska odesz³y, gdy tylko zapad³a ciemnoœæ, rankiem zaœ cesarz podniós³ obóz i spêdzaj¹c harcowników broni¹cych dostêpu do brodu roz³o¿y³ wojska nad rzek¹, trzymaj¹c je w gotowoœci, by uderzyæ, gdy tylko dojd¹ od- g³osy walki. Ale minê³o po³udnie, nadchodzi³ wczesny wie- czór, a na przeciwleg³ym brzegu nic siê nie dzia³o. Na umoc- nieniach przy brodzie widaæ by³o zmieniaj¹ce siê stra¿e, pod wa³ami gródka rozpala³y siê liczne ogniska polañskiego obozu. Noc natomiast nie przynios³a spokoju. Mieszko pozostawi³ na lewym brzegu podjazdy, które w ciemnoœciach podcho- dzi³y pod stra¿e, zadaj¹c im straty. Nad ranem ust¹pi³y, a cesarz wys³a³ za nimi poœcig, by siê pozbyæ dokuczliwego s¹siedztwa. Wróci³y pod wieczór, straciwszy kilku ludzi ubi- tych z zasadzki, a gdy tylko zapad³a ciemnoœæ, swary zaczê³y siê na nowo. Niepokoi³ Konrada brak wieœci od wys³anego pod grafem Dietnchem oddzia³u. Jeœli nawet nie znalaz³ zdatnego do przeprawy brodu, powinien wróciæ. Nad ranem jednak graf przys³a³ wiadomoœæ: o pó³ dnia drogi w górê rzeki, ko³o niewielkiej osady, opuszczonej przez ludnoœæ, znalaz³ miejsce zdatne do przeprawy, ale gdy tylko j¹ rozpocz¹³, napotka³ silny opór. Mimo znacz- nych strat zdo³a³ jednak przeprowadziæ wojska na prawy brzeg i wœród nie ustaj¹cej walki ruszy³ w dó³ rzeki, ale z nastaniem ciemnoœci wola³ wycofaæ siê do brodu, by sobie zabezpieczyæ odwrót, w obawie, ¿e Mieszko, który nie da³ siê zaskoczyæ, wyœle przeciw niemu znaczniejsze si³y i zniszczy oddzia³. Na naradzie, któr¹ zwo³a³ cesarz, zdania by³y podzielone. Jedni radzili przesun¹æ ca³e wojska w górê rzeki, skoro Dietrich zdo³a³ uchwyciæ przyczó³ek na prawym brzegu, inni by wzmocniwszy grafa uderzyæ na bród pod Przewo- zem, co uniemo¿liwi Mieszkowi wys³anie przeciw Dietri- chowi znaczniejszych si³. Wszyscy natomiast myœleli o tym, ¿e nadchodzi jesieñ, mgliste poranki i wieczory, zimne noce, a Nysa nie jest ostatni¹ przeszkod¹ w drodze do Wielkiej Polski. Cesarz nie mówi³ o tym, ale zaczyna³ podejrzewaæ, ¿e Ja- ros³aw wykorzysta³ jedynie sposobnoœæ, by zaj¹æ Grody Czerwieñskie i na tym poprzesta³, a Mieszko gotów jest na- wet wyrzec siê tej koœci niezgody miêdzy Polsk¹ a Rusi¹, byle na zachodzie uzyskaæ woln¹ rêkê i nie ugi¹æ siê przed cesarzem. Konrad te¿ wola³by ciê¿ar walki z Mieszkiem po- zostawiæ Rusi, gdy w³asnych si³ potrzebowa³ gdzie indziej, ale nie pora by³a czekaæ na wiadomoœci o poczynaniach Jaros³awa. Jeœli nie ma po raz wtóry wracaæ, niczego nie osi¹gn¹wszy prócz strat, musi jeszcze próbowaæ wykorzystaæ sw¹ przewagê liczby i uzbrojenia. Mieszko wiedzia³, ¿e Bezprym po to zbieg³ na Ruœ, by zyskaæ poparcie dla swych roszczeñ i liczy³ siê z najazdem. Nie s¹dzi³ jednak by Jaros³aw, dopiero zakoñczywszy walkê ze Swiêtos³awem i Pieczyngami, móg³ natychmiast podj¹æ dzia³ania. Nawet gdyby zebra³ si³y dostateczne, by zaj¹æ Grody Czerwieñskie, nie bêdzie ich traci³ jedynie dla Bez- pryma, na którym niew¹tpliwie jeszcze mniej mu zale¿y ni¿ wêgierskiemu Stefanowi. W ka¿dym razie grody pogranicz- ne winny powstrzymaæ najazd tak d³ugo, a¿ sam Mieszko skoñczy wojnê z Niemcami. Zw³aszcza Be³z, po³o¿ony w ba- gnistych wid³ach Swynioryi i So³okii trudno bêdzie wzi¹æ, zanim mróz nie skuje wód, a z doœwiadczenia Mieszko wie- dzia³, ¿e z nastaniem jesiennych s³ot Niemcy zmuszeni bêd¹ odejœæ. Tote¿ gra³ na zw³okê i gdy Konrad z du¿ymi strata- mi zdo³a³ przeprawiæ swe wojska przez Nysê, Mieszko nie stan¹³ do bitwy, lecz wycofa³ siê, by z kolei gotowaæ opór na Kwisie i Bobrze, a jedynie w tylnej stra¿y pozostawi³ silne oddzia³y, by hamowa³y pochód cesarskich wojsk i prze- szkadza³y zaopatrywaniu ich w ¿ywnoœæ. Zaczyna³ siê paŸ- dziernik, coraz krótsze dni skraca³y jeszcze ci¹gn¹ce z pó³- nocnego zachodu chmury, nierzadko wylewaj¹c sw¹ zawar- toœæ zimnym deszczem, od którego wzbiera³y strumienie, a rozkis³a ziemia utrudnia³a i tak mozolny pochód. Wojska cesarskie zniechêcone bezp³odnym wysi³kiem i wyczerpane coraz szczuplejszym wy¿ywieniem sz³y jeszcze naprzód, my- œl¹c ju¿ o odwrocie. Ale i ta myœl nie podnosi³a na duchu tych, którzy pamiêtali odwrót w czasie poprzedniej wyprawy. Konrad sam go pamiêta³ i zaczyna³ siê wahaæ. Je¿eli Jaro- s³aw zawiód³, cel wyprawy by³ ju¿ chybiony. Przejœcie przez Kwisê znowu przyp³aci³ stratami, w wojsku zaczyna³y siê choroby, coraz wiêcej ludzi niezdolnych by³o do pochodu, na wozach brak³o ju¿ miejsca, a pozostawienie chorych równa³o siê wyrokowi œmierci. Tote¿ nie docieraj¹c do Bo- bru cesarz zarz¹dzi³ d³u¿szy postój, by wojska wypoczê³y, w braku namiotów pod skleconymi sza³asami, wysuszy³y wreszcie mokre odzienie a przede wszystkim, by zaopatrzyæ je w ¿ywnoœæ. Pogoda poprawi³a siê, jesienne s³oñce jeszcze dogrzewa³o po³udniow¹ por¹.
|