Na śniadaniu byli: stryj Sergiusz, Ella, Mitia (dyżurny) i Sergiusz, który już wyszedł z lekkiego tyfusu. Chodziliśmy po ogrodzie. Po herbacie w ogrodzie wróciliśmy do domu. Zjadłszy obiad o 19.30, pojechaliśmy do teatru. Grano „M-r le Directeur" i jeszcze jakąś króciutką sztukę. 28 lutego, środa. Po raportach Murawiewa i Dena — audiencje. Zjedliśmy śniadanie ze stryjem Miszą i hr. P. A. Szuwałowem. Bawiliśmy się na ślizgawce; pogoda była ładna. Wypiliśmy herbatę u Mama. Czytałem. Po obiedzie we dwoje odwiozłem Alix o 20.00 do niemieckiego, a sam udałem się do teatru francuskiego. Grano przekomiczną rzecz: „L'hotel du libre echange". Siedziałem z Jerzym i stryjem Włodzimierzem; śmialiśmy się strasznie! Po powrocie do domu zastałem już Alix. 21 marca, czwartek. Podczas nabożeństwa przynieśliśmy nasze córeczki do komunii św.; nasza zachowała się całkiem spokojnie, a Irena trochę krzyczała. Śniadanie było u nich na dole. Trzeci raport hr. Woroncowa odebrałem o godz.. 14.00. Edelfeld wykończył mój portret dla Alix. Pojechaliśmy do Aniczkowa do ogrodu. Pogoda stopniowo się ociepla. Nabożeństwo trwało 1 1/2 godziny. Czy wiesz ty, jak głęboko i święcie Ciebie kocham? Czy wiesz ty, że oddałam bez zwrotu Życie moje? 28 marca, czwartek. Dzień był pochmurny; miałem tylko dwa raporty: Sypiagina i Woroncowa. Na śniadaniu i obiedzie byliśmy sami. Wysłaliśmy do Mama drugiego feldjegera. Padał śnieg, plucha była porządna, jednakże byliśmy w Aniczkowie na spacerze. Czytałem. Wieczorem przejechaliśmy się po mieście; zrobiło się zimno i mglisto. Kocham cię bezgranicznie! 29 marca, piątek. Z rana dużo czytałem, a po raportach — audiencje. Na śniadaniu był S. Dołgoruki i Meiendorf (dyżurny). Przedstawił się nam nowy poseł angielski O'Conor. O 15.00 wybraliśmy się na wyspy i spacerowaliśmy po Jełaginie. Po obiedzie pojechaliśmy do teatru. Dawano doskonałą rzecz „Druhowie przyjaciele". Sweet precious Nicky mine, no words can express how deeply I love you — more and more, day by day, deeper — truer. Lovy sweet do you believe it do you feel hearty throb so quickly, and only for you, my husband*). Skarbie mój, drogi mój Niki Lausbub!!! 1 kwietnia, poniedziałek. Odl0.00 do 11.30 trwała audiencja Czychaczewa i Dena. Nareszcie przyjechał od Mama pierwszy feldjeger z listami. Śniadanie we dwoje. Jeździliśmy i spacerowaliśmy po Aniczkowie. Pogoda ładna, choć pochmurno. Ksenia przyniosła Irenę do wanny naszego maleństwa. Obie ważą jednakowo 20 1/2 f., ale nasza córeczka tęższa. Czytałem. Obiad zjedliśmy ze stryjem Miszą u Kseni i Sandro z okazji urodzin tego ostatniego. Wieczorem przejechaliśmy się trochę. Beside our love's now twelling tone How faint was that first throbing dear heart It was a babe that since has grown Big as the world of hich we're part**). 5 kwietnia, piątek. Nocą spadło trochę śniegu, ale w dzień stajał. O 10-ej do 11-ej chodziłem po parku; dawno nie miałem możności cieszyć się ranną przechadzką! Po raportach — nieliczne audiencje. Na śniadaniu byli: Katusia Wasylczykowa i Kotia Obolenski (dyżurny). Pojechaliśmy z psami do Pawłowska, gdzie się przespacerowałem. Drogi były stosunkowo czyste. Herbatę wypiliśmy w mauve room. Czytało się i pisało we dwoje. Obiad zjedliśmy z Obolenskim. *) Drogi mój skarbie, Niki! Żadne słowa nie mogą wyrazić, jak głęboko cię kocham — z dnia na dzień coraz więcej i więcej, głębiej — prawdziwiej. Drogi, ukochany, czy wierzysz w to, czy czujesz, jak szybko bije serduszko, i tylko dla ciebie, mój mężu. **) Obok wzrastającego hymnu naszej miłości jak nikłe było to pierwsze drogie bijące serce; było ono dzieckiem, które odtąd urosło i stało się tak wielkie, jak świat, którego cząstkę stanowimy. Your dear old sweet thing, I cover your beloved face with tender, burning kisses. Tyś moja radość, mój cud, my tout som Nicky, my husband, my treasure!*) 13 kwietnia, sobota. Rano troszkę się przeszliśmy.Og.11.30 pojechaliśmy do miasta prosto do Komendy Placu, gdzie stali w szyku lejb-grenadierzy i uralczycy. Parada bardzo się udała, pod względem pogody także. Śniadanie zjedliśmy w koncertowej, a rozmawiało się w rotundzie. Potem na wszystkie strony zamęczano mnie raportami. Po g. 16.00 udało mi się wyrwać i pojechałem na przejażdżkę. O 17.00 wypiliśmy z Heleną herbatę. Czytałem do g. 19.00. Na obiedzie byliśmy u Kseni i Sandro i wybraliśmy się do teatru francuskiego. Grano śmieszną sztukę „Les invalides du mariage". W powrotnej drodze przekąsiliśmy coś w pociągu.
|