Takie są zasadnicze trzy rodzaje państw. Monizm prawny łączy się z mechanizmami w życiu społecznym i państwowym; dualizm propaguje organizmy. Wszystkie państwa cywilizacji turańskiej, arabskiej i chińskiej, wyrobiły się na monizmie prywatnym, bizantyńska zaś na publicznym. W Koranie mieści się samo tylko prawo prywatne, a skoro wszelkie prawo w ogóle musi wysuwać się z Koranu, więc publiczne więc publiczne wyprowadza się w islamie z prywatnego; np., podatki podciąga się pod obowiązek udzielania jałmużny. W Chinach zaś cesarz był generalnym starostą rodowym nad wszystkimi rodami całej ludności. Bliżej nas mamy przykład monizmu prywatnego na genezie państwa moskiewskiego. W pierwszej redakcji „Timudy Ruskiej” nie ma całkiem mowy o kniaziu; w drugiej książę jest uprzywilejowanym właścicielem ziemskim (szkody mu wyrządzane ulegają karze podwójnej). Potem kniaziowie moskiewscy przygotowali sobie zabory w księstwach ościennych w ten sposób, iż pomnażali systematycznie na tych terytoriach, państwo obcych, ilość osób, zawisłych od siebie osobiście, mocą prawa prywatnego (tzn., „zakupy”). Iwan Kaleta robił zwykłe obroty handlowe prawami książęcymi. Z Iwana III nawet najwyżsi dostojnicy państwowi pisali się wobec księcia „chłopami” tj., niewolnikami prywatnymi. Nie ma więc w Moskwie osobnego prawa publicznego; nie było go tam skąd Moskwa czerpała wzory; u Tatarów kipczackich, najdalej wstecz u dżingischanów. Sama zaś geneza państwa w ogóle jest mniej więcej wszędzie jednakowa; tkwi mianowicie przede wszystkim w potrzebach wojennych. Gdy rody łączyły się w plemiona, wytwarzał się zalążek prawa publicznego, a to z powodu powstania władzy książąt plemiennych. Z początku byli to tylko dowódcy wojenni; na sam czas wyprawy; następnie coraz bardziej ustalający się zarządcy wszelkich spraw pozostających w związku z obronnością kraju, wytwarzający stałą organizację wojenną, w końcu reprezentanci całego zrzeszenia z władzą o zakresie wielce rozmaitym. Istniała zaś nadal władza starostów rodowych nieograniczona bynajmniej przez władzę książęcą. Przez całe wieki utrzymuje się całkowita autonomia rodów. Do księcia należały sprawy nowe, pozarodowe, ponadrodowe, przedtem nie istniejące. Książę plemienny nie zajmował się niczym, co należało do prawa rodowego. Rozwój dwukierunkowy przybiera na chyżości, gdy społeczność dojrzeje w społeczeństwo. Doświadczenie pouczy, że bezpieczeństwo większego zrzeszenia (np., ludu) wymaga, żeby dbać o własne państwo. W imię wspólności interesów powstaje państwo dobrowolne, oparte na społeczeństwie. Lecz nie obejdzie się bez stosowania przymusu, bo skupić cały lud w jednym państwie można w takim tylko razie, jeżeli się zniesie państewka książąt plemiennych, nadto państwowość nie obejdzie się bez sankcji i przymusu względem własnych obywateli. Szczęśliwszy od innych w bojach jeden z książąt plemiennych strąca innych, staje się władcą całego ludu, a potem dalej pokrewnych ludów sąsiednich i tworzy dynastię. Dopóki granice rozszerzane nie przekraczają sfery interesów wspólnych, należy je uważać za dobrowolne. Snuje się tedy ponad trójprawem dalszy rozwój prawa, a dwukierunkowy, pobudzony organizacją grodową. Ród i gród – stają się wykładnikiem tej dwukierunkowości. System grodów ujmował znaczenia rodom a przydwał go plemionom, gdyż tylko zamożniejszy i liczniejszy ród mógł sobie pozwolić na gród osobny. Plemię organizujące się dla obrony od napaści ościennych zakładało sobie gród, ażeby ludność nie wojenna miała tam schronienie wraz ze swym dobytkiem. Stawiało się wtedy grody w miejscach posiadających więcej znaczenia wojennego bez względu na terytoria rodowe i w ogóle nie bacząc na warunki okolicznego osadnictwa. Zaczynają się wytwarzać okręgi, polegające na sąsiedztwie, a nie na przynależności rodowej. W systemach grodowych tkwią zalążki administracji terytorialnej. Powstanie grodu stanowi epokę dla danej krainy z innych jeszcze względów. Na grodzie przebywała załoga, w pobliżu nadaje się ziemie jeńcom, pracującym stale a przymusowo na rzecz grodu (w Polsce narocznicy), a na Podegrodziu osiada ludność wolna, czerpiąca z grodu zarobek, pionierowie przyszłych rzemieślników i kupców, przyszłego mieszczaństwa. Są to rzeczy znane nam dobrze ze stosunków polskich i zachodnio-europejskich; ale niewielu wie, że podobne stosunki zachodzą w świecie orientalnym. Tam grodem plemiennym jest kasba. Jest to (raczej była) warownia mająca pomieścić w razie niebezpieczeństwa osoby i dobytek całej okolicy. Gdzie napaści rabunkowe bywały czymś powszednim, budowano domy mieszkalne wyłącznie tylko koło kasby. W zachodniej Algerii spędza się dziś jeszcze bydło na noc do ruin zniszczonej kasby. W górach wysokiego Atlasu kasby pozostają siedzibą plemion, a ręka tubylców podtrzymuje upadające jej mury, wzmacnia je i wznosi nowe piętra na starych basztach. Są po kasbach „zbiorowe domy”. Nie jest też gród właściwością wyłączną ludów osiadłego trybu życia, jak się pospolicie mniema. Koczownicy potrzebują również grodów. Powstanie grodu pociąga za sobą dalekosiężne następstwa społeczne. Zaszła potrzeba miejsca obronnego, po prostu schowka dla dóbr ciężkich, żeby je koczownicy mogli brać z sobą na pospieszne pochody. Ale przy schowku muszą zamieszkać jacyś strażnicy jego, stali mieszkańcy grodu, przebywający tam także podczas najgłębszego pokoju. Pozostaje więc tam na stałe jakieś grono osób fizycznie słabszych, a dla wyżywienia ich osiedla się około grodów jeńców wojennych zamienionych w niewolników, celem uprawy ziemi. Powoli, stopniowo, dokonują się dzięki grodowi dwie zmiany: tworzy się nowa rasa odmianowa, dzięki zmieszaniu krwi z niewolnikami, a zaracem część ludności przechodzi od życia koczowniczego do na pół osiadłego, a potem już całkiem osiadłego na grodzie i pod grodem, podczas gdy ogół plemienia, któremu gród służy, koczuje nadal.
|