Odezwał się nagle: – Właśnie dlatego tu dziś przyszedłem. Nie wiem, na jakiej zasadzie działają Bramy, o których mówisz. Zdążyłem się zorientować, że muszą zaistnieć odpowiednie warunki albo Bramy muszą się znaleźć w odpowiednim miejscu i czasie, żeby się otworzyły. Ale dwa razy widziałem żelazory w miejscach, gdzie nie miały żadnego interesu. Czy sądzisz, że Pentarn maczał w tym palce? – Jestem o tym przekonana – odpowiedziała Kerridis. – On znalazł jakiś sposób na to, żeby Brama otwierała się tam, gdzie on tylko zechce. Obawiam się, że to jeszcze bardziej osłabi strukturę przestrzeni i czasu między światami. Pamiętasz, wtedy kiedy byłeś w grotach, Pentarn otworzył sobie Bramę i zniknął. Czy widziałeś żelazory w pobliżu Domu na Rozstajach? – Nie wiem – odparł Fenton – nigdy nie widziałem Domu na Rozstajach, a jeśli już, to nie zdawałem sobie sprawy, że to on. Raz chyba tylko zniknął, kiedy próbowałem do niego wejść... – ...w nieodpowiednim momencie – dokończyła Kerridis, jakby stwierdziła coś najzupełniej oczywistego. – Czasem po prostu nie chce być znaleziony. Prawdopodobnie nie znajdziesz go, zanim nie przyniesiesz odpowiedniego talizmanu. Być może jednak sama powinnam się tym zająć. Pozostali również przygotowują się do Rady, ale ja mam bardzo poważne zastrzeżenia do ich żądań: moi przeciwnicy pragną, aby nasz świat zamknął Bramy i byśmy odesłali wszystkie zaadoptowane podrzutki do miejsc, z których pochodzą. Zamierzają także zniszczyć wszystkie talizmany, by raz na zawsze odciąć się od innych światów i nigdy więcej nie mieć z nimi nic wspólnego. Nie wydaje mi się, byśmy mogli sobie na to pozwolić. W dużej mierze zależymy od waszego świata. Niektóre związki między nami sięgają wstecz do czasów prehistorycznych. Jak więc moglibyśmy zanegować doświadczenie i mądrość niezliczonych pokoleń Alfarów, i wiedzę, która głosi, że jesteście naszymi dziećmi i nimi pozostaniecie bez względu na oddalanie się naszych światów od siebie? Obawiam się jednak, że nie będę w stanie stawić czoła całej Radzie zjednoczonej przeciwko mnie. – Kerridis przyjrzała się Fentonowi bardzo uważnie. – Zaczynasz zanikać – powiedziała ostro. – Ściskaj mocno vrill, to powinno złagodzić twój ból. Fenton zatrzymał się i przykucnął, aby rozmasować paraliżowane skurczami mięśnie nóg. Zastanawiał się, czy przebywa tu aż tak długo, żeby w jego ciele zaszły nieodwracalne zmiany fizjologiczne? Czy znowu odwieźli jego ciało do szpitala? Nie chciał jeszcze wracać. Nie teraz, kiedy był tak blisko poznania sekretu Domu na Rozstajach z ust samej Kerridis. Z determinacją zaciskał w dłoni podłużną bryłkę vrillu. – Boję się o ciebie, Fenton. Może powinnam cię natychmiast odesłać... – Nie – zareagował żywo. – Wszystko w porządku, dobrze się czuję. Na twarzy Kerridis pojawił się ten jej słodki, współczujący uśmiech. Drobne, niematerialne palce zacisnęły się na dłoni Cama. Mimo że uścisk był ledwo wyczuwalny, Fentona ogarnęło ciepło i odprężenie. – Chciałabym ci jakoś ulżyć – powiedziała – ale myślę, że może będzie lepiej dla naszych światów, jeśli zaakceptuję tę szlachetną nieprawdę. Bo myślę, że powiedziałeś mi nieprawdę, tak jak Pentarn, ale nie uczyniłeś tego ze złej woli, lecz z męstwa. Chodź ze mną, Fenton, zaprowadzę cię do Domu na Rozstajach. Zmuszony był zapytać: – Czy to bardzo daleko? – Nie miał pojęcia, gdzie się znajduje w odniesieniu do swego świata. Kerridis wyglądała na zakłopotaną. – Jest tam, gdzie jest. Podróż nie będzie daleka, jeśli o to pytasz. Myślę... – rozejrzała się wokół badawczo w ten dziwny, charakterystyczny dla Alfarów sposób myślę, że mogę sprawić, aby ta ścieżka nas tam zaprowadziła. Chodź... Jeszcze raz Fenton poczuł bardzo subtelny dotyk jej smukłych palców, zamykających się na jego dłoni. – Musisz iść blisko mnie, jeśli mam cię tędy przeprowadzić – dodała. Miał ochotę powiedzieć: „Będzie całkiem przyjemnie”, ale czy mógł powiedzieć to głośno do Pani Alfarów, Królowej Wróżek? W końcu nie odezwał się, tylko ujął silnie jej dłoń.
|