Dowodzący żołnierzami porucznik podszedł do Mary i Luke’a i energicznie Skierował na Luke’a i Marę przenikliwe oczy, w których natychmiast pojawił się zasalutował.
błysk zrozumienia. Mistrz Jedi poczuł, że serce mu podskoczyło z radości. Ujął żonę za
- Mistrzu Skywalker - powiedział - admirał Sovv przesyła państwu pozdrowienia.
rękę i oboje ruszyli w stronę kapsuły. Jacen z rozłożonymi ramionami pobiegł ku nim.
Mam przekazać, że kiedy operacja sprowadzenia Jacena Solo i jego towarzyszki Kiedy się spotkali, zaczęli się śmiać, ściskać i poklepywać po plecach.
dobiegnie końca, będzie zaszczycony, jeżeli zechcecie towarzyszyć mu podczas kolacji.
Luke poczuł w oczach łzy szczęścia. To naprawdę punkt zwrotny, pomyślał.
Biedny Sien Sovv, pomyślał Luke. Jako naczelny dowódca Wojsk Obrony
Wiedział, że od tej pory smutek i troska przemienią się w radość.
odpowiadał za liczne katastrofy, jakie ostatnio przydarzyły się wojskowym. Luke
- Mój chłopcze! - powiedział. - Mój chłopcze!
słyszał, że podobno Sovv przemierzał wzdłuż i wszerz Kalmar, starając się znaleźć Z uścisku Jacena pierwsza uwolniła się Mara. Cofnęła się pół kroku i położyła kogoś, kto mógłby albo chciałby przyjąć jego rezygnację. Kłopot w tym, że delikatnie dłoń na jego piersi, jakby chciała zbadać serce.
senatorowie Nowej Republiki wciąż jeszcze nie wybrali nowego przywódcy i Sien
- Odniosłeś poważne rany - powiedziała.
Sovv nie miał się do kogo zwrócić.
- Tak - odparł rzeczowo Jacen. Wszystko wskazywało, że bez względu na to, co
- Z przyjemnością spotkamy się z admirałem - odparł Skywalker - oczywiście pod mu się przydarzyło, zdążył się już z tym pogodzić.
warunkiem, że mój siostrzeniec nie będzie wymagał opieki medycznej.
- Dobrze się czujesz? - ciągnęła Mara. - Potrzebujesz uzdrowiciela?
- Tak jest, proszę pana - odparł młodszy oficer. - To zrozumiałe.
- Nie, nic mi nie jest - odparł młody Solo. - Już mnie uzdrowiła Vergere.
Podążając za wojskowymi, Luke i Mara skierowali się na cywilne lądowisko.
Dopiero wtedy Skywalkerowie zwrócili uwagę na towarzyszącą Jacenowi dziwną Dopiero tam żołnierze się rozdzielili i stanęli po obu stronach włazu unoszącej się nad osobę. Porośnięta pstrokatymi piórkami niewielka istota postąpiła kilka kroków i płytą kapsuły. Miejsce naprzeciwko włazu zajął wojenny android, który wymierzył w spojrzała na oddział uzbrojonych żołnierzy z mieszaniną sceptycyzmu i humoru.
kapsułę wszystkie systemy broni. Luke spojrzał na żonę. Mara przymknęła oczy, jakby
- Wygląda na to, że i ja jej coś zawdzięczam - odezwała się Mara.
się wsłuchiwała w swoje myśli.
Podobna do ptaka istota zwróciła szeroko otwarte skośne oczy na mistrzynię Jedi.
- Nie wyczuwam niczego złego - powiedziała.
- Moje łzy ci posłużyły? - zapytała.
- Ja także nie - przyznał mistrz Jedi.
- Tak. Wszystko wskazuje, że jestem uleczona.
Nie mówiąc już ani słowa, oboje stanęli pomiędzy wojennym androidem a
- Wiele lat temu Nom Anor zatruł twój organizm zarodnikami coomb - oznajmiła włazem kapsuły. Luke czuł, że włosy na jego karku jeżą się na myśl o lufach Vergere. - Wiedziałaś o tym?
wszystkich blasterów i miotaczy wymierzonych teraz prosto w jego plecy.
Mówiła krótko i prosto, a jej głos miał trochę piskliwe brzmienie.
- Proszę pana... - zaczął dowódca oddziału.
- Wiedziałam. - Mara się zawahała. - Ale... uzdrawiające łzy? Nigdy przedtem o Luke wykonał ledwo zauważalny gest ręką.
niczym takim nie słyszałam. Jakim cudem... Jak to możliwe?
- Poradzimy sobie, panie poruczniku - powiedział.
Piórka bokobrodów Vergere zafalowały, co mogło oznaczać lekki uśmiech.
- Poradzicie sobie - powtórzył jak echo wojskowy. - Tak jest, proszę pana.
- To długa historia - odparła wymijająco istota. - Może pewnego dnia ją opowiem.
107
Walter Jon Williams
Szlak Przeznaczenia
108
Luke spojrzał znów na Jacena i zauważył, że młody mężczyzna szczerzy do niego
- To jeszcze jedna długa historia - odrzekła Vergere. - Możliwe, że też ją wam zęby w szerokim uśmiechu. Odpowiedział mu tym samym. Nagle spoważniał, jakby kiedyś opowiem.
coś sobie przypomniał.
- Starasz się zachowywać dla siebie swoje tajemnice - stwierdził Skywalker.
- Musimy powiadomić twoich rodziców, że jesteś cały i zdrowy - powiedział. -
- Nie przeżyłabym, zdradzając je wszystkim chętnym albo zainteresowanym Rodziców i siostrę.
osobom - odparła istota. - Moje tajemnice pozostaną wyłącznie moją własnością, Jacen także przestał się śmiać.
dopóki nie znajdę powodu, żeby je wyjawić.
- Tak - przyznał. - Starałem się skontaktować z nimi za pośrednictwem Mocy, Nie powiedziała tego arogancko, tylko rzeczowo, zupełnie jakby opisywała kolor ale... to prawda, powinni się dowiedzieć o tym także z oficjalnego źródła.
dywanu.
- Proszę pana - odezwał się dowódca oddziału żołnierzy. - Mistrzu Skywalker,
|