Regis wdrapał się na stojące obok krzesło, by lepiej przyjrzeć się znamieniu, lecz już wcześniej był pewien, że jego bystre oczy nie zwiodły go, że znamię na...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
- ustaw federalnych i innych aktów normatywnych prezydenta, parlamentu i rzdu,- konstytucji i statutów podmiotów Federacji, jak równie| innych aktów normatywnych,- porozumieD midzy organami wBadzy paDstwowej a organami podmiotów Federacji oraz porozumieD midzy organami wBadzy poszczególnych podmiotów,- porozumieD midzynarodowych, które zostaBy podpisane, lecz nie weszBy jeszcze w |ycie
»
– SkoroÅ› go nie widziaÅ‚, skÄ…d możesz wiedzieć, że byÅ‚ na strychu? – Toć jego wÅ‚asna żona musiaÅ‚a chyba wiedzieć, gdzie przebywa! –...
»
spełnienie przez przychodzącego świeżo człowieka, w jego historyczności, posiada ono moc, która budzi, a nie moc, która obdarza, bo ta raczej zwodziłaby...
»
było pilno porwać z teatru tę, która miała zostać hrabiną de Telek, i zabrać ją daleko, bardzo daleko; tak daleko, aby była tylko jego niczyja więcej!...
»
· Automatyczne uleganie autorytetom oznaczać może uleganie jedynie symbolom czy oznakom autorytetu, nie zaś jego istocie...
»
współobywatelom, że wÅ‚aÅ›ciwie jego wypychano, ażeby siÄ™ biÅ‚ z synem margrabiego o obra- zÄ™ ksiÄ™cia Napoleona – mais je leur ai dit 353 –...
»
W¹tpliwoœci co do stanu psychicznego œwiadka i jego stanu rozwoju umys³owego mog¹ wynikaæ z informacji uzyskanych od innych osób w toku postêpowania przygotowawczego, w...
»
Mieszka, który do innego obejścia i innych stosunków przywykł z Jordanem, drażniła zarówno wyniosłość biskupa, jak i to, że pod bokiem jego, który zwykł...
»
Jednakże gdy opuÅ›ciÅ‚ swe zakrwawione rÄ™ce – gdy od trucizny dotyku Foula jego usta poczerniaÅ‚y i napuchÅ‚y tak, że nie mógÅ‚ dÅ‚użej wytrzymać dotyku...
»
Wejście do tego zakątka ciepła i światła przyniosło Mellesowi ogromną ulgę; poczuł, jak pod wpływem ciepła rozluźniają się jego napięte mięśnie...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Co ważniejsze, znak był dokładnie tych samych rozmiarów, co symbol na młocie bojowym, tak jakby do skóry kobiety przyłożono rozżarzonego Aegis-fanga.
Regis niemal zemdlał.
– SkÄ…d to masz? – spytaÅ‚.
– ZnamiÄ™ Å‚otrów – stwierdziÅ‚ Cassius. – Dość powszechne, rzekÅ‚bym, nie wskazuje na żadnÄ… gildiÄ™.
– Nie powszechne – odrzekÅ‚ Regis, potrzÄ…sajÄ…c gÅ‚owÄ…. – Nie ten znak.
– Znasz go? – zaciekawiÅ‚ siÄ™ starszy.
– Moi przyjaciele z niÄ… porozmawiajÄ… – odpowiedziaÅ‚ Regis.
– Natychmiast.
– Gdy z niÄ… skoÅ„czymy – nalegaÅ‚ radca Tamaroot.
– Natychmiast – spieraÅ‚ siÄ™ Regis, obracajÄ…c siÄ™ w jego stronÄ™.
– W innym przypadku, dobry Tamaroocie, czy bÄ™dziesz potrafiÅ‚ wytÅ‚umaczyć siÄ™ z opóźnienia przed królem Bruenorem, gdy życie jego przybranego syna może wisieć na wÅ‚osku?
WywoÅ‚aÅ‚o to chór szeptów w caÅ‚ej sali.
Jule Pepper jedynie zmierzyÅ‚a wzrokiem Regisa, który odniósÅ‚ niejasne wrażenie, że nie miaÅ‚a pojÄ™cia, o czym mówiÅ‚, że nie znaÅ‚a znaczenia tego znaku.
Niziołek wiedział, że lepiej dla niej będzie, jeśli to okaże się prawdą.
 
* * *
 
Kilka nocy później Drizzt znalazÅ‚ Bruenora na szczycie cichego i ciemnego miejsca zwanego PodejÅ›ciem Bruenora, w maÅ‚ej skalistej dolince na północny wschód od Brynn Shander, pomiÄ™dzy Maer Dualdon a jeziorem Dinneshere, gdzie znajdowaÅ‚y siÄ™ krasnoludzkie kopalnie. Niezależnie gdzie by nie przebywaÅ‚, Bruenor zawsze miaÅ‚ takie prywatne miejsca jak to i zawsze nazywaÅ‚ je PodejÅ›ciem Bruenora, zarówno by ostrzec intruzów, jak i z osobistej pychy.
ByÅ‚o to miejsce refleksji krasnoluda, jego ciche miejsce, w którym mógÅ‚ zastanawiać siÄ™ nad rzeczami wychodzÄ…cymi poza codzienne próby oraz troski jego życiowej pozycji. ByÅ‚o to jedyne miejsce, w którym w ciemne noce praktyczny i przyziemny Bruenor mógÅ‚ lekko poluzować swe okowy, mógÅ‚ pozwolić, by jego dusza wspięła siÄ™ wyżej niż pozwalaÅ‚a wyobraźnia krasnoluda. To tutaj Bruenor przychodziÅ‚ rozmyÅ›lać nad znaczeniem wszystkiego i koÅ„cem wszystkiego.
Drizzt znalazÅ‚ Bruenora na jego osobistym podejÅ›ciu w Mithrilowej Hali, gdy yochlol zabraÅ‚ Wulfgara i teraz wyglÄ…daÅ‚ podobnie jak wtedy. Wszystko wskazywaÅ‚o, że jego przybrany syn nie żyÅ‚.
Cicho niczym chmury pÅ‚ynÄ…ce pod gwiazdami, drow podszedÅ‚ za krasnoluda i staÅ‚ cierpliwie.
– MyÅ›laÅ‚byÅ›, że stracenie go drugi raz bÄ™dzie Å‚atwiejsze – Bruenor stwierdziÅ‚ w koÅ„cu. – ZwÅ‚aszcza, że zanim nas opuÅ›ciÅ‚, byÅ‚ niczym ork.
– Nie wiesz, czy go straciÅ‚eÅ› – przypomniaÅ‚ drow.
– Na caÅ‚ym Å›wiecie nie ma takiego znaku – uznaÅ‚ Bruenor. – A zÅ‚odziejka mówi, że ma go od gÅ‚owicy mÅ‚ota.
Istotnie, Jule dobrowolnie podaÅ‚a tÄ™ informacjÄ™ imponujÄ…cym przyjacioÅ‚om, gdy rozmawiali z niÄ… zaraz po konfrontacji w sali rady. PrzyznaÅ‚a, że piÄ™tno byÅ‚o celowe, byÅ‚o znamieniem nadanym przez kapitan okrÄ™tu. Poddana naciskowi, Jule przyznaÅ‚a, że ta kobieta, Sheila Kree, byÅ‚a piratkÄ… i Å¼e to szczególne piÄ™tno byÅ‚o zarezerwowane dla najbardziej zaufanych osób w jej maÅ‚ej bandzie.
Drizzt poczuÅ‚ wielkie współczucie dla przyjaciela. ZamierzaÅ‚ wspomnieć o fakcie, że Jule stwierdziÅ‚a, iż jedynymi fizycznie wielkimi czÅ‚onkami bandy piratów byÅ‚ klan ogrów, używany przez SheilÄ™ Kree do rozrób i manipulacji. Wulfgar najwyraźniej nie przystaÅ‚ do tych psów. Drow wstrzymaÅ‚ jednak te uwagi, ponieważ drugi wniosek, wyraźny, że Wulfgar nie byÅ‚ sprzymierzony z piratami, byÅ‚ jeszcze bardziej zÅ‚owieszczy.
– MyÅ›lisz, że ta suka Kree zabiÅ‚a mego chÅ‚opca? – spytaÅ‚ Bruenor, jego myÅ›li najwyraźniej podążaÅ‚y zgodnie z tym samym sposobem rozumowania. – Czy też sÄ…dzisz, że to ktoÅ› inny, ktoÅ› kto sprzedaÅ‚ jej ten mÅ‚ot?
– Nie sÄ…dzÄ™, by Wulfgar w ogóle byÅ‚ martwy – Drizzt stwierdziÅ‚ bez wahania.
Bruenor skierował na niego zaciekawione spojrzenie.
– Wulfgar mógÅ‚ sprzedać mÅ‚ot – stwierdziÅ‚ Drizzt, a wzrok Bruenora staÅ‚ siÄ™ jeszcze bardziej sceptyczny. – OdrzuciÅ‚ swÄ… przeszÅ‚ość, gdy od nas uciekÅ‚ – przypomniaÅ‚ drow. – Może pozbycie siÄ™ mÅ‚ota byÅ‚o kolejnym krokiem na drodze, jakÄ… widziaÅ‚ przed sobÄ….
– Taa, albo może po prostu trza mu byÅ‚o monet – Bruenor powiedziaÅ‚ z takim sarkazmem, że Drizzt pozwoliÅ‚, by jego argumenty rozpÅ‚ynęły siÄ™.
Tak naprawdÄ™ drow nawet samego siebie nie przekonaÅ‚. ZnaÅ‚ więź Wulfgara z Aegis-fangiem i wiedziaÅ‚, że barbarzyÅ„ca szybciej rozstaÅ‚by siÄ™ z wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ… niż z mÅ‚otem.

Powered by MyScript