We wnętrzu góry spędził jeden dzień i jedną noc i dlatego.oprócz przydomka ..Mądry", nosił przydomek ..Szalony". Na szczyt zwany Czanna -· ten właśnie, w którym tkwiły żelazne wrota- można było doiść po pięciodniowej wędrówce, a droga prowadziła z malejwioski u podnóża gór. Wioska należała do dalekiego, zagubionego gdzieś naPółnocy króli-'"·'a Ma=wy. Sama osada nie miała żadnej nazwy. Je| dzicyi cemący wolność mieszkańcy bynajmniej nie pragnęli, ażeby ich skromnasiedziba pojawiła się na mapach, wytyczających trasy książęcych poborcówpodatków. Sam książę - by o nim wspomnieć - był mężczyzną średniegowzrostu w Średnim . '·-.'·-u niemałej bystrości, drobne; budowy ciała, w ^l>ytpooożnym ani nadmierne uczesanym. n>e byt też ?nany z bajecznych bogactw.Jego majątek pochodź łz wysokich podatków, nakładanych na podwładnych. Gdypodwładni zaczynali się skarżyć na zdzierstwo. a królestwo obiegał pomrukrewolty, radża wypowiadał wojnę któremuś z sąsiednich królestw i podwajałpodatki. Gdy szala zwycięstwa przechylała się na stronę jego przeciwników,ścinał kilku generałów i posyłał Ministra Pokoju na negocjacje. Jeśli, cudownymzbiegiem okoliczności, wypadki wojenne układały się na jego korzyść, wystarczyłbyle pretekst, by podbita ludność musiała płacić wysokie okupy. Zwykle jednakwszystko sie kończyło zawieszeniem broni, poddani których trud szedł na marne,gorzknieli, a jedynym lekarstwem na ich kwasy były właśnie wysokie podatki.Radża miał na i mię Videgha i miał wiele dzieci. Był miłośnikiem szpaków. Którychuczył sprośnych piosenek, lubił węże. które niekiedy karmił szpakami - tymi.które nie potrafiły powtórzyć melodii - lubił też grać w kości. Nie lubił dzieci. Piekielna Studnia zaczynała się od wielkich wrót. Wielkie wrota prowadziływ głąb Studni z wierzchołka góry Czanna. Góra wznosiła się w najbardziej 106 wysuniętym na północ zakątku królestwa Videghi, a dale] nie było już żadnejkramy zamieszkałej przez ludzi. Tutaj właśnie ze szczytu Czanna prowadziłpodziemny labirynt, który na kształt korkociągu wił się daleko poniżej stópRatnagari, sięgając aż do samych korzeni świata. Przed drzwiami stanął wędrowiec. Ubrany był prosto, wędrował samotnie i sprawiał wrażenie kogoś, kto dobrzewie, gdzie się znalazł i zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Wdrapał się na Czannę, a teraz jego droga dobiegła kresu. Stanął twarząw twarz z posępną ścianą. Nim dotarł do wrót, musiał się wspinać prawie cale przedpołudnie. Ale towrota były właściwym celem jego wędrówki. Kiedy już stanął przed żelaznymi skrzydłami, dał sobie chwilę czasu naodpoczynek Pociągnął łyk wody z butelki, obtarł rękawem usta i uśmiechnął się. Potem usiadł oparł się plecami o drzwi i zjadł śniadanie. Kiedy skończyłpuścił papierowe opakowanie na wiatr i śledził wzrokiem prądy powietrza, aż dochwili, gdy biały punkcik zniknął z pola widzenia. Ponownie obrzucił wrotauważnym spojrzeniem. Położył dioń na mosiężną płytę. Wykonał serię dziwnych ruchów, a gdyopuścił rękę, z wewnątrz dała się słyszeć jakaś muzyka. Teraz sięgnął do wielkiego pierścienia, opar) na nim obie ręce i, napinającmięśnie ramion, pociągnął do siebie. Czul, jak potężne odrzwia drgnęły. Wielkieskrzydła zaczęły się otwierać, zrazu powoli, potem szybciej. Uskoczył w bok. Przed sobą miał drugi pierścień, taki sam jak pierwszy, tyle że ten sterczał odwewnątrz. Chwycił go i zawiesił się. tak że gdy oba skrzydła wrót otwarły się naoścież, zawisł nad przepaścią. Z ciemnej sztolni powiał prąd ciepłego powietrza, Teraz drzwi się zamknęły. Wędrowiec znalazł się w środku, w absolutnejciemności. Po omacku skrzesał ogni a i zapal ił pochodni ę - jedna z wielu, którewziął ze sobą. Później ruszył w dół. Spadek był tak gwałtowny, że po stu krokach miejsce, gdzie znajdowały sięwrota, było niewidoczne Po dwustu krokach stanął ·“· brzegów sztolni Stal otoczony groźnym mrokiem, słabo oświetlonym przez blask pochodni.Ściany korytarza gdzieś znikły z wyjątkiem muru za plecami i z prawej strony.Podłoga urywała się kilka kroków dalej. A dalej... dalej było coś, co sprawiało wrażenie otchłani bez dna. Nie mógłdostrzec jej kształtów, wiedział jednak, że w przekroju jest mniej więcejw kształcie koła. Wiedział też, ze im niżej, tym szerszy ma przekrój.
|