W takiej wła nie sytuacji najwi ksza ameryka ska cnota - „ambicja” —
prowadzi do głównej ameryka skiej wady — „zachowa dewiacyjnych”.
Obecna analiza teoretyczna mo e posłu y do wyja nienia ró nych zale no ci mi dzy przest pczo ci
a bied 26. „Bieda” nie jest bynajmniej odosobnion zmienn , działaj c wsz dzie dokładnie w ten sam
sposób; stanowi zaledwie jedn ze zbioru mo liwych do zidentyfikowania, społecznych i kulturowych
zmiennych niezale nych. Bieda jako taka i wynikaj ce z niej ograniczenia mo liwo ci nie wystarczaj do
wywołania zwracaj cej uwag wysokiej cz stotliwo ci zachowa przest pczych. Nawet osławiona
„n dza w sercu obfito ci” niekoniecznie musi prowadzi do takiego rezultatu. Kiedy jednak bieda i zwi -
zane z ni niekorzystne poło enie we współzawodnictwie 'o warto ci kulturowe zalecane wszystkim
członkom społecze stwa współwyst puj z naciskiem kulturowym na sukces finansowy jako na cel
dominuj cy, normalnym wynikiem takiej sytuacji jest wysoka cz stotliwo zachowa przest pczych.
I tak, z surowych (ale niekoniecznie rzetelnych) statystyk kryminalnych wynika, e w południowo-
wschodniej Europie bieda jest słabiej skorelowana z przest pczo ci , ni dzieje si to w Stanach
Zjednoczonych. Ekonomiczne szanse yciowe ludzi biednych na tych obszarach Europy wydaj si
nawet mniej obiecuj ce ni w USA, zatem ani n dza, ani jej zwi zek z ograniczeniem mo liwo ci nie
wystarczaj do wyja nienia odmiennych zale no ci. Kiedy jednak rozpatrzymy pełny układ — bieda,
ograniczone szanse oraz rozmieszczenie celów kulturowych - pojawia si pewna podstawa do
wyja nienia silniejszej zale no ci pomi dzy n dz a przest pczo ci w społecze stwie ameryka skim ni
w innych, gdzie sztywna struktura klasowa współwyst puje z klasowym zró nicowaniem symboli
sukcesu.
Ofiary owej! sprzeczno ci pomi dzy kulturowym podkre leniem ambicji finansowych a społecznymi
barierami na drodze do pełnych mo liwo ci nie zawsze
wiadome s strukturalnych
ródeł
pokrzy owania ich aspiracji. Cz sto zdaj sobie one oczywi cie spraw z rozbie no ci mi dzy warto ci
jednostki a społecznymi nagrodami. Nie musz jednak wiedzie , jak si to dzieje. Ci, którzy odnajduj jej
ródło w strukturze społecznej, mog si wyalienowa z tej struktury, staj c si ch tnymi kandydatami do
przystosowania V (bunt). Inni jednak — jak si wydaje, dotyczy to ogromnej wi kszo ci - mog
przypisywa swe trudno ci raczej ródłom mistycznym ani eli socjologicznym. Jak bowiem zauwa ył
Gilbert Murray, znakomity znawca staro ytno ci i socjolog-mimo woli: „Społecze stwo, w którym
fortuny ludzi wydaj si praktycznie najzupełniej niezale ne od ich zasług i wysiłków, jest najlepszym
polem pod zasiew zabobonu. Stabilne i dobrze rz dzone społecze stwo stara si zapewni , by — mówi c
ogólnie — Cnotliwe i Pracowite Terminowanie wie czyło w yciu powodzenie, Niegodziwe i Bezczynne
odnosiło pora k . A w takim społecze stwie ludzie skłonni s przywi zywa wag do racjonalnych
i widocznych ła cuchów przyczynowych. Lecz w [społecze stwie cierpi cym na anomi — R.K.M. ] [...]
zwykłe cnoty pilno ci, uczciwo ci i łagodno ci wydaj si niewiele warte”27. W takim społecze stwie
ludzie skłonni s do zwracania si ku mistycyzmowi - podkre laj c działanie takich czynników, jak Los,
Przypadek, Szcz liwy Traf.
Rzeczywi cie, w społecze stwie ameryka skim zarówno osoby, którym si nadzwyczajnie
„powiodło”, jak i te, które odniosły wyra n „pora k ”, nierzadko przypisuj ów rezultat „trafowi”. Na
przykład, zamo ny biznesmen Julius Rosenwald o wiadczył, e 95% wielkich fortun było „wynikiem
szcz liwego trafu”28. W redaktorskiej nocie, wyja niaj cej społeczne korzy ci wielkiego
26 Ten schemat analityczny mo e posłu y do rozwi zania niektórych widocznych sprzeczno ci we wzajemnej relacji
przest pczo ci i statusu ekonomicznego, wspominanych przez P. A. Sorokina. Powiada on ( Contemporary Sociological
Theories, New York 1928, s. 560 - 561) na przykład, e „nie wsz dzie ani nie zawsze wi ksze rozmiary przest pczo ci
wyst puj w ród ludzi biednych [...], w wielu' krajach biedniejszych mniej jest przest pstw ni w tych bogatszych. Post p
ekonomiczny w drugiej połowie dziewi tnastego i na pocz tku dwudziestego wieku nie spowodował spadku przest pczo ci”.
|