Owe olbrzymie izby, niegdyś wypchane po brzegi materialnym dziedzictwem po drapieżnych i zachłannych przodkach, powoli pustoszały, tak więc kiedy Omar Chajjam miał dziesięć i pół roku, było tam już wystarczająco dużo miejsca, by co chwila nie obijał się o meble. Pewnego dnia trzy matki posłały służącego do gabinetu z poleceniem usunięcia z ich życia cudownie rzeźbionego parawaniku z drewna orzechowego, na którym uwieczniono mityczny łańcuch górski Kaf[10] z trzydziestoma ptakami w roli Boga. Odlot ptasiego parlamentu odsłonił przed Omarem Chajjamem niewielką półeczkę, wypełnioną tomami dzieł na temat teorii oraz praktyki hipnozy: sanskryckie mantry, kompendia wiedzy o perskich mędrcach, oprawiony w skórę egzemplarz fińskiej Kalewali, opis hipnoegzorcyzmów ojca Gassnera od Klasztorów oraz studium na temat teorii magnetyzmu zwierzęcego samego Franza Mesmera; wreszcie też pewną liczbą tanich (i najbardziej użytecznych) poradników w rodzaju „zrób to sam”. Omar Chajjam natychmiast zaczął pochłaniać właśnie te książki, zresztą jako jedyne nie opatrzone nazwiskiem wielbiącego literaturę pułkownika; składały się one na prawdziwy spadek po dziadku i sprawiły, że na całe życie związał się z wiedzą tajemną, która posiada ogromną władzę nad dobrem i złem. Służba miała tak samo niewiele do roboty jak on; matki stopniowo przestawały zwracać uwagę na porządek czy też sprawy kulinarne. Trio, jakie tworzyli należący do służby mężczyźni, zgodziło się zostać obiektem pierwszych eksperymentów Omara Chajjama. Ćwicząc na nich za pomocą lśniącej monety o wartości czterech annów, odbierał im świadomość, odkrywając u siebie z radością prawdziwe powołanie do tej sztuki: głosem beznamiętnym, monotonnym i spokojnym, bez najmniejszego wysiłku wprowadzał ich w trans i dzięki temu dowiedział się między innymi, że popęd seksualny, który po jego narodzinach wydawał się nieobecny u trzech sióstr, w mężczyznach wcale nie wygasł. W transie chętnie opowiadali o wzajemnych pieszczotach i błogosławili matczyną trójcę za to, że zmieniwszy całkowicie warunki ich życia, stworzyła okoliczności, by mogli przejawiać wobec siebie prawdziwe uczucia. Spełniona trójstronna miłość męskich sług stanowiła osobliwą przeciwwagę dla podobnej, choć całkowicie platonicznej miłości trzech sióstr. (Niestety, Omar Chajjam dojrzewał, chłonąc gorycz, choć otaczało go tak wiele zażyłości i miłości.) Haszmat Bibi również się zgodziła na „zejście pod powierzchnię”. Omar kazał jej wyobrażać sobie, że znajduje się na płynącym po niebie miękkim, różowym obłoku. - Zanurzasz się - zaintonował, kiedy leżała na macie. -Chcesz się zanurzyć coraz głębiej i głębiej. Owe eksperymenty miały pewien tragiczny skutek uboczny. Wkrótce po dwunastych urodzinach Omara trzej wzajemnie zakochani w sobie służący, rzucając na Omara oskarżycielskie spojrzenia, poinformowali trzy matki, iż Haszmat najwidoczniej życzyła sobie śmierci; bo pod sam koniec seansu mruczała podobno „...bardziej i bardziej w głąb różanej chmury”. Starsza dama, zorientowawszy się dzięki potędze głosu młodego hipnotyzera, na czym mniej więcej polega niebyt, ostatecznie pozbyła się żelaznej woli, którą trzymała się przy życiu przez, jak twierdziła, ponad sto dwadzieścia lat. Trzy matki przestały się kołysać na huśtawce i rozkazały Omarowi Chajjamowi skończyć z hipnozą. Do tej pory jednak świat zdążył się zmienić. Teraz muszę się odrobinę cofnąć, aby opisać tę przemianę.
|