raz będą, powiedziała, nie zdejmuj tylko marynarki, mężczyźnie nie przystoizdejmować marynarki, chyba że na łące...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
go, zmusi swych wodzów iść i walczyć, wojsko powiedzie wodzów, nie wodzowie wojsko...
»
Kiedy Mick Jagger kończył 50 lat, nie robiło tu już może takiego wrażenia, jak owe pamiętne urodziny, kiedy kończył 30 - ale to tylko z tego powodu, że był czas, kiedy...
»
— O nie! — powiedziaĹ‚am stanowczo...
»
- Nic się nie stało! Nic się nie stało! - powiedział Bonifacy...
»
— SĹ‚uchaj no, synu, wiesz doskonale, ĹĽe nie mam czasu martwić siÄ™ o jedzenie dla czarnuchĂłw — powiedziaĹ‚ Tay Tay...
»
— Wiesz co — powiedziaĹ‚a Chia — jestem Ĺ›piÄ…ca...
»
Sarabanda, tak jak się nagle zaczęła, tak nagle ustała i pozostały tylko dwie postaci: jeden katar wysoko na skale i, na drugim krańcu, jeden Michał Scoto...
»
3|51|Zaprawde, BĂłg jest moim i waszym Panem! Przeto czcijcie Go! To jest droga prosta!"3|52|A kiedy Jezus poczul w nich niewiare, powiedzial: "Kto jest moim...
»
- Niestety, Wasza Wysokość - powiedziaĹ‚ Kun­ze - moim skromnym zdaniem fakty w tej sprawie zdecydowanie upowaĹĽniajÄ… mnie do formalnego oskar­ĹĽenia...
»
 — A moglibyĹ›cie komuĹ› o tym powiedzieć? 512 ERNEST HEMINGWAY — Dobrze — odrzekĹ‚ kapral...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Na łące, nad wodą, w lesie, tak. A przy
kołnierzyku, który był trochę za duży, przesunęła mi guzik, no, i miałem jeszcze
docisnąć krawatem.
Przez ten krawat jednak wydawało się, że już nie pójdę na zabawę, lecz wpadły do
nas panna Ewelina z panną Różą, żeby znów zaprosić mnie na próbę tanga przed tą
zabawą, i matce niechcący się wyrwało:
- A co będzie próbował, kiedy nie idzie na zabawę. Na twarzach panny Eweliny i
panny Róży pojawiło się przerażenie, zatrzepotały do siebie oczami.
- Co się stało?
- A co? A krawatu nie ma. A tu ani za co kupić, ani skąd pożyczyć - wyrzuciła
matka, odwracając wzrok w stronę okna.
Stały chwilę oniemiałe, jakby nie mogąc zrozumieć, że w domu może nie być
męskiego krawatu, po czym zaczęły na przemian wyrzucać to mnie, to matce,
dlaczego nic nie powiedzieliśmy:
- Przecież pytałyśmy się pani, czy panu Piotrowi czegoś nie brakuje. A i pan
Piotr mógł choć słowem wspomnieć, że 438
nie ma krawatu. Czy nawet powiedzieć, że ma, ale nie bardzo mu pasuje do koszuli
czy do garnituru. Boże ty mój, a przecież krawatów u nas w bród!
I zaczęły jedna przez drugą paplać, że przez tyle lat napozostawało tych
krawatów po gościach, bo to ktoś zapomniał, a ktoś na pamiątkę im zostawił, bo
lubią u mężczyzn ładne krawaty, po krawacie nieraz można poznać, kto jest kto,
jak po oczach, po rękach, po głosie, i tylko zalegają im w szafie. Chciały już
niektóre powyrzucać albo dać komu, przynajmniej te dawniejsze, ale z każdym mają
jakieś wspomnienia, a znów te późniejsze, to ktoś może jeszcze wrócić i upomnieć
się, nigdy nie wiadomo, i dlatego je trzymają. O, żeby tak szczęścia miały, ile
tych krawatów.
Wybiegły, a nie minęło pół godziny, gdy wróciły podniecone z pełnymi naręczami
tych krawatów i od razu zaczęły mi przymierzać pod szyją. Ten chwaliły, tamten
ganiły, a najchętniej wspominały, do kogo należał. I każdy odkładały, że ten
jednak nie, pan Piotr ma niebieskie oczy, a w krawacie jest za dużo zielonego, a
niebieskie z zielonym kłócą się. Ten, owszem, lecz za ciemny jak na szkolną
zabawę, ten za poważny jak dla pana Piotra, pan Piotr jeszcze taki młodziutki,
jakby kwiat co dopiero z kielicha się wychyla, a to krawat dla mężczyzny,
któremu już skronie zaczynają siwieć. Ten znów jakiś niezdecydowany, a krawat
musi mieć charakter, jak mężczyzna. Ten znów może byłby, ale raczej na
przyjęcie, uroczystość, imieniny, bo na zabawę krawat powinien mieć więcej
radości. Ten, o, nie, zupełnie nie pasuje do pana Piotra, mdły, pan Piotr ma
twarz przybladłą, więc przydałoby się coś mocniejszego, wyostrzającego, właściwy
krawat potrafi nieraz wydobyć z twarzy, co jest jeszcze ukryte, nieśmiałe,
zawstydzone, co w późniejszych latach w zmarszczkach się ujawni, a w jeszcze
późniejszych w bruzdach, w wyżłobieniach, w ociężałych
439
oczach, w opadłych powiekach, jakaś gorycz, znużenie, obojętność, co nieraz
bardziej kobiety pociąga niż najmłodsza uroda. Bo kiedy człowiek młody jest,
wydaje mu się, że młodość i za krawat mu wystarczy, bo za wszystko wystarczy,
chociaż młodość bez krawatu jest nie tylko niemęska, lecz i w złym guście. O,
ten to powinniśmy już dawno wyrzucić, nie pamiętasz, Ewelina, nie pamiętasz,
Róża, czyj to krawat był? Nie warto pamiętać, bo i tacy się przecież zdarzali.
Ten to raczej do pucułowatej twarzy, kipiącej, rozgadanej, roześmianej, a tak
już z siebie zadowolonej, jakby życie było tylko śmiechem i gadaniem, a co
reszta, nieważne. Takie twarze przeważnie duszą się w krawatach, jedyna męka w
takich twarzach to z powodu upijającego pod szyją krawatu. Aż chciałoby się
powiedzieć, niech pan sobie ulży i rozluźni ten krawat, po co się tak męczyć. A
pan Piotr, choć młodziutki, rna twarz poważną, skupioną, nie, ten zupełnie nie,
a ten tym bardziej nie, to już lepiej bez krawatu. Są mężczyźni, którym się
wydaje, że byle krawat, a już krawat, tu w sobie taki nawet całkiem elegancki, a
pod szyją wisi mu szkaradztwo. O, ten brązowy na pewno nie, nie lubią brązowych,

Powered by MyScript