łam dwustuosobowy oddział buntowników...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
153z zadowoleniem, jakiego dostarcza odpowiednie oddzia³ywanie wychowawców, je¿eli natomiast chce siê dziecko oduczyæ niepo¿¹danych postêpków, to trzeba tak...
»
Wielka ich ró¿norodnoæ, wszechstronnoœæ oddzia³ywania oraz ³atwoœæ organizowania wysuwa je-na pierwsze miejsce w pracy z ma³ymi dzieæmi...
»
Jednak znacznie powa¿niejsze szkody zdrowotne wynikaj¹ z oddzia³ywania czynników chemicznych i fizycznych pochodzenia antropogenicznego, tj...
»
Roger i jego oddziaÅ‚ zamarli, kiedy nagle z jednej z chat wyszÅ‚a jakaÅ› postać...
»
Wspominamy o tym wszystkim, aby podkreÅ›lić zmienne oddziaÅ‚ywanie nauki i duchowoÅ›ci w naszym życiu...
»
Wymarsz oddziału był niemal świętem...
»
myślone przez bogatych, żeby biedni się nie buntowali...
»
But Che was already reconsidering...
»
pokarm dia Ymera cztery mleczne rzeki; krowa Audumbla żywiła się liżąc lód i kamienie okryte solą; po trzech dniach takiego lizania urodził się Bure, czyli...
»
Rozważmy, co się stało w pewnym badaniu wykonanym na nowojorskiej plaży, w którym sprawdzano, czy przypadkowi świadkowie zaryzykują osobiste bezpieczeństwo,...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

. . Ale wróćmy do Dorony: moi żołnierze
staną po tej stronie, po której ich postawię. No więc, po której mają stanąć? Odpowiedz mądrze, bo jeśli odpowiedź będzie głupia, skończę to całe powstanie w trzy dni.
Alida milczała, nawijając kosmyk włosów na palec.
— ÅšmiaÅ‚o powiedziane. . . — mruknęła, ale w jej gÅ‚osie brzmiaÅ‚o raczej uznanie niż
cokolwiek innego. — Umiesz liczyć, oceniać i wiesz, do czego sÅ‚użą wojska. Już to
jedno wystarczy, by powierzyć ci dowództwo. . . Tyle tylko — spojrzaÅ‚a w zadumie —
że jest to całkiem nie po mojej myśli.
793
Semena leciutko wzruszyła ramionami.
— Tobie nie chodzi o powstanie. I nigdy nie chodziÅ‚o, oczywiÅ›cie. — Alida pokrÄ™-
ciła głową. Burza zbliżyła się znacznie.
— Tobie zaÅ› chodziÅ‚o? O Å›wiÄ™ty obowiÄ…zek wyzwolenia Garry? — zapytaÅ‚a szy-
derczo Semena. — OszczÄ™dźmy sobie tego beÅ‚kotu o zdradzie, powinnoÅ›ci, lojalnoÅ›ci
i tym wszystkim, co tak strasznie Å›mierdzi — poprosiÅ‚a.
Popatrzyły sobie w oczy.
— Powstanie powstaniem. . . Mam swój wÅ‚asny cel — przyznaÅ‚a Alida.
— A ja swój.
— Czy zbieżne?
— Kto wie?
— Oj, wÄ…tpiÄ™. . . NaprawdÄ™, naprawdÄ™ wÄ…tpiÄ™.
Semena uniosła brwi.
— Przecież chcesz wyzwolić GarrÄ™? ObojÄ™tnie, z jakich powodów. PomogÄ™ ci
w tym!
794
— Tak, zapewne. Pokonasz wojsko imperium, po czym powiesz: Alida, teraz ty.
I usuniesz się w cień.
— Tak wÅ‚aÅ›nie chcÄ™ zrobić. A nawet wiÄ™cej: zamierzam zniknąć w ogóle.
— Mam w to wierzyć?
— Spróbuj. Moim celem nie jest żadne stanowisko na tej podÅ‚ej wyspie. Zapew-
niam. Potrzebuję zwycięstwa powstania. . . ale dla osłabienia Armektu.
Po długiej chwili blondynka zmrużyła oczy.
— Hej. . . — powiedziaÅ‚a sÅ‚odko. — Może mogÅ‚abym zacząć ci wierzyć?
— Spróbuj — powtórzyÅ‚a Semena.
— Co z tym Armektem?
— To co powiedziaÅ‚am.
— I nic wiÄ™cej?
— Nic wiÄ™cej.
Alida myślała.
— Dlaczego tak pożądasz dowództwa? Skoro chodzi ci tylko o zwyciÄ™stwo powsta-
nia, dlaczego nie miałby go zapewnić kto inny?
795
— SÄ… powody. Przede wszystkim nikogo takiego nie widzÄ™. Tylko ja mogÄ™ wygrać tÄ™ wojnÄ™. Ahagaden tego nie zrobi, pomimo że tak dzielnie zdobyÅ‚ DoronÄ™, a nawet caÅ‚Ä…
Flotę Główną, czyż nie tak?
— ZauważyÅ‚aÅ› pewnie, że ilekroć spojrzysz w zwierciadÅ‚o, odbija siÄ™ w nim żmi-
ja? — zagadnęła Alida.
— Hmm. . . — Semena uÅ›miechnęła siÄ™. — To, co w nim widzÄ™, zupeÅ‚nie mnie
zadowala. . . Ale teraz pozwól, że powtórzę swoje pytanie: jaki mam wydać rozkaz?
Przyznaję, że dyskusja, w której strona przeciwna nie ma żadnych atutów, nieco mnie
znużyła.
— A gdyby ciÄ™ usunąć? — rozważaÅ‚a na gÅ‚os Alida.
— Usunąć. Tylko usunąć — zaaprobowaÅ‚a tamta. — Dwustu ludzi w Harenach pój-
dzie pod miecze, gwardziści i moi połączą się z Elimerem, a powstańczą strategię po-
dziwiać będą wszystkie krainy Szereru. Nie, naprawdę zdołałaś mnie zadziwić!
Po raz kolejny tej nocy mierzyły się spojrzeniami.
796
— RzeczywiÅ›cie, zdaje siÄ™, że to ty dzisiaj dyktujesz warunki — stwierdziÅ‚a Alida, odrywajÄ…c plecy od Å›ciany. — Przy pierwszej okazji podstawiÄ™ ci nogÄ™ — obiecaÅ‚a. —
Przewrócisz się, a wtedy będę skakać ci po brzuchu. No to, jesteś dowódcą.
Wokół gospody szalała burza.
56
Sen byÅ‚ ogromnÄ… przyjemnoÅ›ciÄ… — Semena odkryÅ‚a to dopiero wtedy, gdy nauczyÅ‚a
się obywać bez niego. Naprawdę, zaczynała marzyć o chwili, gdy wreszcie znajdzie
dosyć czasu, by położyć się, na łące albo w lesie, i leżeć, i spać, i nic nie robić. . .
Był wczesny ranek, gdy wojsko uszykowano do przeglądu.
Wciąż nie chciało jej się nawet myśleć o koniu, zresztą wiedziała, jak kiepsko siedzi
w siodle. Nie miała ochoty robić z siebie pośmiewiska. Lustrowała szeregi, idąc pie-
szo, w asyście kilkunastu najwyższych rangą oficerów i dwóch dostojników z Głównej
Kwatery. Tym ostatnim nie dane było odpocząć po podróży. Od razu dała im odczuć,
798
kto tu rządzi. Wlekli się teraz, oswojeni już nieco z jej kolczugą i grubą, męską spódnicą, kryjącą cholewy skórzanych butów. Na kolczugę narzuconą miała granatową tunikę,
z naszytym na lewej piersi niedużym, jaskrawoczerwonym kręgiem. U prawego boku

Powered by MyScript