Jidysz stał się siłą społeczną.
Uwłaszczenie chłopów było wynikiem wstrząsów carskiego imperium;
w szybkim tempie rozpoczął się proces przechodzenia do kapitalizmu społeczeń-
stwa ciągle jeszcze tkwiącego w strukturze feudalnej. Reformy Aleksandra II
ulżyły nieco doli mas żydowskich. Zniesiono obowiązek rekrucki, zliberalizowa-
no ustawy o ograniczeniu miejsca zamieszkania, uprzywilejowane warstwy —
ważniejsi kupcy, adwokaci, lekarze — miały prawo poruszać się po całym kraju.
Żydzi przekroczyli granice zamkniętej dotąd strefy osiedleńczej. Zelżały repre-
sje. Wzrosły nadzieje, że runie w końcu piramida zakazów ograniczających pra-
wa Żydów. Żydowscy chłopcy wstępowali masowo do gimnazjów, wzrosła liczba
studentów Żydów, żydowskie dziewczęta uczęszczały na rozmaite kursy. Oświe-
cenie osiągało sukcesy. Kiedy Szołem Alejchem wkroczył do literatury w począt-
kach lat osiemdziesiątych, nadzieje już wygasły. Po zamachu na Aleksandra II (l
marca 1881 roku) fala organizowanych z błogosławieństwem władz pogromów
zalała Rosję. Od połowy kwietnia 1881 roku, w ciągu czterech tygodni, pogromy
ogarnęły 150 miejscowości w sześciu guberniach. Reakcyjna prasa prowadziła
brudną antysemicką kampanię, a władze stosowały coraz ostrzejsze restrykcje.
Uczestnicy pogromów byli przekonani, że wydany został ukaz carski o znisz-
czeniu majątku żydowskiego i wykonywali swoje zadanie z wielką gorliwością.
Po fali pogromów nastąpiła wielka emigracja, która osiągnęła apogeum pod ko-
niec stulecia. Wstrząsy te przyśpieszyły rozwój społecznych i politycznych ru-
chów wśród ludności żydowskiej, zaznaczyło się rosnące zróżnicowanie klasowe.
Przy okazji wyszła na jaw cała bezpodstawność twierdzenia, jakoby Żydzi byli na
ogół elementem nieprodukcyjnym. Cyfry dowiodły, iż większość jest zatrudnio-
na w zawodach, które nie mają związku z handlem, zaś sporo handlarzy klepało
biedę.
Mendele Mojcher Sforim swój talent objawił w czasach, gdy dla Żyda życie
oznaczało wieczną nędzę, ciemnotę i zacofanie, niezliczone ciężary, „koszyko-
we”, czyli podatek od straganu, oraz taksy dotyczące koszernego uboju. Szołem
Alejchem był świadkiem, jak pod naporem ofensywnego kapitalizmu załamuje
się to, co zdawało się trwałe i nieodmienne w egzystencji narodu. Coś drgnęło
w zaskorupiałym grzęzawisku. Nadchodził przełom.
W Kasrylewce — miasteczku opisywanym przez Szołema Alejchema, tak bar-
dzo podobnym do jego rodzinnej Woronki — sytuacja wyglądała nieco grotesko-
wo, ale i tam odbierano drgania, i tę miejscowość opanowała gorączka. Żydow-
skie sztetł także usiłowało dorosnąć do kapitalizmu. Było to tak pociągające, choć zarazem budziło przerażenie: z tysiąca robi się sto tysięcy, ze stu — milion. I wystarczy tylko zdobyć ten pierwszy milion, dalsze już same wpadną w ręce. Krewni
Menachema Mendla, tytułowego bohatera powieści Szołema Alejchema, próbo-
7
wali wskoczyć do rozpędzonego pociągu, ale za każdym razem bezskutecznie.
Zabrakło odrobiny szczęścia, coś nie zagrało. Jakże Menachem Mendel może po-
jąć przyczyną swoich klęsk? Przecież nie brak mu energii, a rozumu także nie
musi pożyczać. Czemu innym się wiedzie, a jemu nie?!
U żadnego z pisarzy żydowskich epoka przejściowa nie jest przedstawiona tak
wielowymiarowo, jak u Szołema Alejchema. U żadnego obraz nie jest tak pełny.
Nikomu nie udało się ukazać na równie wielką skalę żydowskiego ducha. Szo-
łem Alejchem zaglądał wszędzie, wszystko widział, notował i opisywał: nowobo-
gackich i studentów jeszybotu, komiwojażerów i maklerów giełdowych, chłopów
i lichwiarzy, lekarzy i aptekarzy, emigrantów i aktorów, kucharki, syjonistów, so-cjalistów, fantastów, nieudaczników, zbuntowanych robotników i Fedków, którzy
przyjaźnią się z Chawami. Rozmaite zawody, różne sposoby zdobywania chleba,
cała galeria typów.
On widział i opisywał życie w ruchu, w nieustającej zmienności, jak na huś-
tawce, zależne bądź co bądź od fluktuacji światowego rynku papierów wartościo-
wych, giełdy, wrażliwe na prawa podaży i popytu. Czas nagli. Ogromny kraj drży.
Młody kapitalizm rosyjski ma przed sobą wielkie zadanie. Ale chwieje się już na
nogach. Jest młody, lecz już bliski śmierci. Gigantycznym organizmem miotają
sprzeczności. Te drgania, to napięcie wyczuwa w swoich „felietonach” Szołem
|