Wobec tego niepohamowanego procesu kreowania nowych form, nacisku informacji nie znajdującej odpowiedników w dotychczasowych wzorach kultury indyjska wioska odpowiadała milczącym trzymaniem się swoich 230 zasad. Stąd wielokrotnie powtarzano pogląd o reakcji konserwatywnej, 0 braku skłonności do podejmowania inicjatyw. Wyciągano na tej podsta- wie zupełnie fałszywe wnioski. Te dwa aspekty były ściśle złączone. Systemy społeczne wydawały się nie reagować, ponieważ ich komunikacja wewnętrzna, do tej pory jednostron- nie ukierunkowana, została porwana przez działania obcych. Wobec tego we wszystkich komórkach społecznych zbiór wartości stanowiący oparcie dla procesów sterowania został pozbawiony tak licznych i dla funkcjono- wania niezbędnych sprzężeń zabezpieczających. Jedynym wyjściem mogło być drastyczne zaostrzenie wszelkich reguł stanowiących o życiu społecz- nym, czyli właśnie zwiększenie zachowawczości. Na dłuższy czas proces ten okazał się nieskuteczny wobec ogólnych zmian w sferze gospodarczej 1 politycznej, a w konsekwencji także społecznej, jakie spowodowała nowa władza. Był jednak na tyle silny, aby definitywnie zablokować grożące zmia- ną przepływy informacji. Zdolność do adaptacji na poziomie wioski zosta- ła utrzymana, ale za niesłychanie wysoką cenę. Sparaliżowanie centralnego systemu sterowania miało wiele konsekwencj i tak dla systemów społecznych jako całości, jak też dla ich najmniejszych komórek. Jedną z nich stało się zagrożenie tożsamości. Niewydolność sprzę- żeń chroniących przed obcą informacją stworzyło niebezpieczeństwo dla tych wartości i czynników (zmiennych identyfikujących), dzięki którym Indie mogły być Indiami. Mimo wielokrotnych zapewnień o niechęci do ingerowania, mimo konkretnej polityki sprzeciwiającej się misjom, rosła obawa przed narzuceniem obcej wiary, obcego języka, obcego obyczaju. Perspektywa tego typu ingerencji musiała być odbierana bardzo szeroko jako zagrożenie istnienia. Nie wydaje się jednak, by stała się dostatecznie silnym bodźcem do stawienia oporu. Wszelkie próby miały charakter lokal- ny i mogły być złamane. Ostatnia, w formie tzw. powstania sipajów, zamknę- ła fazę podboju otwierając przed Indiami perspektywę kolonii. Zagrożona tożsamość Indii znajdowała obronę w nieskutecznej zresztą próbie izolacji przeprowadzonej na poziomie wiosek. Stało się to początkiem petryfikacji wielu dawniej żywych form funkcjonowania społecznego. Mimo postępujących deformacji, nasilających się zwłaszcza w warunkach rozwoju zależnego i rosnącej presji modernizacyjnej w fazie kolonialistycz- nej, energia wyzwolona w obronie tożsamości pozwoliła przetrwać społecz- nościom wioskowym. Proces ten był różnie interpretowany, tak przez wła- dze kolonialne, jak i przez elity zdążające do dekolonizacji. Nie ustalił się 231 I J *i Interwencja wojskowa w zmurszałym cesarstwie chińskim. Oddziały interwencyjne zajmują Pekin. Kapitan Soady „na czele" swoich Sikhów pierwszy wdziera się na mury, które nie wyglądają zbyt groźnie (1900) też jeden pogląd w okresie późniejszym, gdy sprawą centralną stawał się wzrost. Z obecnej perspektywy wydaje się, że społecznościom wioskowym udało się przechować swą tożsamość na tyle, że, mimo zmiany stanu syste- mu, pozostają jedyną rezerwą energii dającą podstawy do myślenia o jakiejś 232 alternatywie rozwojowej. To dotyczy nie tylko Indii, gdzie omawiany pro- ces trwał wyjątkowo długo, ale także innych krajów w Azji i Afryce, gdzie z kolei spowodowany przez ekspansję nacisk informacyjny mógł być bar- dziej skondensowany i stanowić silniejsze zagrożenie. Sprawa jest w sposób oczywisty bardziej złożona w wypadku krajów ame- rykańskich. Kultura istniejących tam systemów społecznych wyrastała przecież z tego samego pnia co i kultura rodzącego się centrum. Może dla- tego w dziejach zależności Ameryki Łacińskiej kluczową rolę przypisuje się działaniom ekonomicznym. Istnienie grup społecznych stale połączo- nych z obiegiem informacji Starego Świata nie przeczy jednak wcale szo-
|