Zyskać duszę człowieka i nic mu za to nie dać - oto co naprawdę cieszy serce Naszego Ojca...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
spełnienie przez przychodzącego świeżo człowieka, w jego historyczności, posiada ono moc, która budzi, a nie moc, która obdarza, bo ta raczej zwodziłaby...
»
– Kłamie pan, kłamie pan dla dobra człowieka – tym razem w głosie Najbardziej Poszukiwanego Terrorysty Świata słychać było leniwy, choć...
»
INDEED rzeczywiście, naprawdę WHAT DOES THE WORD "INDEED" MEAN, AND WHAT DO WE USE IT FOR ?/ The word "indeed" means "really", and we use it for emphasis...
»
Chłopiec przez cały czas obserwował mnie uważnie i chyba odgadł moje myśli, gdyż powiedział: - Ten człowiek był prawdziwym czarownikiem, prawda? O mało...
»
Tuszynska Simone de Beauvoir wobec sartre’owskiej koncepcji człowieka i Beauvoir, Simone de, „W sile wieku”, Warszawa 1964...
»
Uznajemy także, co może jest najważniejsze ze wszystkiego, po­trzebę przeniknięcia samotności promieniem człowieczeństwa, który nadaje jej znaczenie i...
»
173 I trzeciego człowieka, podglądającego zza drzew i krzewów, patrzącego roziskrzonymi, chci-wymi oczami...
»
4JPsychologowie humanistyczni przyjmuj, e czowiek z natury jest dobry, e jego denia s konstruktywne i pozytywne...
»
W Ŝyciu człowieka teŜ zdarzają się sytu-by uzyskiwać duŜą sprawność...
»
dla nich witalnie ważne; człowiek ma jednak wiele wspólnego ze zwierzęciem...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Okresy dolin są sprzyjającą porą do zapoczątkowania takiego procesu.
 
Lecz istnieje jeszcze lepszy sposób wykorzystania doliny, mianowicie przez wyzyskanie tego, co sam pacjent o niej myśli. Jak zawsze pierwszą i naj­ważniejszą rzeczą jest utrzymywać go w niewiedzy. Nie dopuścić do tego, aby zmiarkował się, że istnieje prawo falowania. Niech wychodzi z założenia, że początkowa gorliwość towarzysząca jego nawróceniu mogła i powinna była trwać wiecznie i że jego obecna oschłość jest równie trwałym stanem. Raz utrwaliwszy w jego umyśle to błędne mniemanie, możesz obrać różne drogi dalszego postępowania. Wszystko zależy od tego, czy twój człowiek jest typem małodusznym, którego można kusić do rozpaczy, czy też typem naiw­nego optymisty, którego łatwo da się przekonać, że wszystko jest w porządku. Pierwszy typ spotyka się wśród ludzi coraz rzadziej. Jeżeli jakimś trafem twój pacjent jest właśnie taki, wszystko pójdzie łatwo. Mu­sisz go tylko trzymać z dala od doświadczonych chrześcijan (nietrudne zadanie w dzisiejszych czasach), skierowywać jego uwagę na odpowiednie ustępy w Piśmie Świętym, a następnie postawić przed nim beznadziejne zadanie odzyskania swych dawnych uczuć jedynie siłą woli, a wygrana jest po naszej stro­nie. Jeżeli natomiast jest typem raczej beztroskim, two­im zadaniem, jest aby pogodził się z obecną niską temperaturą swego ducha i stopniowo zadowolił się nią, utwierdzając się w przeświadczeniu, że ostatecznie nie jest tak bardzo niska. Po tygodniu lub dwóch każesz mu żywić wątpliwości co do tego, czy pierwsze dni jego chrześcijaństwa nie grzeszyły przypadkiem lekką nad­gorliwością. Mów mu o "potrzebie zachowania umiaru we wszystkim", a możesz być zupełnie spokojny o jego duszę. Religia umiarkowana jest dla nas tak samo użyte­czna jak kompletny brak religijności - a przy tym zabaw­niejsza.
 
Inna możliwość to bezpośrednie zaatakowanie jego wiary. Kiedy dzięki twoim zabiegom zgodzi się z tym, że ten okres dolinowy jest czymś trwałym, to czyż nie będziesz go mógł przekonać, że "jego religijna faza" po prostu zaniknie, jak wszystkie poprzednie fazy, przez które przechodził? Oczywiście, nie można sobie w ża­den sposób wyobrazić, jak z stwierdzenia: "Przestało mnie to interesować”, można logicznie myśląc przejść do twierdzenia: "To jest fałszywe". Lecz jak już uprzed­nio zaznaczyłem, ty musisz polegać na żargonie, a nie na rozumowaniu. Samo słowo faza najskuteczniej załatwi tu sprawę. Zakładam, że człowiek ten przeszedł już przez kilka takich faz - wszyscy oni to przechodzą - i że zawsze przyjmuje postawę wyższości i lekce­ważenia w stosunku do faz, które pozostawił już za sobą, nie dlatego, że je krytycznie ocenił, lecz po prostu dlatego, że już minęły, (Ufam, że karmisz go należycie mglistymi ideami Postępu, Rozwoju i Historycznego Punktu Widzenia i że dajesz mu do czytania dużo nowoczesnych biografii. Ludzie w nich zawsze prze­chodzą przez jakieś fazy, nieprawda?)
 
Rozumiesz już, na czym rzecz polega? Rób tak, aby jego umysł nie dojrzał tej prostej antytezy, jaka istnieje pomiędzy Prawdą a Fałszem. Efektowne, bliżej nie­określone wyrażenia: "To była faza" - "Już to wszystko mam poza sobą" - i nie zapomnij wykorzystać również owego zbawiennego słowa: "Młodzieńczy".
Twój kochający stryj
Krętacz
 
10.
Mój drogi Piołunie
 

Powered by MyScript