Karczma i stajnie wyglądały tak, jak je pamiętał, za to z reszty wioski pozostało trochę gruzu i poczerniałe fundamenty domów...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Sarabanda, tak jak się nagle zaczęła, tak nagle ustała i pozostały tylko dwie postaci: jeden katar wysoko na skale i, na drugim krańcu, jeden Michał Scoto...
»
 Overkill dla astrokalendarza pani Reiche  Pozostaje w zasadzie tylko “kalendarz astronomiczny” pani Reiche...
»
Nikt nie moe ponosi ujemnych nastpstw z powodu przynalenoci do zwizku zawodowego, pozostawania poza nim albo wykonywania funkcji zwizkowej...
»
Agnes poczuła ulgę: Laura zapewne nie umiała wyobrazić sobie niczego konkretnego jako “czegoś”, lecz jej gest nie pozostawiał cienia wątpliwości: to...
»
Mackiewicz Stanisław (Cat), Myśl w obcęgach7 czerwca 1954 roku zostaje powołany na premiera polskie­go rządu emigracyjnego (pozostaje nim, a także...
»
z nimi przy podziale załogi, gdyż na Kataną przetransportowano tylko oficerów, resz- ta pozostała na wraku Prince Adriana albo trafiła na Nuade...
»
oddzieleniu wszystkich blagierów, kłamców, histeryków i fantastów, pozostaje jeszcze znaczna grupa trzeźwych obserwatorów, ludzi nieraz zawodowo...
»
- Załóżmy jednak, że mógł on pozostawić przesyłki u wspólnika, nim jeszcze udał się do szpitala?- Jest to mało prawdopodobne, gdyż do pierwsze­go...
»
{mission_spy_settlement_body_barbarian} Naszemu czBowiekowi udaBo si zaprzyjazni z tymi ludzmi, mimo |e w gBbi serca pozostaje wobec nas lojalny
»
Pozostając całkowicie skoncentrowanym na oddechu, bez wysiłku poszerz swoje postrzeganie, aby poczuć, jak w czasie oddychania bije serce...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Kruki obsiadły gęsto ciało zwisające z szubienicy, którą postawiono na podwórzu. Kiedy Tyrion podjechał bliżej, wzbiły się w górę, kracząc głośno i trzepocząc czarnymi skrzydłami. Zsiadł z konia i zerknął na to, co zostało z ciała. Ptaki wydziobały wargi i oczy, a także znaczną część policzków, przez co wydawało się, że kobieta szczerzy czerwone zęby w upiornym uśmiechu. - Pokój, strawa i dzban wina, tylko tyle chciałem - przypomniał, wzdychając.
Ze stajni wyszli niechętnie stajenni, żeby zająć się ich końmi. Shagga nie chciał oddać swojego wierzchowca. - Nie ukradnie ci twojej kobyły - uspokoił go Tyrion - Da jej tylko owsa i wody i wyczesze ją. - Płaszcz Shaggi także nadawał się do wyczesania, lecz karzeł nie chciał być nietaktowny. - Daję ci słowo, że nic się jej nie stanie.
Shagga puścił wreszcie lejce, patrząc groźnie na stajennego. - To jest koń Shaggi, syna Dolfa - ryknął.
- Jeśli ci nie odda konia, możesz odrąbać mu męskość i nakarmić nią kozice - powiedział Tyrion. - Jeśli w ogóle coś znajdziesz u niego. - Po obu stronach drzwi, pod szyldem karczmy stało dwóch żołnierzy w szkarłatnych płaszczach i hełmach zdobionych lwami. Tyrion rozpoznał kapitana. - Gdzie jest mój ojciec?
- We wspólnej sali, panie.
- Trzeba nakarmić moich ludzi - powiedział Tyrion. - Dopilnuj, żeby im niczego nie brakowało. - Wszedł do środka i od razu dostrzegł ojca.
Tywin Lannister, Lord Casterly Rock i Namiestnik Zachodu, między czterdziestką a pięćdziesiątką, wciąż twardy jak dwudziestolatek. Nawet siedząc, był wysoki, miał długie nogi, szerokie bary i płaski brzuch. Jego smukłe ramiona oplatały węzły mięśni. Kiedy jego złociste włosy przerzedziły się nieco, kazał sobie ogolić głowę. Lord Tywin nie wierzył w półśrodki; zaczął też golić podbródek i górną wargę, lecz zostawił bokobrody, które zakrywały mu policzki gęstym złocistym włosem. W jego jasnozielonych oczach migotały złociste plamki. Jakiś głupiec zażartował kiedyś, że nawet kał lorda Tywina świeci, upstrzony złotymi plamkami.
Kiedy Tyrion wszedł do karczmy, lord Tywin raczył się właśnie piwem w towarzystwie ser Kevana Lannistera, jedynego żyjącego jeszcze spośród jego braci. Wuj, korpulentny i łysiejący, z żółtawą przyciętą brodą, która podkreślała linię jego masywnej szczęki, pierwszy zobaczył bratanka. - Tyrion - powiedział zdumiony.
- Wuju - odparł karzeł i skłonił głowę. - Panie ojcze. Ogromna to przyjemność spotkać was tutaj.
Lord Tywin nie ruszył się ze swojego miejsca, lecz zaszczycił syna długim i przenikliwym spojrzeniem. - Widzę, że wiadomości o twojej śmierci były plotką.
- Przykro mi, że cię rozczarowałem - odparł Tyrion. - Nie zrywaj się, żeby mnie uściskać. - Przeszedł przez salę aż do ich stołu; idąc, przez cały czas świadomy był swojego niezgrabnego, kaczkowatego chodu. Spojrzenie ojca zawsze sprawiało, że bardziej odczuwał swoją ułomność. - Miło, że poszedłeś na wojnę z mojego powodu - powiedział, po czym wspiął się na krzesło i poczęstował się piwem ojca.
- Na moją głowę, przecież wszystko zaczęło się od ciebie - odparł lord Tywin. - Twój brat, Jaime, nie dałby się tak potulnie złapać kobietom.
- Tym się właśnie różnimy. Ponadto jest też ode mnie wyższy, jak może zauważyłeś.
Ojciec zignorował jego ripostę. - Chodziło o honor naszego domu. Nie miałem wyboru. Nikt nie rozlewa bezkarnie krwi Lannisterów.
- Słuchajcie Mojego Ryku - powiedział Tyrion, szczerząc zęby w uśmiechu. Tak brzmiało hasło Lannisterów.
- Prawdę mówiąc, nie polała się ani kropla mojej krwi, chociaż raz czy dwa niemal do tego doszło. Morrec i Jyck zginęli.
- Pewnie potrzebujesz nowych ludzi.
- Nie kłopocz się, ojcze, znalazłem sobie kilku. - Napił się łyk piwa. Było brązowe, mocno drożdżowe i tak gęste, że może je było niemal przeżuwać. Wyborne. Szkoda, że ojciec powiesił karczmarkę. - Jaki obrót przybrała wojna?
Jego wuj rzekł. - Na razie korzystny dla nas. Ser Edmure rozstawił swoich ludzi wzdłuż granicy, żeby nas powstrzymać, ale razem z twoim ojcem rozprawiliśmy się z nimi stopniowo, zanim zdążyli się przegrupować.
- Twój brat okrył się chwałą - powiedział ojciec. - Rozgromił lorda Vance’a i Pipera przy Złotym Zębie, a także starł się z ogromną siłą Tullych pod murami Riverrun. Lordowie znad Tridentu ponieśli sromotną porażkę. Wzięliśmy do niewoli ser Edmure’a Tully’ego oraz wielu jego rycerzy i zbrojnych. Lord Blackwood odprowadził z powrotem do Riverrun garstkę tych, którzy przeżyli, reszta uciekła do swoich majątków.
- Obaj z ojcem przemy do przodu - powiedział ser Kevan. - Bez lorda Blackwooda Raventree padło od razu, a lady Whent poddała Harrenhal z powodu braku ludzi do obrony. Ser Gregor spalił Piperów i Brackenów…
- Nie stawiają żadnego oporu?
- Niezupełnie - odparł ser Kevan. - Mallisterowie wciąż trzymają Seagard, a Walder Frey zbiera siły pod Bliźniakami.
- To bez znaczenia - wtrącił lord Tywin. - Frey wyrusza w pole, tylko gdy wyczuwa zapach zwycięstwa, a teraz może jedynie wywąchać porażkę. Natomiast Jason Mallister nie ma tyle siły, żeby walczyć w pojedynkę. Szybko pokłonią głowy, gdy Jaime zdobędzie Riverrun. Można przyjąć, że wygraliśmy wojnę, jeśli nie wmieszają się Starkowie i Arrynowie.

Powered by MyScript