Bubi też kradł. Drobne, bezwartościowe przedmioty
— odłamki szkła, małe, połyskujące nakrętki, ozdobne znaki firmowe,
umieszczane na chłodnicach samochodów, kostki cukru i ciasteczka ze
spiżarni gospodyń domowych. Ale fakt pozostaje — kradł. I wiedziało o
tym całe sąsiedztwo.
Całe sąsiedztwo wiedziało również, że istniały powody, aby strzec się
ojca Bubiego — mówiło się, że jest donosicielem, wielkie słowo, które
oznaczało w zasadzie tyle, że raz w tygodniu stawiał się w
głównej kwaterze SS w ratuszu, aby podzielić się z wysoką władzą swoimi
podejrzeniami co do tego, kto wieczorami słucha BBC.
Pytanie — Co jest większym przestępstwem — kradzież drobnych
przedmiotów czy kradzież ludzkiego zaufania, która następuje, gdy
odbiera się ludziom w życiu prywatnym i społecznym wszystko,
co pozwalało im chodzić z podniesioną głową w czasach, kiedy
oczekiwało się od nich, że będą zginali kark?
Następne pytanie — W jaki sposób mniejsze przestępstwo jest
uwarunkowane większym, czy można na to spojrzeć jako na, w pewnym
sensie, usprawiedliwioną reakcję?
i jak na to odpowiesz, ulrike?
Ulrike wspomina. Bubi stojący na progu światła zaklina ją i błaga; te
wieczne prośby — nawet o coś tak zwyczajnego, jak to, żeby wieczorem
móc zostać godzinę dłużej na dworze; głos pokrzykujący gdzieś z głębi
licznych, rozświetlonych pokoi (masz przyjść o tej, o której powiedziałem,
reinhard). Nigdy nie wyzwoliła się od uczucia, że zamknięty Bubi był
także zamkniętą częścią jej samej. Kiedy on nie wychodził na dwór, nad
domami i ogrodami kładł się jakiś cień. Wspomina także — Bubi
jako jedyny płakał, kiedy wywożono Tante Klarę (jak mówiono — do
obozu internowanych we wschodniej Polsce). Powód płaczu — Tante
Klara szczodrze rozdawała czekoladę okolicznym dzieciom. Powód
wywiezienia — ojcu Bubiego po wytrwałym dochodzeniu udało się
ustalić, że Tante Klara jest, jak to się mówiło, ćwierćżydówką. i co ty na
to, ulrike?
czy pojęcie kradzieży może nabrać innego znaczenia w świecie, w
którym rządzi prawo donosu? nie wiem, gudrun, muszę to przemyśleć…
Podczas gdy Ulrike myśli, w innym miejscu w Berlinie rozgrywa się
istny melodramat, który obejmuje (1) nocną wyprawę na centralnie
położony cmentarz, (2) dramatyczny pościg samochodem i (3)
pozbawienie wolności z pogwałceniem prawa…
Oto, co się wydarzyło (oficjalna wersja prawdy) — W oczekiwaniu na
wynik odwołania od wyroku sądu Andreas Baader i troje pozostałych
podpalaczy zostają warunkowo zwolnieni. Warunkiem zwolnienia było, że
w określonym terminie stawią się w celu odbycia dalszej kary. Nie stawili
się. Zamiast tego postanowili pojechać do Paryża. Ze zrozumiałych
powodów policja na nowo zainteresowała się działalnością pana Baadera
et consortes, w szczególności jego nocną aktywnością w Berlinie.
Oto, co się nie wydarzyło (w każdym razie energicznie zaprzeczają
temu wymieniony wyżej Baader et consortes) — Baader dowiedział się od
nieznajomego, zwanego dalej informatorem, że na cmentarzu w Buckow
zakopano znaczną ilość broni, pochodzącej z końcowego okresu wojny. Po
naradzie z Horstem Mahlerem Baader postanawia, jak to się mówi,
przeprowadzić weryfikację. Podejmuje następujące kroki — kontakt z
informatorem, nocne narady, transakcje pieniężne. Wspólnie z Peterem
Homannem i jego przyjaciółką, niejaką Renate Wolff, Baader wraz z
informatorem udają się do Buckow z kompletem łomów, motyk i łopat
w bagażniku. Na cmentarzu znajdują znaczną ilość kości i gnatów; żadnej
broni.
Baader (do informatora) — wpuściłeś nas w jakiś pieprzony kanał?
Baader odjeżdża w stanie, jak to określa informator, wzburzenia.
Znajomi Andreasa mogą zaświadczyć, że nastrój wzburzenia objawia się
zwykle w jego przypadku nieco zbyt mocnym dociskaniem pedału gazu.
Nic więc dziwnego, że jego szalona jazda wkrótce zwraca uwagę policji
drogowej w Berlinie. Funkcjonariusze odnotowują numer rejestracyjny —
f – hc 577, i to, że pojazd jest obcy (f oznacza frankfurt). Dzwonią do
rejestru samochodów; właścicielką pojazdu jest niejaka Astrid Proll.
Rejestr wykroczeń dostarcza kolejnej informacji — Astrid Proll jest siostrą
skazanego za podpalenie Thorwalda Prolla. W kartotece siostry — liczne
oskarżenia o podburzanie, ostatnio w Hamburgu podczas próby napaści na
pomieszczenia redakcji lewicowego pisma Konkret. Na wezwanie
przyjeżdża kilka dodatkowych radiowozów; następnie — włączają
niebieskie światło, wyciągają lizak.
Policja — dobry wieczór, wygląda na to, że trochę za szybko się
jechało. pozwoli pan, że poprosimy o dokumenty?
Kiedy policja po sprawdzeniu (rzecz jasna sfałszowanych)
dokumentów zaczyna kontrolować samochód (może pan łaskawie
otworzyć bagażnik?), Baader domyśla się, że wpadł w pułapkę. informator
jest donosicielem, zdrajcą, policyjnym szpiclem (wstaw odpowiednią
inwektywę). Kajdanki na przeguby; pod eskortą do radiowozu; w
więzieniu przygotowana prycza. Następnego dnia rano (4 kwietnia)
dzwoni mężczyzna, przedstawia się jako bundesanwalt Mahler, informuje,
że dowiedział się, iż na posterunku zatrzymano jego klienta — Baadera,
Andreasa Bernda — i pyta, czy mógłby zamienić z nim kilka słów. Oficer
dyżurny — wiemy, że fruwają tu podejrzane ptaszki, ale to, że największy
z nich wpadł prosto w naszą sieć, jest dla nas przyjemną niespodzianką.
Potem mówi — tak, tak, owszem, jak najbardziej. Dzwoni do tajnej
policji.
Członkowie tajnej policji odznaczają się tym, że, całkiem jak na
filmach, mimo ładnej, letniej pogody noszą trencze i mają zwyczaj, inaczej
niż normalni, cywilizowani ludzie, siadać okrakiem na krześle. Tak
właśnie siedzą teraz —
Tajna policja — panie baader, czy kradzież broni na cmentarzach jest
|