Szybujesz pod niebiosa łask Nerona. Czy przyjemnie wznosić się tak szybko w górę, wiedząc, że zawdzięczasz tę szansę komuś innemu? Na te słowa Bazyli przybrał równie chłodną postawę. - Nie chciałem, żeby do tego doszło. Wiem, że to twoja zasługa, ale zrobiłaś to wbrew memu życzeniu. Wezwano mnie, abym się stawił, i nie miałem wyboru, musiałem być posłuszny. Nie pragnąłem tego wspinania się, które mi zarzucasz. - Nie pragnąłeś się wybić? Nie wierzę w to. Moje ramiona są posiniaczone od ciężkich stąpnięć twoich sandałów. - Z każdym wypowiedzianym słowem jej postawa stawała się bardziej wroga. - Powiedziałam ci o Szymonie i jego złudzeniach. Czy wspomniałeś o tym komukolwiek? - Nikomu nie powiedziałem ani słowa. - Wybij sobie z głowy to, co powiedziałam! - Ton jej głosu był ostry. - Musiałam być niepoczytalna, kiedy ci o tym mówiłam. To była głupota z mojej strony. - Przez dłuższą chwilę trzymała wzrok utkwiony w ziemię i widać było, że się zastanawia nad powzięciem decyzji. Nagle podniosła oczy na Bazylego. - W pałacu aż huczy od pochwał pod twoim adresem. Wszyscy mówią, że w twoich rzeźbach Neron jest jak żywy. Zajrzałeś mu w oczy i odczytałeś jego duszę. Zastanawiam się, Bazyli, czy pragnąłbyś zajrzeć w moje oczy i odczytać, co się kryje w moich myślach? Gdybyś to zrobił, mógłbyś znaleźć coś bardzo niepokojącego. Ogromnie niepokojącego, mój ty chłopaczku! Rozdział XXIX 1 Następnego wieczoru po rozmowie z Heleną Bazyli po drodze do sali biesiadnej wstąpił do królestwa Selecha. W kuchniach panował nastrój wyczekiwania, który Bazyli od razu przypisał dziwnemu obiektowi, stojącemu przed pomostem Selecha. Miał około sześciu stóp wysokości i podobny był do zamkniętej lektyki. Obiekt ten zaopatrzony był w uchwyty z dwóch stron, z przodu i z tyłu, za które można go było nieść. Przyglądając mu się z pewnym zaciekawieniem, Bazyli odkrył, że podstawę miał z drewna, ale reszta była zrobiona z ciasta. Wydzielał rozkoszny zapach, jakby przed chwilą został wyjęty z pieca, a ponieważ przed upieczeniem posypano go po wierzchu cukrem, nabrał ciepłego i kuszącego rumieńca. Na czubku znajdowała się ptasia klatka, również wykonana z ciasta i wypełniona kanarkami. Ptaszki, ćwierkając do siebie, usadowiły się na huśtawkach z twardego cukru. Wierzchołek klatki był obramowany cukrowymi dzwoneczkami, które cichutko dzwoniły. - Co to jest? - spytał Bazyli, kiedy Selech pojawił się w pobliżu lektyki z ciasta. - To będzie niespodzianka dzisiejszego wieczoru - odparł arcymistrz. - Zwróć uwagę, są tu drzwi, a po ich zamknięciu nikt nie będzie mógł zobaczyć, co się znajduje w środku. Lektyka zostanie wniesiona z wielkim ceremoniałem, przy muzyce, biciu w bębny i popisach akrobatów. Kanarki zaczną śpiewać jak oszalałe, a potem drzwiczki otworzą się szeroko i ktoś wyjdzie z lektyki. Jasne było, kto z niej wyjdzie, gdyż w tej chwili tancereczka Juli-$juli zjawiła się w kuchni i już biegła w ich stronę. Ubrana była na zielono, a w ramionach trzymała pęk puszystych żółtych piór. Była bardzo podniecona. Uśmiechnęła się, pomachała ręką i sunęła do nich tanecznym krokiem, okrążając piece i stoły. - Czy już gotowa? - spytała. - Jak cudownie! Jestem przygotowana, Selechu. Nie mogę się doczekać. Zapach jest tak wspaniały, że chyba nie wytrzymam i zacznę wygryzać dziurki w lektyce, kiedy będą mnie nieśli. - Uśmiechnęła się do Bazylego spoza masy piór. - Selechu, proszę, opowiedz temu młodzieńcowi wszystko, co ma nastąpić. To bardzo miły młody człowiek, który ma piękną żonę. Jest bardzo poważny, ale jeśli mu to powiesz, może się uśmiechnie. - Wkrótce sam to zobaczy - zaprotestował kuchmistrz. - Czy mamy go pozbawić niespodzianki? Dziewczynka znów uśmiechnęła się do Bazylego i rozciągnęła przed nim pióra, aby mógł się im przyjrzeć. Zobaczył, że trzyma dwa duże skrzydła i czapkę uformowaną na podobieństwo koguciego grzebienia. Włożyła czapeczkę na złociste włosy, naciągając ją szczelnie na uszy, a potem zaczęła poruszać ramionami chcąc pokazać, że skrzydła będą do niech przymocowane. - Powiedz mu, że moim pierwszym popisem jest taniec ptaka. Selech przetłumaczył jej słowa, a potem dodał: - Pod lektyką jest sprężyna. Kiedy się ją naciśnie, Juli-$juli wystrzeli przez drzwi w powietrze jak ptak w locie. Dziewczynka tańczyła z podniecenia.
|