- To mój dawny uczeń, i twój nauczyciel, Qui-Gonie...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
– No, no! – mruknął Benedykt – te filozofie co innego, a twój los co innego! Czy zakochałaś się w tym człowieku, ha? Naprawdę kochasz go?...
»
existât jamais: une capitale intellectuelle d’un grand pays, entée sur une ville qui, à d’autres égards, était bien loin d’être une capitale; une ville...
»
kiedyś tam zgrał się na giełdzie albo że się za młodu nie nauczył ortografii, albo że zostaje pod pantoflem jejmości dobrodziejki itd...
»
plus modéré, et qu’à y regarder de près, c’est à lui que l’on doit les limites qui ont circonscrit l’autorité souveraine, et l’ont contenue dans les...
»
Maintenant, après avoir parlé de tout ce qui concerne les effets de la troisième espèce de connaissance, à savoir la vraie foi, nous passerons aux effets du quatrième...
»
Gałkin, nauczyciel geografii, uwziął się na mnie i zobaczycie, że dziś nie zdam u niego egzaminu – mówił, nerwowo zacierając potniejące ręce,...
»
— Czy moglibyśmy zwabić Gurboriana w pułapkę za pomocą rzekomego listu Voloriana? Przypuśćmy, że twój stryj zapragnął poznać prawdziwe...
»
- Spróbuj choć! - namawiał Will! - No, masz!- Jak twój przyjaciel nie chce, ja bym to zjadł - powiedział ktoś z dolnej pryczy...
»
poznać) i kazać im nauczyć się jej 1,2 imienia oraz nazwiska...
»
Twój mąż będzie zachęcał innych do potępiania Cię...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Czy prawdę on mówi?
nim spoczywały. Dzisiaj muszą poczekać. Dziś Yoda potrzebował mądrości Yody i
Myś li, Ŝ e kłamie.
nikogo innego.
Yoda nastawił uszu.
Odetchnął głęboko, usiłując oczyścić umysł w medytacji; pozwalał, aby myśli
- Co takiego?
same krąŜyły wokół niego.
Myś li, Ŝ e kłamie.
Dłonie Dooku na świecy, szmer uczuć jak ukryty prąd, sprawiający, Ŝe końce jego
Na okrągłą twarz Yody wypłynął nagle błogi uśmiech.
palców drŜały.
- Tak - wymruczał.
Jai Maruk składający swój zwięzły raport w sali Rady, z raną wypaloną mieczem
Chwilą później Yoda poczuł wibracje w Mocy jak falę przetaczającą się od
świetlnym na chudym policzku.
dormitoriów uczniów znajdujących się na niŜszych piętrach, jak odgłos odległej burzy.
A wcześniej on i Dooku w jaskini na Geonosis. Syk i błyski mruczących cicho
Qui-Gon zadrŜał i znikł, jakby Moc była jeziorem, a on odbiciem na jej powierzchni,
mieczy świetlnych, mrocznych i pięknych jak waŜki. Dooku jako dwudziestoletni
zmąconym przez zakłócenie, jakie nagle się pojawiło.
chłopiec, nie ten stary człowiek, szepczący z emitera rękojeści miecza biednej Jang.

Uszy Yody opadały powoli. W miarę jak zagłębiał się w Moc, czas roztapiał się pod
Prawdziwe sny zdarzają się rzadko. Szczerze mówiąc, Whie starał się w ogóle ich
Ŝarem jego umysłu niczym stary lód, swobodnie mieszając przeszłość i teraźniejszość.
nie mieć.
Ten dumny chłopak w ogrodzie sześćdziesiąt lat temu, który mówił: „KaŜdy Jedi to
Nie chodziło o koszmary, wcale nie. Tych miał wiele, prawie co noc,
dziecko, którego rodzice zdecydowali, Ŝe mogą bez niego Ŝyć”.
przynajmniej przez ostatni rok. PrzeŜywał pełne zamieszania i dziwne sytuacje, ale
Mała Jang Li-Li, ośmiolatka skrapiająca orchidee w Komnacie Tysiąca Fontann.
zawsze i we wszystkich ponosił klęskę. Zawsze było coś, co powinien był zrobić,
Jasny dzień, słońce wlewa się przez panele z transpastali. Li-Li puszcza kłęby mgły
lekcja, na której miał być, paczka, którą miał dostarczyć. Często ktoś go gonił. Nieraz
wodnej z aerozolu i śmieje się radośnie, kiedy kaŜda mała chmurka w promieniach
był nagi. Wiele z tych snów kończyło się w jakimś wysokim miejscu, którego czepiał
35
Sean Stewart
Yoda – Mroczne Spotkanie
36
się kurczowo, ale potem i tak spadał, spadał... z iglicy Świątyni, z mostu, ze statku
- Zbudź się, Whie, zbudź się. To ja, mistrzyni Leem.
kosmicznego, z drzewa w ogrodach. Zawsze spadał, a w dole czekał na niego
Jej łagodna twarz pochylała się nad nim w mroku dormitorium, wszystkimi
szemrzący tłum rozczarowanych, tych, których zawiódł.
trojgiem oczu wyraŜając troskę.
Prawdziwe sny były inne. W nich chłopiec jakby przenikał granice czasu. Często
- Wyczuliśmy zakłócenie w Mocy - wyjaśniła.
zasypiał w dormitorium, a potem z przeraŜeniem budził się w przyszłości, jakby wpadł
Zamrugał, cięŜko chwytając powietrze; usiłował uczepić się teraźniejszości, która
przez zapadnię i wylądował we własnym ciele.
wydawała się w dalszym ciągu śliska jak kawałek mokrego mydła.
Pewnego razu, kiedy zasnął, a miał wtedy osiem lat, obudził się w wieku lat
Chłopcy dzielący z nim sypialnię stłoczyli się wokół jego łóŜka.
jedenastu, budując swój pierwszy miecz świetlny. Pracował nad nim przez ponad
- Znowu miałeś jeden z tych swoich snów?
godzinę, kiedy do warsztatu wszedł drugi chłopiec i powiedział:
Pomyślał o dziewczynie, Scout, jeszcze jednej uczennicy Jedi. O struŜce krwi na
- Rhad Tarn nie Ŝyje.
jej szyi. O swoim poŜądaniu.
Próbował zapytać, kim jest Rhad Tarn, ale słyszał swój własny głos
Mistrzyni Leem połoŜyła mu na dłoni swoich sześć, palców.
wypowiadający całkiem inne słowa. Dopiero wtedy zorientował się, Ŝe nie jest tym
- Whie?
Whie, który buduje swój miecz świetlny, lecz kimś, kto siedzi w jego głowie jak duch.
- To nic - wykrztusił po chwili. - Zwykły koszmar i tyle.
Nie było nic gorszego - naprawdę nic - niŜ uczucie, Ŝe jest się Ŝywcem
Chłopcy zgromadzeni wokół jego łóŜka zazczęli powoli się rozchodzić, nieco
pochowanym we własnym ciele. Czasem uczucie paniki było tak silne, Ŝe go budziło.
zawiedzeni i pełni niedowierzania. WciąŜ jeszcze byli na tyle młodzi, Ŝe mieli nadzieje,
Kiedy indziej mijały całe godziny, zanim podniósł się z łóŜka, płacząc i z trudem
zobaczyć cud. UwaŜali, Ŝe mieć wizje to świetna zabawa. Nie mogli zrozumieć, jakie to
chwytając oddech, ale szczęśliwy, Ŝe zbudził go alarm lub dotyk przyjaznej dłoni.
straszne, widzieć chwilę majaczącą w przyszłości jak słup wyłaniający się nagle na
Tym razem prosto z prawdziwego snu wylądował w dziwnym, bogato
zamglonej drodze, bez moŜliwości wyminięcia go.
umeblowanym pokoju. Stał na grubym, miękkim dywanie wyhaftowanym w splątane
Kim mogła być ta łysa kobieta, którą widział w wizji? Czuć ją było Ciemną
gałęzie cierniokrzewów i w płaty jadowitego mchu. a w mroku lśniły ślepia
Stroną, a jednak nie walczył z nią. Czy jakieś dziwne zrządzenie losu uczyniło z nich
drapieŜnych ptaków. Dywan zbryzgany był krwią. Sądząc po palącym bólu w ramieniu
sojuszników? I ta dziewczyna, Scout... dlaczego krew tak zabarwiła jej usta i dlaczego
i tępym ucisku pod Ŝebrami, krew naleŜała do niego.
miałaby na niego patrzeć z taką uwagą? MoŜe Scout stanie stanie się sojuszniczką złej,

Powered by MyScript