Odin natychmiast przemienił się w orła i triumfalnie wzleciał w powietrze. Gunnlod zdała sobie sprawę, że z niej zadrwiono, a jej głośne krzyki sprowadziły wkrótce Suttunga. Skoro się dowiedział, co się zdarzyło, sam również zamienił się w orła i puścił się w pogoń za Odinem. A tymczasem Asowie czekali na murach Asgardu i natężając wzrok patrzyli ku północy. Kiedy wreszcie ujrzeli wielkiego orla lecącego ku nim z ciemności, poznali od razu, że to Odin, i przygotowali się, by go przyjąć zgodnie z poleceniami, jakie wydał ruszając na tę niebezpieczną wyprawę. Postawili na dziedzińcu trzy złote naczynia, potem znowu stanęli na murach trzymając miecze w dłoniach, a Ull naciągnął cięciwę swego łuku. Coraz bliżej nadlatywał orzeł, błyszcząc w ciemnościach. Nagle Asowie ujrzeli drugiego orła, który go gonił, a leciał szybciej od niego - wielki czarny orzeł, o potężnych skrzydłach nie mniejszych chyba od skrzydeł Hrasvelga olbrzyma, który rozpętywał burze. Błyszczący orzeł przeleciał nad murem i zaledwie opadł na pozłacany bruk Asgardu, ujrzano błysk światła i postać Odina, a jednocześnie trzy złote naczynia wypełniły się aż po brzegi ambrozją natchnienia. A w momencie gdy olbrzym Suttung dosięgnął muru i Ull naciągnął cięciwę, słońce wzniosło się nad wschodnie góry. Jego pierwszy promień padł na Suttunga, zsunęła się z niego orla szata i runął na ziemię, zamieniając się w stos kamieni. - Tak będzie z całym rodzajem olbrzymów - obwieścił uroczyście Odin. - Gdy w świętej krainie Asgard oświetlą ich promienie słońca, tkwiące w nich zło powali ich na ziemię i obrócą się w kamienie. Mamy teraz u siebie krew Kvasira i w odpowiednim czasie damy jej się napić tym ludziom z Midgardu, których uznamy za godnych. Zostaną poetami, opiewać będą czyny bogów i herosów, opowiadać wspaniałe sagi o bohaterstwie mężczyzn i kobiet, natchnionych przez Norny do dzielnych czynów albo też okazujących hart ducha w wielkich cierpieniach. Chodźmy, napijmy się ambrozji natchnienia, by spotęgowała się nasza mądrość, potrzebna bowiem nam będzie wielka przebiegłość, aby nie dopuścić olbrzymów do Asgardu. Jednak to, że skradłem krew Kvasira i oszukałem z konieczności Gunnlod, sprowadziło, niestety, grzech do Asgardu i nie da go się tak łatwo wypędzić jak Gullveig. Ona już tu nie wróci, gdyż Vanowie są z nami. Kto będzie zdrajcą - tego nawet wielki Mimir nie powiedział mi jeszcze. Lękam się, że będzie nim ktoś spośród nas, bo to zdają się głosić runy mądrości, te tajemnicze zapiski, które potrafię odczytywać, odkąd napiłem się krwi Kvasira. Cisza zaległa na chwilę, a Odin na próżno starał się ujrzeć przyszłość. Lecz nawet krew Kvasira nie mogła go obdarzyć taką mocą. JABŁKA IDUN W zaraniu świata, pewnego pogodnego letniego dnia, płynęła po morzu łódź żaglowa. Siedzący w niej przystojny młodzian grał na złotej lirze i śpiewał słodko białym mewom, fruwającym dokoła. Łódka przybiła do brzegu tak blisko Asgardu, jak tylko wody pozwalały, i śpiewak zszedł na ląd. Gdziekolwiek stąpnął, wyrastała z ugoru trawa, a potem rozkwitały kwiaty. Zaczynały śpiewać ptaki, a drobne zwierzątka igrały swawolnie dokoła. Gdy zbliżył się do Asgardu, Asowie posłyszeli słodkie dźwięki liry i pospieszyli mu na spotkanie przez most Bifrost. Lecz zanim nadeszli, ziemia zadrżała, rozwarła się tuż u jego stóp i wyszła z jej wnętrza piękna dziewczyna, jasna jak sama wiosna, trzymając w rękach złoty koszyk. Młodzieniec jakby jej oczekiwał, wyciągnął ku niej rękę, ona ją ujęła, tak że zbliżyli się do stóp Bifrostu trzymając się za ręce. - Witajcie, jaśni panowie Asgardu! - zawołał śpiewak. - Przybywam z Jotunheimu, krainy olbrzymów, ale jestem jednym z was. Piękna Gunnlod jest moją matką, ta, która strzegła ambrozji natchnienia, sporządzonej z krwi Kvasira, Odin jest moim ojcem, on poślubił Gunnlod w komnacie-skarbcu Suttunga. Krew Kvasira płynie w moich żyłach, przyszedłem do Asgardu, aby wam śpiewać i grać. - Witaj, Bragi, mój synu, panie poezji i słodkiej muzyki - pozdrowił go Odin. - W mądrości swojej wiedziałem, że przyjdziesz i przyniesiesz radość Asom. - Rzeczywiście, przyniosłem wam radość - potwierdził Bragi i wyprowadził naprzód piękną córę ziemi. - To moja przyszła oblubienica, piękna Idun, której ojcem jest lvaldi, karzeł ziemi. - Witaj w Asgardzie, Idun, pani młodości - pozdrowił ją Odin. - Powiedz nam, proszę, co niesiesz ze sobą w swym złotym koszyku? - Przynoszę wam jabłka młodości - odpowiedziała Idun głosem tak miękkim i pełnym słodyczy, jak podzwanianie wód w górskim jeziorze. - Jeżeli będziecie jeść te jabłka, to pozostaniecie młodzi na zawsze. - Witaj, po trzykroć witaj w Asgardzie - zawołał Odin z rozjaśnioną radością twarzą. - Nawet bogowie się starzeją, a potrzebujemy młodości i siły, skoro mamy walczyć przeciwko olbrzymom i dawać dobre dary mieszkańcom Midgardu. Wejdźcie oboje do Asgardu, a wieczorem wyprawimy wam ucztę weselną i będziemy się radować jak nigdy przedtem. Tak więc wieczorem odbyły się zaślubiny Bragego z Idun i odtąd zamieszkali wśród Asów. Pod koniec uczty Idun, krążąc wśród weselników, obdarowywała każdego z nich jabłkiem ze złotego koszyka, a gdy je spożyli, poczuł, że młodość pulsuje im w żyłach. A choć Idun rozdawała Asom wiele jabłek, jej koszyczek pozostawał wciąż pełen. Naturalnie, że kiedy olbrzymi posłyszeli o tym cudzie, zapragnęli skraść jabłka i mieć je dla siebie. Przez długi czas wysiłki ich były daremne, bo żadnemu nie udało się wśliznąć do Asgardu, Idun zaś nigdy nie znosiła swoich jabłek na niziny Midgardu.
|