Przynajmniej wtedy, kiedy - przed laty pełniłem służbę w dużym zakładzie psychiatrycznym i przez moje ręce, że się tak wyrażę, przewinęły się tysiące chorych psychotycznych - otóż przez wszystkie te lata nie spotkałem ani jednego chorego, który w swoim urojeniu podawałby się, na przykład, za cesarza chińskiego. Również błędne jest wyobrażenie laika, jakoby ciężko chory psychicznie miał stale napady szału. Trafiają się one tylko w pewnych stanach choroby, i to w określonych okresach, a więc tylko przejściowo. Zewnętrzny spokój nie powinien jednak zwodzić nas co do powagi sytuacji i konieczności w takim wypadku umieszczenia chorego w szpitalu oraz poddania go intensywnemu leczeniu. To bowiem, o czym najbliżsi tak często mówią: że pacjenci nie mogą być chorzy psychicznie, bo przecież rozpoznają swoich bliskich i wszystko sobie dokładnie przypominają - samo to nie zaprzecza jeszcze rozpoznaniu specjalistycznemu. Niepoznawanie otoczenia i zaburzenie postrzegania trafia się bowiem w schizofrenii, tej najczęstszej i pod względem społeczno-lekarskim najważniejszej chorobie psychicznej, tylko w zupełnie wyjątkowych przypadkach. Zauważmy nawiasem: to, co artyści kabaretowi zwykli przedstawiać jako główną cechę charakterystyczną psychicznie chorego, mianowicie dziwaczne drgania twarzy, nie jest w ogóle oznaką zaburzenia psychicznego, lecz niewinnym objawem, który może z najróżniejszych przyczyn występować u ludzi całkowicie normalnych, którzy nie muszą nawet być "nerwowi" w sensie tradycyjnym. Pozostaje jeszcze wymienić trzecią postać zaburzeń schizofrenicznych, mianowicie katatonię, psychozę, którą znamionuje stan silnego napięcia, występującą stosunkowo najostrzej, a więc szybko się pojawiającą, ale równie szybko przemijającą - aby ewentualnie po latach znowu powrócić. I jak w melancholii występuje stan zahamowania, tak tu, w katatonii - stan tak zwanego zatamowania. Katatonicy prawie się nie poruszają, nie odpowiadają na pytania - leżą, siedzą lub stoją odrętwiali, oniemiali. Zatamowanie to może zresztą nieoczekiwanie zostać przerwane przez tak zwany katatoniczny raptus, nagły stan podniecenia. Zważcie jednak, panie i panowie, że gdy powstaje problem, czy w konkretnym przypadku może wystąpić takie nagłe podniecenie, czy nie, a nawet czy w ogóle chodzi akurat o zatamowanie schizofreniczne, czy o zahamowanie melancholiczne - to rozstrzygnąć taki problem może tylko specjalista psychiatra. Od jego decyzji zależy wiele, na przykład, czy pacjenta zwolnić i oddać pod opiekę domową, albo skierować na urlop, czy też pozostającego w domu przekazać pod opiekę szpitala psychiatrycznego. U rzeczywistych schizofreników będzie to na ogół konieczne już choćby dlatego, że tak pilną i decydującą o prognozie wczesną kurację przeprowadzić można jedynie w szpitalu. Mam na myśli leczenie dużymi dawkami insuliny albo wstrząsami elektrycznymi. Te rodzaje terapii zapoczątkowały nową epokę w psychiatrii i prognoza w schizofrenii stała się już nieco pomyślniejsza. * Ta nowa epoka miała swój początek w Klinice Wiedeńskiej, która pozostawała wówczas pod kierownictwem mego wielkiego mistrza, profesora P”tzla. Nie chcę bliżej wnikać we wspomniane ani możliwe inne metody kuracji, jak na przykład leukotomia, czyli stosowanie w schizofrenii metody operacyjnej, a szczególnie w tych, w których wspomniany już moment napięcia wysuwa się na czoło obrazu choroby. Jedną rzecz należy w każdym razie zalecić w przypadkach schizofrenii: oddziaływanie psychologiczne lekarza, psychoterapię. Wprawdzie my, europejscy psychiatrzy, nie podzielamy tak rozpowszechnionego gdzie indziej poglądu, że schizofrenia jest w istocie swej zjawiskiem psychogennym, a więc że rodzi się na tle psychicznym, jako odmiana nerwicy, jednakże uważamy psychoterapię za jeden z najważniejszych i decydujących środków jej leczenia. I choćby się uważało czynnik predyspozycji, moment dziedziczności, za współczynnik i częściową przyczynę schizofrenii, to zgodnie z radą Rudolfa Allersa należy przynajmniej postępować tak, jakby dziedzicznej predyspozycji nie było i możliwości oddziaływania psychicznego były nieograniczone - jedynie wówczas można mieć pewność, że wyczerpało się rzeczywiście istniejące możliwości leczenia. Obecnie wspomniane przez autora metody leczenia insuliną i wstrząsami elektrycznymi stosuje się tylko wyjątkowo. Wyparła je, jak w innych specjalnościach medycznych, farmakoterapia środkami taw. psychotropowymi, bardziej oszczędzającymi chorego. (Przyp. red.) Rozumie się chyba samo przez się, że psychoterapia winna w psychozach przybrać zupełnie inny charakter aniżeli w nerwicach. Winna zwracać się ku temu, co pozostało zdrowe w chorym, aby wspólnie z nim zwalczać chorobę. Psychiatra wiedeński Heinrich Kogerer był pierwszym, który nam wskazał pewną drogę, zwracając uwagę na szczególne znaczenie przywracania pacjentowi zaufania. W wielu wypadkach przez wzbudzanie zaufania można w ogóle zapobiec, mimo istniejącej predyspozycji, wybuchowi schizofrenii. Wszelako zadaniem lekarza jest nie tylko zapobiegać i leczyć,
|