22

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Meggie i ksiądz dawno już zniknęli...
»
Verity przetłumaczyła pismo, wysłuchała ojca i zwróciła się znów do Mansura...
»
premedytacją
»
ONA mówi, że jeszcze się sama przekonam...
»
Zakopanego rozbił się samochodem ferrari 410 Super Ameryka i wrak rozbitego samochodu, w którym na szczęście ocalał silnik i skrzynia biegów, kupił mój...
»
procesom biznesowym zamiast odizolowanym technolo- ogólnej perspektywy organizacji...
»
НишайникПвПгП ПкПНП 50%...
»
W ich kierunku zmierzał Jacen Solo...
»
strumieniem rozkazów i jednym strumieniem danych, wykonujący w danej chwili tylko jedną operację...
»
Jeśli ta niewinna panna uprze się, że tylko ślub uratuje ją przed upadkiem, to wówczas on będzie miał coś do powiedzenia...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Cesarz Bazyli uznał, że władza stanowi rzecz zawiłą i że nie jest łatwo i prosto rządzić tak rozległym państwem. Z drugiej strony trzy­mał się z dala od jakichkolwiek objawów zniewieściałości, pogardzał na­wet szatami zdobiącymi ciało. Nie przystrajał szyi koliami ani głowy diademami, nie wyróżniał się też błyszczącymi chlamidami oblamowa-nymi purpurą, nie nosił zbytnich pierścieni, a nawet różnobarwnych szat.
Zawsze był zamyślony i zatroskany, w jaki sposób sprawy państwo­we pogodzić harmonijnie z władzą cesarską. Zachowywał się pogardli­wie nie tylko wobec innych, lecz nawet wobec swego brata, któremu po­zostawił zaledwie mały oddział straży osobistej, jakby mu zazdrościł bardziej wystawnej i okazałej oprawy. Ale właśnie on, by tak rzec, wpierw sam siebie pozbawił nadmiernego przepychu i z łatwością ogra­niczył też brata mocą swej władzy, która powoli zmierzała ku gor-
szemu20.
Radość znajdował w urokach pól, przyjemnościach kąpieli, rozkoszach polowania, które bardzo lubił. Organizował częste wyprawy nadgranicz­ne, chcąc oczyścić Cesarstwo od okolicznych barbarzyńców, którzy ota­czają nasze granice tak wschodnie, jak i zachodnie.
19 W oryginale gra słów: monasterion - phrontisterion.
20 Sens zdania jest niejasny. Jego władza zmierzała ku gorszemu - zapewne w stosunku do brata.
DRUGI BUNT SKLEROSA PO ZABÓJSTWIE FOKASA
23. Wszystkie swe zamiary odłożył jednak na później. W obecnej chwili Skleros odciągnął go od wyprawy wojennej przeciw barbarzyń­com, zajmując swoją sprawą.
Po zabójstwie Fokasa cała część wojska, która stała pod jego rozka­zami jeszcze przed połączeniem się ze Sklerosem, uznała, że nadzieje związane z byłym wodzem spełzły na niczym. Oddzieliła się od reszty i całkowicie załamała uformowane szeregi.
Tymczasem Skleros i ci, którzy z nim uciekli lub dopiero co dołą­czyli do niego, przegrupowali swe szeregi i stali się oddziałem samodziel­nym, równym w sile oddziałowi Fokasa; stanęli po stronie cesarza Ba-zylego zamiast Fokasa.
24. Tak więc człowiek ten, chociaż ustępował Fokasowi, jak się wy­dawało, w męstwie i sile, był uważany za lepszego od niego i bardziej pomysłowego, jeśli chodziło o plany wojenne i szyki bojowe. Dlatego właśnie podniósł bunt przeciw cesarzowi, nie uznał za słuszne z nim się połączyć i przestawać. Wzmocnił swe wojska i uzupełnił dodatkowymi jednostkami. Wydawał się silniejszy od cesarza.
Nie ograniczył się zresztą do odniesienia zwycięstwa nad cesarzem w działaniach wojskowych. Zatrzymywał statki przeznaczone do zaopa­trzenia, co więcej, zablokował wolne przejazdy na drogach i sprawił, że dostawy jadące z zewnątrz do pałacu cesarskiego szczodrze zaopatrywały jego wojsko. Uniemożliwiał wykonanie każdego rozkazu wysłanego z pa­łacu za pośrednictwem poczty publicznej czy przekazywanego w inny sposób; śledził wszystko własnymi oczami.
25. Bunt, który się rozpoczął na wiosnę, nie wygasł w okresie jesieni ani nie skończył się w ciągu jednego roku; nieszczęście to kłębiło się, jak fale morskie, przez wiele lat. Ci, którzy raz poddali się władzy Sklerosa i uzupełnili jego wojsko, przestali trwać w rozterce. Nikt z nich nie uciekł potajemnie do cesarza. Tak Skleros potrafił ich zjednoczyć i wzbu­dzić w nich niewzruszone postanowienie, przyciągając do siebie wyświad­czaniem przysług, zniewalając dobrodziejstwami, zbliżając jednych do drugich. Jadał z nimi przy tym samym stole i pił ze wspólnego kielicha. Każdego nazywał po imieniu i zjednywał sobie przymilnymi słowami.
26. Cesarz ze swej strony przedsięwziął wobec Sklerosa wszelkiego rodzaju dyspozycje i działania wojenne. Skleros zaś odparowywał je z łatwością. Jako naczelny dowódca przeciwstawiał planom i zamysłom przeciwnika swoje własne akcje i pomysły. Kiedy Bazyli zorientował się, że w żaden sposób nie uda się mu schwytać Sklerosa, wysłał do nie­go poselstwo z misją, by nakłoniło go do zawarcia układu i odwiodło od pretensji do tronu; w zamian zostanie pierwszą po cesarzu osobą w państwie.
Skleros początkowo prowadził rozmowy niezbyt życzliwie, później
gdy przemyślał wszystko za i przeciw, ocenił dawny stan rzeczy z obec­nym i porównał z tym przyszłość, gdy skierował wzrok na siebie ugina­jącego się pod brzemieniem wieku, dał się posłom przekonać.
Zgromadził całe wojsko, aby uczestniczyło w przyjęciu poselstwa. Za­warł z Bazylim układ na następujących warunkach: zdejmie z głowy wieniec, pozbędzie się koloru wskazującego na najwyższą władzę, nie­zwłocznie zajmie drugie miejsce po cesarzu. W zamian za to strategowie i wszyscy inni żołnierze, którzy wraz z nim uczestniczyli w buncie, za­chowają swoje stopnie wojskowe, zatrzymają na zawsze godności, na które u niego zasłużyli, nie zostaną wyzuci ze swoich dawnych posiad­łości ani tych, jakie otrzymali od niego, nie pozbawi się ich również innych korzyści, które zawdzięczają Losowi.
27. Na takich warunkach spotkali się obaj przeciwnicy. Cesarz wy­jechał z Miasta21, udał się do jednej ze swych wspaniałych posiadłości, aby w niej przyjąć tego człowieka i zawrzeć z nim układ.
Sklerosa, który stał daleko, wwiedli strażnicy przyboczni i od razu pozostawili na rozmowę z cesarzem; nie przywieźli go na koniu, lecz wprowadzili pieszo. Skleros, mężczyzna wysoki, w podeszłym wieku, szedł naprzód, prowadzony z obu stron za ręce.
Cesarz, ujrzawszy go z dala, powiedział do stojących wokół niego owe, powszechnie znane i będące w obiegu słowa: „Oto ten, którego się bałem! Mój błagalnik zbliża się, prowadzony za ręce".

Powered by MyScript