Robi siÄ™ ciemno. Czy mi wybaczycie? — OczywiÅ›cie, moja droga — odrzekÅ‚a spokojnie Bethiah. Yelen mruknęła coÅ› na znak zgody. Arona popÄ™dziÅ‚a Å›cieżkÄ… do Domu Kronik i omal nie wpadÅ‚a na Egila, który zÅ‚apaÅ‚ jÄ… za ramiÄ™. — DokÄ…d tak siÄ™ Å›pieszysz? — zapytaÅ‚. — Do Domu Kronik, a jeÅ›li siÄ™ Å›pieszÄ™, powinnaÅ› wiedzieć, że nie należy mnie zatrzymywać — warknęła poirytowana. Tamta miaÅ‚a takÄ… minÄ™, jakby chciaÅ‚a siÄ™ kłócić. Arona chwyciÅ‚a jej palce. — Nie dokuczaj mi, Egil! Zapada mrok, a ja jeszcze muszÄ™ coÅ› zrobić. — ChÅ‚opak nie ruszyÅ‚ siÄ™ z miejsca. — Och, Egil, ciotka Natha szuka nowego domu dla twojej rodziny — przypomniaÅ‚a sobie Arona, a potem zastanowiÅ‚a siÄ™, czy powinna strÄ…cić z ramienia rÄ™kÄ™ obcej. Ku jej uldze Egil puÅ›ciÅ‚a jÄ… i ukÅ‚oniÅ‚a siÄ™ mówiÄ…c: — DziÄ™kujÄ™ ci — po czym siÄ™ oddaliÅ‚a biegiem. Arona poszÅ‚a do tak dobrze znajomej izby i zapaliÅ‚a Å›wiecÄ™, żeby dopisać jeszcze jeden akapit. — E–gill córka Lishy oskarżyÅ‚a Roldeen córkÄ™ Lennis o użycie siÅ‚y wobec jej sióstr. OskarżyÅ‚a jÄ… przed NathÄ… córkÄ… Lorin, która powiedziaÅ‚a, że Lisha i Lennis pokłóciÅ‚y siÄ™ z tego powodu i Lisha opuÅ›ciÅ‚a dom Lennis wraz ze swymi dziećmi. ChcÄ… mieć nowy dom. Natha córka Lorin rozpytuje siÄ™ o to. E–gill chce pójść do szkoÅ‚y. Arona wyprostowaÅ‚a siÄ™, rozmyÅ›lajÄ…c o ostatnim zdarzeniu. UznaÅ‚a, choć niechÄ™tnie, że należy je zapisać na wypadek, gdyby doszÅ‚o do sporu pomiÄ™dzy cudzoziemcami i mieszkankami wioski. — E–gill również pocaÅ‚owaÅ‚a kronikarkÄ™ AronÄ™ córkÄ™ Bethiah bez powodu i potem za to przeprosiÅ‚a. Nie wyjaÅ›niÅ‚a wszakże, dlaczego to zrobiÅ‚a. PowiedziaÅ‚a tylko, że chce siÄ™ zaprzyjaźnić. PoÅ‚ożyÅ‚a nawet na mnie rÄ™ce, chociaż bardzo siÄ™ Å›pieszyÅ‚am i nie miaÅ‚am ochoty na żarty. To byÅ‚o bardzo niegrzeczne z jej strony. Ich obyczaje różniÄ… siÄ™ od naszych. Nikt nie wie jak bardzo. OsuszyÅ‚a atrament i obciążyÅ‚a rogi zwoju, żeby wysechÅ‚ przez noc, a potem przygotowaÅ‚a siÄ™ do snu. Jej przypuszczenia okazaÅ‚y siÄ™ prawdziwe: nie bÄ™dzie miaÅ‚a dziecka. NadejdÄ… inne lata, bÄ™dÄ… nastÄ™pne wizyty Sokolników. Może, jeÅ›li bÄ™dzie pragnęła dziecka, Egil zrobi to dla niej. ByÅ‚oby to znacznie lepsze niż nowa wizyta Sokolnika. Egil byÅ‚aby wspaniaÅ‚Ä… najlepszÄ… przyjaciółkÄ…, tak, jeÅ›li tylko nauczy siÄ™ dobrych manier. Dobrze by byÅ‚o mieć przyjaciółkÄ™, z którÄ… można by porozmawiać. KiedyÅ›. Pewnego dnia. Egil syn piekarza patrzyÅ‚ w zamyÅ›leniu za Arona. Nie, wcale nie byÅ‚a pospolita. Nawet ten mÅ‚ody drab Oseberg syn kowala nie mógÅ‚ oderwać od niej oczu. Ani rÄ…k, sÄ…dzÄ…c z tego, co Egil usÅ‚yszaÅ‚. Szkoda, że o tym nie pomyÅ›laÅ‚, zanim spróbowaÅ‚ pocaÅ‚ować tÄ™ dziewczynÄ™! No cóż, nic nie zyskaÅ‚ i nic nie straciÅ‚. Oseberg byÅ‚ pewny, że w wiosce, w której mieszkaÅ‚o tyle dziewczÄ…t i tak niewielu chÅ‚opców, obaj bÄ™dÄ… mieli wszystkie panny, jakich tylko zapragnÄ…. Nie przyszÅ‚o mu do gÅ‚owy, że znaÅ‚y tylko dorosÅ‚ych mężczyzn i w dodatku Sokolników. Tylko niezwykÅ‚y chÅ‚opiec mógÅ‚by konkurować z Sokolnikami. OczywiÅ›cie mieli nad Sokolnikami pewnÄ… przewagÄ™, gdyż tamci odwiedzali wioskÄ™ bardzo rzadko, chÅ‚opcy zaÅ› byli na miejscu. Z drugiej jednak strony, dlatego wÅ‚aÅ›nie chÅ‚opcy mogli wydawać siÄ™ dziewczÄ™tom pospolici w porównaniu z wyniosÅ‚ymi, fascynujÄ…cymi kochankami, jakimi byli Sokolnicy. Arona nawet nie spojrzaÅ‚a po raz drugi na Egila. Nie byÅ‚o w tym nic dziwnego. Bez domu, ziemi, bez grosza przy duszy i w dodatku obcy w tej wiosce, musiaÅ‚by stać siÄ™ kimÅ›, żeby go zauważyÅ‚a. Na szczęście mieli wspólne zainteresowania. PodobaÅ‚o mu siÄ™ to, co zdoÅ‚aÅ‚ dotychczas przeczytać (choć nie byÅ‚o tego wiele), samo pisanie i prowadzenie kronik. Ona zaÅ› traktowaÅ‚a swój urzÄ…d kronikarza poważnie, nawet za poważnie. Gdyby to on byÅ‚ wioskowym skrybÄ…, musiaÅ‚aby zwrócić na niego uwagÄ™. PoszedÅ‚ dalej pogwizdujÄ…c, ukÅ‚adajÄ…c plany i marzÄ…c o miÅ‚oÅ›ci Arony z takimi szczegółami, że zaczerwieniÅ‚yby siÄ™ jego starsze wiekiem rodaczki. Najpierw trzeba zatroszczyć siÄ™ o matkÄ™ i rodzeÅ„stwo. Potem zdobyć urzÄ…d Arony. Dopiero wtedy bÄ™dzie mógÅ‚ zdobyć jÄ… samÄ…. RozdziaÅ‚ czwartyNarada Starszych Matek Ciężkie oÅ‚owiane chmury zaciÄ…gnęły niebo i ziemia drżaÅ‚a pod nogami. Maris córka Guidas, kronikarka, czÄ™sto opuszczaÅ‚a Dom Kronik, a kiedy w nim przebywaÅ‚a, rzadko siÄ™ odzywaÅ‚a. WpatrujÄ…c siÄ™ w Å›cianÄ™ zwróconÄ… w stronÄ™ Sokolej Turni zjadÅ‚a, co przed niÄ… postawiono, posprzÄ…taÅ‚a po sobie, po czym bez sÅ‚owa zamknęła siÄ™ w izbie kronik. WyszÅ‚a z niej po wielu godzinach z zabrudzonymi kurzem rÄ™kami. Arona, która miaÅ‚a zanotować imiona i kwatery cudzoziemców, baÅ‚a siÄ™, że robi to niewÅ‚aÅ›ciwie. — Pani Maris — powiedziaÅ‚a, a potem powtórzyÅ‚a gÅ‚oÅ›niej: — Pani Maris! Kronikarka podniosÅ‚a oczy. — Tak? — zapytaÅ‚a ostro. Uczennica wsunęła jej do rÄ™ki swój najnowszy zwój i teraz staÅ‚a drżąc na caÅ‚ym ciele. — ObejrzÄ™ go później — obiecaÅ‚a Maris, odÅ‚ożyÅ‚a zwój i znów skierowaÅ‚a wzrok na wschód. Może jej nauczycielka jest chora? Arona zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy nie wezwać uzdrowicielki, ale zamiast tego zawiesiÅ‚a garnek z wodÄ… nad ogniskiem, żeby naparzyć ziół i umyć naczynia. NastÄ™pnie poszÅ‚a posprzÄ…tać w gÄ™siarniku, wrzuciÅ‚a odchody na kupÄ™ kompostu i udaÅ‚a siÄ™ do zaniedbanego od tygodnia ogrodu. PeÅ‚Å‚a wÅ‚aÅ›nie jarzyny, kiedy pani Maris stanęła w tylnych drzwiach. — Mówisz jÄ™zykiem cudzoziemców równie dobrze jak ja. Czy pomożesz Egil córce Lishy znaleźć nowy dom dla jej rodziny? Arona wyprostowaÅ‚a siÄ™ i cisnęła ostatnie chwasty na stos już uschÅ‚ych badyli. Maris ciÄ…gnęła: — PowinnaÅ› też używać mÄ™skich przyrostków przy imionach cudzoziemców, o których wiesz, że zaliczajÄ… siÄ™ do Jommych. Możesz to poprawić, jak siÄ™ umyjesz. Egilowi siÄ™ nie Å›pieszy. — Nauczycielko, czy mÄ…drze jest trzymać Jommych na osobnoÅ›ci? — zapytaÅ‚a. — Pani Noriel uczy dobrych manier swojÄ… uczennicÄ™ dlatego, że nie chce tak z niÄ… postÄ™pować. Kronikarka zamrugaÅ‚a niebieskimi, niedowidzÄ…cymi oczami. — Ależ oni sÄ… inni, moja droga — odparÅ‚a. — Idź siÄ™ umyć. Znów staÅ‚a siÄ™ wyniosÅ‚Ä… paniÄ… kronikarkÄ…. — WstrÄ™tne Jommy — poskarżyÅ‚a siÄ™ wesoÅ‚o Arona w ojczystej mowie, wyciÄ…gajÄ…c ze studni wiadro z wodÄ….
|