sekund na jednej z ulic Paryża! Kilkadziesiąt trupów mniej lub więcej w takich czasach...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
było pilno porwać z teatru tę, która miała zostać hrabiną de Telek, i zabrać ją daleko, bardzo daleko; tak daleko, aby była tylko jego niczyja więcej!...
»
Protokół TCP zapewnia połączeniową transmisję danych pomiędzy dwoma lub więcej hostami, może obsługiwać wiele strumieni danych, umożliwia...
»
Z jednej strony na Ziemię startowały obiekty latające z tych kosmicznych habitatów, z drugiej zaś strony takie latające pojazdy budowano też na Ziemi...
»
Męczyła się jeszcze więcej swoim położeniem wskutek tego, że nie mogła odosobnić się od ludzi, jak to robiła w Bukowcu po każdej kłótni z ojcem; nie...
»
Ciągła wędrówka przedmiotów z pomieszczeń mieszkalnych przez windę do lombardu w regularnych odstępach wydobywała na światło dzienne coraz więcej...
»
Co więcej, ostatnio kino akcji w wydaniu Hollywood potrzebuje takiego widowiska i tyle przemocy, że graniczy to z bezmyślnością...
»
Luiza de Nègrepelisse nie myślała dotąd nad tym problemem, który niewątpliwie miał dla niej swą wagę, więcej z powodu przeszłości niż teraźniejszości...
»
Po fali ataków w dzień Końca Obrotu fanatycy przycichli, ale nie znaczyło to, że nie planują niczego więcej...
»
36ble wewntrzne stanowi zwykle sygna mniej lub bardziej powanej choroby, grocej utrat sprawnoci yciowej, a nawet mierci, std nie tylko "bol", ale te...
»
Im wicej dasz swojej pamici, tym szczodrzej ci to wynagrodzi, z korzyci dla obu stron...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

..

45 Żeby wyjaśnić wzburzenie Cadoudala, musimy znowu cofnąć się w czasie. Przed
Marengo Fouché zadał poważny cios Agencji paryskiej, aresztując jej formalnego
przywódcę, kawalera de Coigny, oraz fałszywego kawalera de Margadel (pseudo:
Joubert), którego zadaniem było zastrze-lenie Pierwszego Konsula na drodze do
Malmaison. Kto zlecił to zadanie Margadelowi? Sama Agencja, Londyn, dwór hrabiego
d'Artois? Być może wszyscy razem, w końcu była to jedna spółka antynapoleońska.
Apologeci Georgesa przysięgliby, że w każdym razie on nie organizował morderstwa.
Fakt, że nie ma na to bezpośrednich dowodów. Jest natomiast owo zdanie, które
powiedział rozwścieczony Cadoudal do Hyde'a de Neuville po spotkaniu z Napoleonem:
„Trzeba mi wybrać się z kilkoma ludźmi na spacerek drogą do Malmaison!!” Nasz bohater
nie mógł jednak od razu dogodzić swoim chęciom, gdyż musiał szybko zwiewać do
Anglii. Za to zaraz po jego wyjeździe kawaler de Margadel zaczął organizować grupę
składającą się z kilku dzielnych chłopców lubiących spacery w okolicach Malmaison. Ale
to też nie dowód...
Fouché zamknął obydwu spiskowców cichaczem i traktował ich jako więźniów w
pewnym sensie... prywatnych. Rozumowanie jego było nader nieskomplikowane: jeśli
Bonaparte przegra we Włoszech, wówczas pan minister uwolni obydwu, narażając się
oczywiście na represje ze strony „uzurpatora”, ale czegóż się nie robi dla umiłowanych
Burbonów? Jeśli zaś Konsul wygra... No właśnie, Konsul wygrał pod Marengo i Fouché
natychmiast ogłosił o zlikwidowaniu Agencji, a dwóch „burbońskich się-paczy” postawił
przed sądem. De Coigny wywinął się od śmierci dzięki wstawiennictwu swej znajomej,
małżonki Konsula, Józefiny. Margadela rozstrzelano.
W owym czasie w Paryżu znajdowało się już kilku podoficerów ze sztabu Georgesa i
doświadczony szuan Limoëlan (pseudo: Beaumont vel „Dla Króla”), którego zadaniem
było zorganizowanie zamachu na Bonapartego. W sytuacji, gdy Agencja została rozbita,
im przypadł w udziale zaszczyt wyrównania rachunku. Ale do samego uderzenia
potrzebny był ktoś z rasy orłów, ktoś, kogo nie powstrzymałyby żadne prze-szkody, i kto
nie dałby się złapać w policyjną sieć tak łatwo jak Margadel. W osiem dni po egzekucji
Margadela Limoëlan zebrał spiskowców na tajnym posiedzeniu (26 listopada 1800 roku) i
poinformował ich, że Geje-on wysyła do Paryża swą prawą rękę, generała Merciera-la-
Vendée. Cadoudal jednak w ostatniej chwili zmienił decyzję i desygnował do Paryża
swego adiutanta, jednego z najbardziej niebezpiecznych szuanów w całej historii ruchu
szuańskiego, Saint-Regénta.
Trzydziestoczteroletni Robinet de Saint-Regént (pseudo: Pierrot) eks-oficer marynarki,
ukrywający się w dobie antyszuańskich prześladowań w lesie Loudeac, był osobnikiem
nader ciekawego pokroju. Przede wszy-stkim był — w przeciwieństwie do Napoleona —
prawdziwym karłem: miał zaledwie sto czterdzieści centymetrów wzrostu! Ale wszyscy,
którzy go znali, wiedzieli dobrze, że aby porwać się w pojedynkę na tego „gunfightera”,
trzeba być szaleńcem albo samobójcą. Zainstalował się on incognito w Hôtel Vauban i
chociaż początkowo akceptował plan zastrze-lenia Konsula w teatrze ze specjalnych
wiatrówek, później rozmyślił się i zaproponował coś lepszego: tak zwaną machinę
piekielną. „Machiną piekielną” nazywano wówczas naładowaną prochem i siekańcami
beczkę, którą należało podsunąć pod nos lub podłożyć pod upatrzoną ofiarę i ożenić proch
z ogniem. Był to świeży wynalazek jakobina Chevaliera, który zamierzał „rozpylić”
Pierwszego Konsula, ale którego Fouché aresztował niemal za pięć dwunasta w nocy z 7
na 8 listopada 1800 roku. Rojaliści przejęli od jakobinów pałeczkę postępu technicznego.
46 Fouchému udało się zlikwidować spisek jakobiński dzięki podwójnemu agentowi,
który przez cały czas przygotowań do zamachu znajdował się u boku Chevaliera. Było to
charakterystyczne dla niego działanie w myśl przypisywanej wielu policjantom zasady:
„Gdy zbiera się czterech spisko-wców — dwaj z nich to moi ludzie”. Podobnie było
początkowo z roja-listami. Fouché wiedział o przybyciu Saint-Regénta do stolicy i umieś-
cił w jego otoczeniu swego człowieka. Jednakże szuanie, w przeciwieństwie do
jakobinów, mieli kontrwywiad, i to dobry. „Oko księcia” zostało zdyma-skowane i
wyłupione. Wówczas minister ulokował wśród spiskowców drugie „oko”, ale Saint-
Regént dokonał kolejnej operacji i Fouché oślepł — przestał kontrolować górę.
Samej „egzekucji” podjęli się trzej ludzie: Limoëlan, Saint-Regént i Franciszek Carbon
(pseudo: Petit-François), który na rozkaz Cadoudala dostarczał spiskowcom broni. Termin
wyznaczyli na wieczór wigilijny 24 grudnia 1800 roku. Miejsce: wąska uliczka Saint-
Nicaise, którą Pierwszy Konsul miał jechać tego wieczoru do Opery na prapremierę
oratorium Haydna Stworzenie ś wiata. Tytuł wydawał im się symboliczny — za pomocą
jednego wybuchu skończą ze światem napoleońskim i stworzą nowy, w którym bogiem
będzie Ludwik XVIII.
„Machina piekielna” eksplodowała o dwudziestej trzydzieści i było to coś tak potwornego,
że paryżanom wydawało się,
iż nastąpiło trzęsienie ziemi.
Z rue Saint-Nicaise wystrzelił
wulkan
ognia,
popękały
wszystkie okna w dzielnicy i
mury kilkudziesięciu domów,
a kończyny ludzkie walały
się w promieniu kilkuset
metrów
od
epicentrum.
Zginęły dwadzieścia dwie
osoby, a pięćdziesiąt trzy
odniosły
ciężkie
rany
(Napoleon wyznaczył wyso-
kie odszkodowania i pensje
rodzinom
ofiar).
Lecz
chociaż Saint-Regent zapalił
pięcio - sześciosekundowy
Eksplozja „machiny piekielnej” w uliczce Saint-Nicaise (sztych z epoki)
lont widząc pojazd Konsula
o kilka metrów od „machiny piekielnej” — Bonaparte nie został nawet draśnięty! Dzięki
wielu zadziwiającym zabiegom okoliczności, które nałożyły się tego dnia na siebie, ale

Powered by MyScript