- Jeśli wasza królewska mość tak sobie życzy - westchnął Lenda...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
Spojrzawszy na plan, jaki miałem przy sobie, zdecydowałem się wracać inną drogą, wybrałem więc Marsh Street zamiast State Street...
»
Lud rozmawiał głośno, nawoływał się, śpiewał, chwilami wybuchał śmiechem nad jakimś dowcipnym słowem, które przesyłano sobie z rzędu do rzędu, i...
»
Rozdział wrześniowy We wrześniu Stara Dama wyznała samej sobie, że minione lato było dziwnie szczęśliwe, a niedziele i te sobotnie popołudnia...
»
Trudno było pojąć opowieść na wpół szalonego ślepca, lecz kiedy Guthwulf mówił, Simon wyobraził sobie, jak hrabia wędruje tunelami, kuszony przez coś, co...
»
Dziesięcioletnie bliżniaczki ze Złotego Brzegu stanowiły całkowite przeciwieństwo tego, jak ludzie wyobrażają sobie bliźniacze siostry — były do...
»
cze, by wyrobi sobie negatywne wraenie na jego temat;doszlibymy do wniosku, e w sieci, owszem, istnieje ycie,lecz jest ono okropne, brutalne i pene...
»
Agnes poczuła ulgę: Laura zapewne nie umiała wyobrazić sobie niczego konkretnego jako “czegoś”, lecz jej gest nie pozostawiał cienia wątpliwości: to...
»
Jak ptaki rozprawiające świegotem o poranku o przygodach nocy, tak one po przejściu kalifa, na którego ślady rzucano zaraz kwiaty i miał bursztynowy, mówiły sobie...
»
84Grecy i Rzymianie znali dobrze inne liczne odmiany kwarcu, lecz nie zdawali sobie sprawy, e s one wszystkie t sam substancj mineraln...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

- Ale czy pan Sparhawk lub mistrz Vanion nie byliby lepszymi kandydatami?
- Być może, lecz będę potrzebował ich w Arcium. Jakie jest twoje zdanie, Oblerze?
- Darzę hrabiego Lendę pełnym zaufaniem - odparł król Deiry.
- Dołożę wszelkich starań, wasza królewska mość - powiedział Lenda-proszę jednak nie zapominać, iż jestem coraz starszy.
- Nawet nie osiągnąłeś jeszcze moich lat, przyjacielu - przypomniał mu sędziwy król Obler - a mnie podeszły wiek nadal nie pozwala wymawiać się od obowiązków.
- A więc postanowione! - zakrzyknął Wargun. - Zreasumujmy. Pomaszerujemy na południe do Cimmury, uwięzimy Lycheasa i zmusimy Sztab Główny Elenii, by przyłączył się do nas wraz ze swoją armią. Możemy także zabrać z sobą gwardzistów prymasa. Potem dołączymy do Sorosa i Bergstena przy granicy z Arcium. Ruszymy na południe do Larium, otoczymy Rendorczyków i wydusimy ich jak stado szczurów.
- Och, to zbyt skrajne rozwiązanie, wasza królewska mość! - zaprotestował Lenda.
- Nie, wcale nie. Chciałbym, aby upłynęło co najmniej dziesięć pokoleń, nim eshandyjscy heretycy ponownie podniosą głowy. - Władca Thalesii uśmiechnął się do Sparhawka. - Jeżeli będziesz mi dobrze i wiernie służył, przyjacielu, to pozwolę ci zabić Martela.
- Doceniam to, miłościwy panie - odparł Sparhawk uprzejmie.
- O, nie! - jęknęła Sephrenia.
- To trzeba uczynić, szlachetna pani - powiedział Wargun. - Oblerze, czy twoja armia jest gotowa do wymarszu?
- Czeka jedynie na rozkazy.
- Dobrze. Jeżeli nie masz innych planów, to jutro wyruszamy do Elenii.
- Możemy wyruszać, wszystko mi jedno. - Stary król Obler machnął ręką.
- Chodźmy zatem się trochę przespać. - Wargun wstał i przeciągnął się, szeroko ziewając. - Jutro wcześnie wyruszamy.
Chwilę potem Sparhawk i jego przyjaciele zebrali się w komnacie Vaniona, by dokładniej opowiedzieć mistrzowi, co przydarzyło im się w Lamorkandii i Pelosii.
Gdy skończyli, Vanion popatrzył ciekawie na malutką Flecik.
- Jaka jest twoja rola w tym wszystkim? - zapytał.
- Zostałam przysłana do pomocy - odparło dziecko wzruszając ramionami.
- Przez Styricum?
- Można tak powiedzieć.
- A cóż to za zadanie masz do wypełnienia tu, w Acie?
- Już je wypełniłam, Vanionie. Musiałyśmy porozmawiać z pewnym Styrikiem. Spotkałyśmy go po drodze do pałacu.
- Co takiego musiałyście mu powiedzieć, że było to ważniejsze nawet od zdobycia Bhelliomu?
- Trzeba przygotować Styricum na to, co się właśnie ma wydarzyć.
- Masz na myśli najazd Rendorczyków?
- Ach, to drobiazg, Vanionie. Tu chodzi o znacznie ważniejszą sprawę.
Vanion spojrzał na Sparhawka.
- Jedziecie zatem do Thalesii? - zapytał. Sparhawk skinął głową.
- Nawet gdybym musiał przejść morze na własnych nogach - rzekł z zimną zawziętością.
- Dobrze, zrobię co w mojej mocy, aby pomóc wam w wydostaniu się z miasta. Jedno mnie niepokoi. Jeżeli wszyscy odjedziecie, Wargun z pewnością zauważy wasze zniknięcie. Sparhawk z jednym lub dwoma z was mógłby uciec nie budząc niczyjej czujności, ale na tym koniec.
Flecik wyszła na środek komnaty i zaczęła wyliczać, wskazując paluszkiem:
- Sparhawk i Kurik. Sephrenia i ja. I Talen.
- To absurd! - wybuchnął Bevier. - Sparhawkowi będą potrzebni rycerze, jeżeli ma stanąć przeciwko Ghwerigowi.
- Sparhawk i Kurik poradzą sobie - powiedziała dziewczynka.
- Czy bezpiecznie jest zabierać z sobą maleńką Flecik? - zapytał Vanion Sephrenię.
- Ona jedna zna drogę do groty Ghweriga.
- A dlaczego Talen? - zaniepokoił się Kurik.
- Ma coś do zrobienia w Emsacie - wyjaśniła dziewczynka.
- Przykro mi to mówić, moi wierni druhowie - zwrócił się Sparhawk do rycerzy - ale lepiej chyba będzie zastosować się do jej sugestii.
- Czy macie zamiar już jechać? - spytał Vanion.
- Nie, musimy poczekać na Talena.
- Dobrze. Sephrenio, idź po miecz pana Olvena.
- Ale...
- Przynieś go. Proszę, nie sprzeczaj się ze mną.
- Tak, mój drogi. - Sephrenia westchnęła zrezygnowana. Vanion był tak słaby po odebraniu miecza Olvena, że z trudem trzymał się na nogach.
- To cię zabija - powiedziała czarodziejka.
- Każdy w końcu na coś umiera. - Mistrz stanął naprzeciw rycerzy. - Mam z sobą oddział pandionitów. Ci z was, którzy zostają, będą mogli się do nich przyłączyć, gdy wyruszymy. Hrabia Lenda i król Obler to starcy. Zaproponuję Wargunowi, żeby obaj dostali powóz oraz by sam pojechał razem z nimi. Mam nadzieję, że dzięki temu nie będzie w stanie policzyć głów. Spróbuję go czymś zająć. - Spojrzał na Sparhawka. - Dzień lub dwa to pewnie wszystko, co będę w stanie dla ciebie załatwić... - Uśmiechnął się przepraszająco.
- To mi powinno wystarczyć - rzekł Sparhawk. - Wargun najpewniej pomyśli, że wróciłem nad jezioro Venne i wyśle pościg w tamtym kierunku.
- Teraz pozostaje jedynie problem, jak wydostać was z pałacu - powiedział Vanion.
- Ja się tym zajmę - oświadczyła Flecik.
- Jak?
- Czaraaami...! - Zabawnie udawała, że chce go przestraszyć i poruszała paluszkami, jakby splatała przeciwko niemu zaklęcie.
Vanion roześmiał się.
- Jak wy sobie dajecie z nią radę? - spytał rycerzy. Dziewczynka prychnęła.
- Marnie - odpowiedziała za wszystkich.
Około godziny później do komnaty wśliznął się Talen.
- Miałeś kłopoty? - zapytał go Kurik.
- Ja miałbym mieć kłopoty? Nawiązałem kilka znajomości i znalazłem dla nas kryjówkę.
- Znajomości? - zaciekawił się Vanion. - Z kim?
- Z kilkoma złodziejami, żebrakami i dwoma mordercami.
Skierowali mnie do człowieka rządzącego w Acie światem wyrzutków. Ma on pewne zobowiązania wobec Platima, więc gdy wspomniałem jego imię, stał się bardzo uczynny.
- W dziwnym świecie żyjesz, Talenie - westchnął Vanion.
- Nie dziwniejszym niż ten, w którym ty żyjesz, szlachetny panie - odparł Talen z wymyślnym ukłonem.

Powered by MyScript