- Jedno z nas musi użyć pozostałych zbiorników - wyjaśniła...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Sarabanda, tak jak się nagle zaczęła, tak nagle ustała i pozostały tylko dwie postaci: jeden katar wysoko na skale i, na drugim krańcu, jeden Michał Scoto...
»
 Overkill dla astrokalendarza pani Reiche  Pozostaje w zasadzie tylko “kalendarz astronomiczny” pani Reiche...
»
Nikt nie moe ponosi ujemnych nastpstw z powodu przynalenoci do zwizku zawodowego, pozostawania poza nim albo wykonywania funkcji zwizkowej...
»
Agnes poczuła ulgę: Laura zapewne nie umiała wyobrazić sobie niczego konkretnego jako “czegoś”, lecz jej gest nie pozostawiał cienia wątpliwości: to...
»
Mackiewicz Stanisław (Cat), Myśl w obcęgach7 czerwca 1954 roku zostaje powołany na premiera polskie­go rządu emigracyjnego (pozostaje nim, a także...
»
z nimi przy podziale załogi, gdyż na Kataną przetransportowano tylko oficerów, resz- ta pozostała na wraku Prince Adriana albo trafiła na Nuade...
»
oddzieleniu wszystkich blagierów, kłamców, histeryków i fantastów, pozostaje jeszcze znaczna grupa trzeźwych obserwatorów, ludzi nieraz zawodowo...
»
- Załóżmy jednak, że mógł on pozostawić przesyłki u wspólnika, nim jeszcze udał się do szpitala?- Jest to mało prawdopodobne, gdyż do pierwsze­go...
»
{mission_spy_settlement_body_barbarian} Naszemu czBowiekowi udaBo si zaprzyjazni z tymi ludzmi, mimo |e w gBbi serca pozostaje wobec nas lojalny
»
Pozostając całkowicie skoncentrowanym na oddechu, bez wysiłku poszerz swoje postrzeganie, aby poczuć, jak w czasie oddychania bije serce...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


- Zostaw - przykazał. - Będą nam potrzebne, kiedy wydostaniemy się z... - prze-
- Jesteś szybszy... i lepiej wykształcony... Będziesz umiał... rozgryźć tę zagadkę....
rwał, spoglądając ciekawie na pozostałych - ... z tego diabelstwa, cokolwiek by to było Dlatego... składam ci tę .... propozycję. -Przerwy między słowami świadczyły o tym, że
- dokończył.
kończy jej się tlen.
Jerem Cadmir sięgnął po komunikator i próbował wywołać bazę, ale statyczne
- Ostatnia szansa... - dorzuciła, wskazując blasterem ku północy.
trzaski stanowiły dla słów zbyt gęstą zaporę.
- Razem - upierał się Jerem.
Badacze pospiesznie ruszyli piechotą. Po godzinie, zużywszy połowę zapasu tlenu, Tee-ubo zdarła z głowy kaptur i odrzuciła go najdalej jak mogła. Potem, ku prze-wciąż jeszcze znajdowali się w skażonej strefie. Bendodi ponownie wysłał Luthera na rażeniu Jerema, wzięła głęboki wdech i zaciągnęła się trującymi wyziewami. Jej oczy wierzchołek drzewa, zaś pozostali wydobyli komunikatory i rozeszli się, próbując zna-natychmiast nabrały rdzawo-żółtawej barwy, a z nosa trysnęła spieniona ciecz.
leźć choćby niewielką przerwę w polu zakłóceń.
- Marnujesz czas - wykrztusiła. - I tlen.
89
R.A. Salvatore
Wektor pierwszy
90
Jerem ruszył w jej stronę, ale strzał, który niemal musnął jego głowę, osadził go w Danni spojrzała twardo na Bensina - najwyraźniej nie podobał się jej ten sarka-miejscu.
styczny ton.
Pobiegł na północ, oślepiony śmiercionośną mgłą i własnymi łzami. Zanim zrobił
- Mówię poważnie - bronił się Tomri. - Gdyby kometa przyłożyła w tę bryłę lodu, tuzin kroków, usłyszał jeszcze jeden strzał.
to czy oglądalibyśmy ją w całości? Planeta powinna była rozlecieć się w ruchomy wir Pędził przez dżunglę ile sił w nogach. Nadzieją napawał go fakt, że opary stawały miliona kawałków.
się jakby rzadsze. Wkrótce musiał przejść na ostatni zbiornik z tlenem. Nim zdążył się Danni spojrzała w iluminator. Ma rację - pomyślała. A przecież z obserwacji pro-znowu rozpędzić, stanął przed litą ścianą skalną, wysoką na dziesięć metrów i zbyt wadzonych przez ExGal-4 wynikało, że kometa zderzyła się z planetą...
gładką, by mógł się na nią wspiąć.
- Odbieram dziwne sygnały z powierzchni - oznajmił Cho Badeleg, manipulując Nie miał czasu, by spróbować ją obejść. W desperacji sięgnął ku drążkom sterow-przy sensorach. Zerknął na pozostałych. Patrzyli na niego z nadzieją. - Energia.
niczym tornistra rakietowego. Zanim uruchomił silnik, zaświtała mu w głowie pewna
- Może odbita energia słoneczna? - zasugerował Bensin. Cho Badeleg pokręcił
myśl.
głową. - Nie, to coś innego.
Wyciągnął z kieszeni zbiornik z tlenem i wyrwał z kaptura prowadzącą do niego
- Niby co? - spytała Danni, stając za nim.
rurę. Jej koniec wetknął w otwór wlotowy plecaka.
- Spektrum inne niż to, które daje odbite światło - wyjaśnił mężczyzna. Odsunął
Dopiero wtedy odpalił silnik. Maszyna zakrztusiła się i znowu ruszyła, unosząc Je-się, by Danni mogła spojrzeć na wskaźniki. Czujniki nie wykryły stałego źródła energii; rema w powietrze. Znalazłszy się powyżej krawędzi urwiska mężczyzna stwierdził, że raczej pulsującą emanację, ale nie był to sygnał, jaki mogłaby emitować bryła lodu.
powietrze jest tu dużo czystsze, jakby skalna bariera na pewien czas powstrzymała
- Organiczna? - spytała, ale Cho jedynie wzruszył ramionami.
niosący śmierć obłok. Iskra nadziei przygasła, gdy wzniósł się nieco wyżej i obejrzał za
- Może kometa była tylko kulą gazu? - podsunął Bensin Tomri. - To by wiele wy-siebie. W tyle kłębiła się „burza", o której mówiła Danni: żółto-zielona toksyczna jaśniało.
chmura w pełnej krasie, rosnąca z każdą chwilą i rozprzestrzeniająca się we wszystkich
- Jak to sobie wyobrażasz? - zainteresowała się Danni.
kierunkach.
- Planeta nadal by istniała - ciągnął Tomri - a kombinacja gazów mogłaby dać Lecąc na północ, Jerem kilkakrotnie spoglądał wstecz i mierzył prędkość obłoku.

Powered by MyScript