Ale Werona nie
upodabnia się do innych miast włoskich, emanuje odrębnością i poza chwilową asocjacją dostrzega
się mocne ślady jej indywidualności, chociaż przez kilka wieków znajdowała się w posiadaniu
Wenecji.
Werona, położona w łuku Adygi, cieszyła się dużym znaczeniem już za czasów rzymskich i w
wiekach średnich. Początkowo miasto etruskie, następnie galijskie, stała się kolonią rzymską, a
później była kolejno rezydencją Teodoryka Wielkiego, stolicą państwa longobardzkiego i marchii
cesarstwa. W latach 1260-1387 panował w Weronie ród Scaligerów (della Scala), po czym miasto
znalazło się we władaniu Viscontich z Mediolanu, a od 1405 do 1796 należało do Wenecji.
Dziś Werona daje jeszcze pełną średniowiecznego wyrazu scenerię, czas w niej jakby płynął
wraz z Adygą zwolnionym tempem, ukazując zwiedzającym odbicie resztek dawnej glorii. Miasto
ma do dyspozycji turystów amfiteatr rzymski, w którym w lecie wystawia opery, wspomniane już
dwa malownicze place: delle Erbe i dei Signori, gotyckie mauzoleum Scaligerów, romańskie i
gotyckie kościoły z najwspanialszym zabytkiem – bazyliką św. Zenona z XII wieku, renesansowe
pałace, uliczki i domy ozdobione złoto-purpurowymi freskami mistrzów werońskich cinquecenta, a
jednak niemal każdy turysta szuka śladów istnienia tych dwóch legendarnych czy tylko literackich,
lecz przecież znacznie barwniejszych i bardziej oddziałujących na wyobraźnię od wielu
historycznie stwierdzonych.
Trudno zresztą błądząc uliczkami starej Werony, przechodząc przez mosty zawieszone nad
Adygą, oprzeć się wizji romantycznej miłości, która zatriumfowała nad czasem i śmiercią. Turyści
rozglądają się za splątanym bluszczem balkonikiem, z którego kilka wieków temu w wiosennym
mroku młodziutka Julia wyszeptała do Romea miłosne wyznanie.
W latach miłości nieśmiertelnych kochanków miasto podzielone było na wrogie obozy:
zwolenników cesarza i papieża – gibelinów i gwelfów.
Wydarzenia polityczne i zbieg okoliczności sprawiły, że rodziny Capulettich i Montekich
znalazły się po przeciwnej stronie barykady. Waśń rodowa, na której zaciążyła średniowieczna
ideologia, stała się przyczyną tragedii młodych.
38
Dom Capulettich przy via Capello 27 w pobliżu piazza delle Erbe przypomina szekspirowski
nastrój. Jest wielka sień z podwójną bramą, ławka wzdłuż muru, nad wejściem na pierwszym
piętrze dwa okna w kamieniu i słynny balkonik, rzeźbiony w podwójny rząd łuków i kolumienek.
Obok balkonu jeszcze jedno okno i mur od sąsiedniego podwórza, po którym pną się pędy wina w
bogatych kolorach wszystkich odcieni zieleni. Na tym balkoniku ukazała się Julia i słowa jej,
wibrujące uczuciem, lękiem i tkliwością, skierowane do Romea, złączyły się ze szmerem
wiosennego wiatru:
„Dobranoc luby! Oby nam ten wonny miłości pączek przyniósł kwiat niepłonny, bądź zdrów i
zaśnij z tak błogim spokojem jaki z twej łaski, czuję w sercu moim.”
Cisza. Zaciekawione twarze wznoszą się ku górze w uroczystym skupieniu i podziwie. W
niejednym spojrzeniu tli się iskierka zazdrości za niespotykanym dziś uczuciem trwającym aż po
grób. Przymknęłam oczy. Julia zjawiła się na podwórzu w długiej szacie i skamieniała w brązie z
leciutkim uśmiechem na ustach. Pogodny, pełen słodyczy wyraz twarzy dziewczyny towarzyszył
mi w dalszej wędrówce po mieście. Nie sposób przecież jeszcze raz nie wrócić na plac delle Erbe,
do grobowców rodu della Scala. Pierwszym ze Scaligerów, potomków bawarskich rycerzy, który
zapoczątkował potęgę i świetność rodu, był Mastino I, obrany w 1260 roku podestą Werony.
Potomek jego przybrał tytuł księcia i ugruntował przez to panowanie swej familii. Za czasów
Scaligerów miasto osiągnęło rozkwit, podporządkowało sobie Mantuę, Reggio, Parmę, Feltre,
Belluno, Trentino, Vicenzę i Este, rosło jego znaczenie i bogactwo. Szczyt powodzenia osiągnęła
Werona za księcia Cangrande, który poszerzył granice o Bossano, Civideale, Padwę i Treviso,
uzyskując przez to dominantę wśród włoskich gibelinów. Książę dbał o rozwój życia umysłowego i
|