odwrócił do syna i lekko pchnął dziewczynę w jego stronę. - Jaalibie, znajdź naszemu
- Ile miałeś lat, kiedy zagrałeś ją po raz pierwszy?
gościowi wygodny pokój. Zostanie u nas na noc.
Dobiegłem trzydziestki, zanim Otias w ogóle pozwolił mi ją czytać. - Brandl
Jaalib skulił się w sobie, próbując stłumić narastający gniew, ale posłusznie
uśmiechnął się dobrotliwie. - Jesteś młody, Jaalibie - pocieszył syna, kładąc dłoń na
poprowadził Fable szerokim korytarzem w stronę wyjścia z wielkiego audytorium.
jego ramieniu. - Urodziłeś się do tej roli. Daj sobie czas, by do niej dorosnąć.
Rozpoznając profil Brandla, Fable bardzo powoli ruszyła środkowym przejściem
Bolesny skurcz w nodze przywrócił Fable świadomość. Natychmiast wyskoczyła
w stronę sceny. Nieśmiało złoŜyła ręce i spojrzała w oczy starszego męŜczyzny.
z łóŜka, szukając pośród cieni najmniejszego śladu mchu. Sięgnęła pod poduszkę i z
- Lord Brandl... - szepnęła, wpatrując się w jego cień.
mieczem w dłoni przyjęła odpowiednią pozycję, gotowa na atak niewidzialnego
- Fable! - syknął Jaalib. Zeskoczył z podwyŜszenia i podbiegł do dziewczyny,
przeciwnika. Po chwili zdała sobie sprawę, Ŝe jedynym cieniem palącym się do walki
łopocząc peleryną. - Co ty tu robisz?
jest jej własny.
Fable słyszała jego głos tak, jakby dobiegał z wielkiej odległości. Wiedziała, Ŝe
śadnych koszmarów? - pomyślała. Mając w pamięć, ciasnotę kokpitu X-
ściska ją mocno za nadgarstki, ale nie czuła bólu. Zahipnotyzowana przenikliwym
skrzydłowca, tym razem poczuła, Ŝe jest naprawdę wypoczęta. Parskając cicho,
spojrzeniem Brandla po prostu nie mogła wykonać jakiegokolwiek ruchu. Aura
przysiadła na skraju posłania.
męŜczyzny była tak przytłaczająca, Ŝe Fable przyglądała mu się z narastającą
- śadnych koszmarów! - zawołała, radośnie ściskając poduszkę. Jej optymizm
fascynacją, jakby jego ponury majestat pasował go na tragicznego bohatera uwikłanego
zgasł jednak szybko, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Chwilę później ktoś nacisnął
w mroczną intrygę niepojętego dramatu.
klamkę. Owinąwszy się ciasno kocem, Fable zmartwiała z przeraŜenia. Rozluźniła się
Wpatrywała się z namaszczeniem w szlachetną linię czoła i brwi, łagodną
dopiero, widząc ponurą twarz Jaaliba w drzwiach komnaty.
krzywiznę nosa i ust, w królewski podbródek. Delikatne zmarszczki otaczały wąskie,
- Śniadanie gotowe - warknął.
blade wargi i znikały tam, gdzie skóra napręŜała się na wydatnych, zaznaczonych
- Zaraz przyjdę. - Gdy drzwi zaniknęły się z trzaskiem, Fable zerwała się z
kościach policzkowych. PowaŜną twarz Brandla otaczały fale czarnych, przetykanych
posłania i szybko ubrała. Zrezygnowała z kurtki pilota, poprzestając na luźnej, lnianej
siwizną gęstych włosów. Skórę na jego prawej skroni szpeciła ciągnąca się aŜ po
koszuli wkładanej przez głowę. Na zewnątrz, w ciemnym korytarzu, czekał Jaalib.
oczodół blizna. Oko, równieŜ otoczone zabliźnioną tkanką, było Ŝółtawe i pozbawione
- Tędy - mruknął.
tęczówki.
Fable poczuła radosne burczenie w brzuchu, gdy otoczył ją apetyczny zapach
- Fable! - zawołał Jaalib, potrząsając nią gwałtownie.
kiełbasek i gotowanych warzyw. Mimo bolesnej świadomości głodu i rozdraŜnienia
- Jaalibie - szepnął Brandl. - Gdzie twoje maniery? Publiczność, nawet
młodego aktora, cierpliwie czekała, aŜ Jaalib zasiądzie przy stoliku plecami do rzędu
jednoosobową, naleŜy szanować.
kuchenek ustawionych pod ścianą. Dopiero gdy wziął do ust pierwszy kęs, ochoczo
- Nie powinnaś była tu przylatywać - syknął Jaalib, patrząc jej w oczy.
napełniła jeden talerz parującym bulionem, a drugi kilkoma kawałkami kiełbasy.
Fable zerknęła na niego przelotnie i odsunęła się, nie chcąc przyznawać mu racji.
Gdy dotarło do niej, Ŝe słyszy tylko brzęk własnych sztućców, uniosła wzrok i
- Wielbicielka, Jaalibie?
napotkała spojrzenie Jaaliba, pełne głęboko skrywanej odrazy. Rozejrzała się po
|