sercemjest budżet państwa;że przyzwoita kobieta daje życie nie tylko dzieciom ojczyzny, ale i jej kapitałom;że rękodzieła zawdzięczają swój rozkwit...

Linki


» Dzieci to nie ksiÄ…ĹĽeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeĹ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Kiedy Mick Jagger kończył 50 lat, nie robiło tu już może takiego wrażenia, jak owe pamiętne urodziny, kiedy kończył 30 - ale to tylko z tego powodu, że był czas, kiedy...
»
Sarabanda, tak jak się nagle zaczęła, tak nagle ustała i pozostały tylko dwie postaci: jeden katar wysoko na skale i, na drugim krańcu, jeden Michał Scoto...
»
 Overkill dla astrokalendarza pani Reiche  Pozostaje w zasadzie tylko “kalendarz astronomiczny” pani Reiche...
»
Legenda gĹ‚osi — a jest to tylko legenda — jakoby ludzkość zawarĹ‚a z NajeĹşdĹşcami pakt...
»
było pilno porwać z teatru tę, która miała zostać hrabiną de Telek, i zabrać ją daleko, bardzo daleko; tak daleko, aby była tylko jego niczyja więcej!...
»
— Niby czemu?— Panie! ToĹĽ to ordynarna puĹ‚apka… Po jednemu nie dadzÄ… nam rady, a jakby nas tam dostali razem, to tylko lokal otoczyć…— A...
»
Dlatego marzyła, żeby żyć wiecznie w legendzie, jak Ans-set, i zadała sobie wiele trudu, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego, co tylko możliwe...
»
Po wejściu Wooda do zespołu, choć na razie tylko tymczasowym, zaczęło się wyczuwać obecność elementu przyjaźni, o której w przypadku Taylora trudno właściwie było mówić...
»
szeregi po to tylko, by z bliska wybadać bĹ‚Ä™dy i pÄ™kniÄ™cia w pancerzu republiki, by – gdynadejdzie godzina – uderzyć w niÄ… tym skuteczniej, z tym...
»
Jeden li tylko okręt Argo228, sławion wszędy,Gdy wracał od Ajeta, mógł się przemknąć tędy -Lecz te rafy i Argo by nie oszczędziły,Gdyby nie pomoc...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


100 M a i s o n r o u g e – tak nazywały się we Francji niektóre pułki królewskie.
209
Już widzę, jak otwierasz usta, aby zacząć prawić o obyczajach, o polityce, cnocie i
występku.
Ależ, drogi oblubieńcze Minotaura, czyż szczęście nie jest celem, jaki sobie zakładać
winno każde społeczeństwo?... Czyż nie ten pewnik jest przyczyną, że biedni królowie
muszą
sobie zadawać tyle kłopotu ze swymi ludami? Otóż uczciwa kobieta nie posiada,
zaprawdę,
jak oni, tronów, żandarmów, trybunałów; ma do oddania tylko jedno łóżko; ale jeżeli
przy
pomocy tego pomysłowego przyrządu naszych czterysta tysięcy kobiet umie dać
szczęście
milionowi bezżennych, a ponadto jeszcze swoim czterystu tysiącom mężów, czyż nie
osiągają
one, w zaciszu i bez rozgłosu, owego celu, do którego dąży każdy rząd, a który polega
na
tym, aby dać możliwie największą sumę szczęścia masom?
– Tak, ale zmartwienia, dzieci, nieszczęścia...
Ach, pozwólcie mi przytoczyć tutaj owo pocieszające słówko, które jeden z naszych
najdowcipniejszych
karykaturzystów położył pod swoim rysunkiem: „Człowiek nie jest doskonały!"
Wystarczy zatem, jeśli nasze urządzenia nie mają więcej braków niż zalet, aby je uznać
za wyborne; gdyż, biorąc rzecz społecznie, rodzaj ludzki nie ma wyboru między dobrem
a
złem, ale między złem a gorszem. Zatem, jeżeli dzieło, które w tej chwili kończymy,
zdołało
złagodzić nieco klęski najgorszego z urządzeń matrymonialnych, odsłaniając błędy i
niedorzeczności
spowodowane przez nasze obyczaje i przesądy, będzie ono z pewnością jednym z
najpiękniejszych tytułów, jakie może przedstawić człowiek, aby się znaleźć w rzędzie d o
b r
o c z y ń c ó w l u d z k o ś c i. Czyż autor nie starał się, uzbrajając mężów, ograniczyć
swobodę
kobiecą, tym samym zaś dać namiętnościom większą siłę, skarbowi więcej pieniędzy,
więcej życia handlowi i rolnictwu? Dzięki temu ostatniemu rozmyślaniu może sobie
pochlebiać,
iż osiągnął w zupełności eklektyzm, który założył sobie rozpoczynając dzieło, i mniema,
że, jak bezstronny sędzia, zgromadził wszystkie dokumenty, nie wyciągając jednak
żadnych
stanowczych wniosków. W istocie, na cóż byście mieli żądać tu jakiegoś uogólnienia?
Czy
chcecie widzieć w tej książce rozwinięcie ostatniego poglądu, do którego doszedł na
schyłku
życia Tronchet101, a mianowicie: iż prawodawca miał w małżeństwie na względzie o
wiele
mniej małżonków niż dzieci? Owszem, zgoda. Czy chcecie widzieć w mym dziele tezę
owego
kapucyna, który, każąc w obecności Anny Austriackiej i widząc, że zarówno królowa jak i
jej damy wzburzone są jego zbyt dotkliwymi argumentami o ułomności kobiecej, rzekł
schodząc
z kazalnicy Prawdy: „Wy wszystkie jesteście uczciwe kobiety, tylko my mężczyźni
jesteśmy,
na nieszczęście, synami... Samarytanek..." Niech i tak będzie. Pozwalam wam wyciągać
z mej książki wszystkie wnioski, jakie chcecie, sądzę bowiem, iż trudno zestawić dwie
sprzeczne myśli o małżeństwie, z których każda nie zawierałaby części prawdy.
Jednakże
książki tej nie napisano ani za, ani przeciw małżeństwu; obowiązkiem jej było dać
jedynie
jego opis, możliwie najdoskonalszy. Jeżeli zbadanie machiny może nas doprowadzić do
udoskonalenia
jakiejś części składowej, jeżeli, czyszcząc zardzewiałe kółka, odświeżyliśmy
sprawność mechanizmu, wówczas nagródźcie robotnika. Jeśli autor pozwolił sobie w
swym
zuchwalstwie na wygłaszanie zbyt twardych prawd, jeśli zbyt często uogólniał oderwane
fakty, jeśli zbyt daleko odbiegał od komunałów, którymi od niepamiętnych czasów pali
się
kadzidła przed kobietą, och! w takim razie ukrzyżować go! Ale nie podsuwajcie mu
wrogich
zamiarów dla samej instytucji; zarzuty jego odnoszą się tylko do mężczyzn i kobiet.
Zdaje on
sobie sprawę, że z chwilą, gdy małżeństwo nie zdołało podkopać samo siebie, jest ono
nietykalne
i że, ostatecznie, jeśli słyszymy tyle skarg na tę instytucję, to może dlatego, że człowiek
pamięta tylko swoje cierpienia i skarży się na żonę, jak się skarży na życie, bo wszak
małżeństwo
jest niejako życiem w życiu. Jednak osoby, które przywykły urabiać sobie przekonania z
dziennika, potępiłyby może książkę, która by zbyt daleko posunęła manię eklektyzmu;
zatem,
jeśli trzeba im koniecznie czegoś, co by wyglądało na konkluzję, można im, ostatecznie,
jakąś

Powered by MyScript