Dorrin wciągnął w nozdrza przyjemną woń gulaszu, a Vaos wyszczerzył zęby do kowala...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
- mówi minister - chcecie tak pomagać, żeby cesarstwo nic z tego nie miało? I tu, razem z ministrem, nasza prasa głos podnosi i zbuntowanym dobroczyńcom wytyka, że...
»
Dwukrotnie otwierał jeszcze usta, żeby się do mnie odezwać, zanim się oddaliłem, i nawet zrobił krok za mną, lecz zatrzymał się i uderzając biczem po nogach...
»
Oczyszczenie zewnętrznej powierzchni dzwonu zajęło mu prawie cały dzień, a potem nadeszła pora, żeby używając tych samych narzędzi zabrać się do wnętrza...
»
przykÅ‚adów, żeby uzasadnić tezÄ™, iż tworzenie modeli różnych systemów oraz ich badanie przy użyciu technik komputerowej symulacji – to ważny...
»
– Raczej trzeba tu kogoÅ› przysÅ‚ać, żeby to udokumentowaÅ‚ – po­wiedziaÅ‚em...
»
wyobra¿enie œwiata tej drugiej strony by³o ca³kiem odmienne oraz ¿eby brak porozumienia nie pozwala³na przekazywanie emocji i myœli...
»
Stryj spostrzegł dziecko i zapytał szorstkim tonem: - Czego chcesz? Dziecko odpowiedziało niepewnie: - Mamusia mnie przysłała, żeby pan dał mi...
»
Kwestie Izraela uwielbianego przez gojów, akrich, akumów, trzeba, podniesc, uwypuklic, i akcentowac odpowiednio, zeby nie szla w zapomnienie...
»
Chociaż miała zbyt ostre rysy, żeby być ładna, kilku detektywów odwróciło się i łakomie wpatrzyło w jej jędrne, młode po​ladki...
»
- Czy można wiedzieć, po co pan Gray to robi, po co traci czas i absorbuje energię komputera?- Jak to po co? Żeby rozmnożyć skromny dorobek niektórych...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


Kuchnia byÅ‚a mroczna – paliÅ‚y siÄ™ tylko dwie olejne lampy, ale Dorrin nie miaÅ‚ wiÄ™cej. MiaÅ‚ też tylko jeden maÅ‚y sÅ‚oik oliwy. Budowa domu byÅ‚a tylko poczÄ…tkiem wydatków. Nawet zÅ‚oto od Fyntala nie wystarczy na dÅ‚ugo. Dorrin odwróciÅ‚ siÄ™ do Mergi.
– Frisa i ja ustawiÅ‚yÅ›my wnyki koÅ‚o stawu i zÅ‚apaÅ‚yÅ›my dwa Å‚adne zajÄ…ce. MieliÅ›cie mnóstwo ziemniaków w piwnicy, niektóre nawet puÅ›ciÅ‚y korzenie.
– ZÅ‚apaÅ‚yÅ›cie króliki?
– Tak? panie. Mnóstwo razy to robiÅ‚am, a Jisle siÄ™ nie sprzeciwiaÅ‚. MówiÅ‚, że tylko zjadajÄ… zboże.
Dorrin próbował ukryć uśmiech, siadając za stołem.
– Ale, panie, do peÅ‚nej spiżarni potrzebujecie wiÄ™cej rzeczy. BaryÅ‚kÄ™ mÄ…ki, wiÄ™cej ziemniaków, trochÄ™ sÅ‚odkich...
– Pewnie tak, Mergo. BÄ™dÄ™ potrzebowaÅ‚ nawet wiÄ™cej. Ale czy mnie na to stać?
– Nawet w dzisiejszych czasach można dostać baryÅ‚kÄ™ mÄ…ki za srebrnego, a kiedy jÄ… opróżnicie, dostaniecie jeszcze dwa miedziaki z powrotem. Ziemniaki sÄ… tanie, jeÅ›li kupicie u Asavaha.
Dorrin odetchnął głęboko.
– Porozmawiamy o tym, czego nam trzeba, rano. To byÅ‚ dÅ‚ugi dzieÅ„ i jestem gÅ‚odny.
– Frisa, możesz to wziąć.
Merga podała dziecku koszyk, a mała postawiła go przed Dorrinem. Aromat świeżo upieczonego chleba wypełnił jego nozdrza.
– DostaÅ‚am trochÄ™ drożdży od Rylli. PowiedziaÅ‚a, że bÄ™dÄ… sÅ‚użyÅ‚y, dopóki wasza pani nie przywiezie wÅ‚asnych.
Dorrin zakaszlał, po czym podniósł się i podszedł do chłodni po jabłecznik. Napełnił cztery kubki i rozstawił je na stole.
Merga postawiła ciężki rondel na drewnianej podstawce na środku stołu.
– Zechcecie podać, mistrzu Dorrin.
Kowal zrozumiał. Tylko pan albo pani domu powinni rozdzielać jedzenie. Najpierw obsłużył Frisę, a potem Vaosa i Mergę. Mimo to sporo zostało.
Nabrał łyżkę, ułamał kawałek chleba i podał koszyk Vaosowi.
– Z caÅ‚ym szacunkiem, mistrzu Dorrin – odezwaÅ‚ siÄ™ Vaos. – Ale to jest lepsze od chleba, sera i owoców.
– WiÄ™c? Nie jestem kucharzem.
– Mistrz jest uzdrowicielem – poparÅ‚a go Frisa.
– Jest kowalem – sprzeciwiÅ‚ siÄ™ Vaos. – Dobrym kowalem.
– RobiÄ™ jedno i drugie. A teraz jedzcie!
Vaos wgryzł się w duży kawałek chleba.
– Tak, mistrzu – zgodziÅ‚a siÄ™ Frisa. – Czy Meriwhen smakowaÅ‚by gulasz?
– Nie sÄ…dzÄ™. – Zamiast pokrÄ™cić gÅ‚owÄ…, Dorrin ugryzÅ‚ chleb, ciÄ…gle jeszcze ciepÅ‚y i chrupiÄ…cy. Po kilku kÄ™sach gulaszu, podniósÅ‚ wzrok na pozostaÅ‚Ä… trójkÄ™, jedzÄ…cÄ… Å‚apczywie. – Umiesz jeździć konno, Merga? Albo prowadzić wóz?
– Tak, panie. PowoziÅ‚am koÅ„mi Gerhalma, kiedy nie czuÅ‚ siÄ™ dobrze. Jisle nie zwracaÅ‚ na to uwagi.
Rozległo się pukanie i Dorrin spojrzał ku drzwiom. Wstał, potrącając stół, i musiał przytrzymać kubek, zanim poszedł otworzyć.
– Pergun? Co ty tu robisz?
– Hm.., panie... myÅ›laÅ‚em tylko... wyglÄ…daÅ‚o na to, że bÄ™dzie padać... i chciaÅ‚em sprawdzić, czy moja robota... – Robotnik tartaczny spoglÄ…daÅ‚ żaÅ‚oÅ›nie.
– Wejdź. JadÅ‚eÅ› kolacjÄ™?
– JadÅ‚em trochÄ™.
– Mamy jeszcze jednÄ… miskÄ™? – zapytaÅ‚ Dorrin.
– SkoÅ„czyÅ‚am – powiedziaÅ‚a pospiesznie Merga. – MogÄ™ umyć swojÄ…. – WstaÅ‚a, oddajÄ…c swoje miejsce na Å‚awie.
Nie tylko potrzebował więcej naczyń, ale też więcej krzeseł i dłuższy stół. Dorrin nabrał kolejną łyżkę gulaszu, obserwując, jak Merga uśmiecha się do Perguna, gdy stawiała przed nim miskę pełną gulaszu. Stolarz odwzajemnił spojrzenie.
– PrzyszedÅ‚eÅ› na piechotÄ™? – zapytaÅ‚ Dorrin.
– To nie tak daleko – wymamrotaÅ‚ Pergun z peÅ‚nymi ustami.
– Hmm... – Dorrin miaÅ‚ niemal ochotÄ™ rozbijać sprzÄ™ty swoim najwiÄ™kszym mÅ‚otem.

Powered by MyScript