- W jaki sposób? Luke wsłuchał się w coś, czego inni nie słyszeli i obrócił do Halli. - Jak myślisz, czy mogli odnaleźć ślady naszego pełzaka? Halla zastanawiała się przez chwilę, po czym odparła: - Możliwe, chociaż mało prawdopodobne. W wielu miejscach dosłownie przelecieliśmy nad bagnem, nie zostawiając żadnego śladu. Znam wszystkich miejscowych tropicieli na usługach Imperium i z tego, co wiem, żaden z nich nie jest na tyle dobry. - Nawet gdyby był - przerwała jej księżniczka. - W jaki sposób zdołaliby dotrzeć od rozbitego pełzaka do wyjścia jaskini Cowayów. Skąd mogli wiedzieć, że jesteśmy właśnie tutaj? - Może odgadli, że po zniszczeniu pełzaka schronimy się pod ziemią - zastanowiła się Halla. - Ale mimo to nie rozumiem, skąd wiedzieli, że jesteśmy właśnie w tej pieczarze? - Myślę, że dzięki mnie - wszyscy jak na komendę spojrzeli na Luke’a. - Tak, jak ja wyczułem Vadera, tak i on wyczuwa mnie, a jest o wiele bardziej doświadczony w posługiwaniu się Mocą ode mnie. Nie zapominajcie o tym, że był uczniem Obi-wan Kenobiego - Luke spojrzał na tunel, wiodący na powierzchnię Mimban. - On przychodzi po nas. Roboty zazwyczaj nie mdleją, ale See Threepio z brzękiem osunął się na ziemię. Artoo zapiszczał z dezaprobatą. - Artoo ma rację, Threepio - rzekł Luke. - Chowanie głowy w piasek jeszcze nigdy nikomu nie pomogło. - Wiem... o tym, panie - odrzekł złocisty robot. - Ale Ciemny Władca przybywa. Już sama myśl o tym powoduje, że przepalają mi się bezpieczniki. Luke uśmiechnął się lekko. - Moje również, Threepio. Dwaj pozostali wodzowie przyłączyli się do trzeciego i coś do niego zagadali. Ich rozmowie towarzyszyły niezliczone gesty i gwałtowne wymachiwanie rąk. Luke odnosił wrażenie, że rozmowa dotyczy głównie ich. W końcu wodzowie zwrócili się w ich kierunku i wyczekująco spojrzeli na Luke’a. - Mówią, że ponieważ pokonałeś ich championa, oznacza to, że jesteś najdzielniejszym wojownikiem ze wszystkich znajdujących się tutaj - przetłumaczyła Halla. - Po prostu miałem szczęście - szczerze odpowiedział Luke. - Ich nie interesuje szczęście - odrzekła Halla. - Jedynie wyniki. Luke niespokojnie przestąpił z nogi na nogę. Wzrok wpatrzonych w niego przywódców sprawiał, że czuł się nieswojo. - Czego oni ode mnie oczekują? Chyba nie myślą poważnie o walce, prawda? Siekiery i dzidy przeciwko karabinom? - Owszem, przyznaję, różnice technologiczne są ważne - powiedziała z powagą księżniczka. - Ale myślę, że ci ludzie łatwo nie sprzedadzą swojej skóry. Udało im się obezwładnić dwóch dorosłych Yuzzów bez użycia nowoczesnej broni. Myślę, że nawet z pełnym uzbrojeniem nie można by tego zrobić lepiej. - A poza tym znakomicie orientują się we wszystkich przejściach i tunelach, Luke. Wiedzą, gdzie grunt jest twardy, a gdzie grząski. Więc może jednak nie jesteśmy całkowicie bez szans? - Cowayowie powinni raczej przystąpić do negocjacji - wymamrotał Luke bez przekonania. - Przykro mi, Luke - wtrąciła Halla po krótkiej wymianie zdań z jednym z wodzów. - Czym innym jest pojawienie się kilku wędrowców, a czym innym brutalna inwazja. Oni chcą walczyć. Canu - tu uśmiechnęła się - rozsądzi. - Chciałbym wierzyć w dzielność Cowayów równie mocno jak ty, Hallu. - Nie upieraj się chłopcze. Stary Canu zachował się wobec ciebie przyzwoicie, prawda? - Luke - naciskała księżniczka. - Nie mamy dokąd uciec. Sam to powiedziałeś. Jeżeli Vader wie, że jesteś tutaj, wie również, że ja ci towarzyszę. Nie poprzestanie, dopóki... - zawahała się, przełknęła ślinę i mówiła dalej. - On nie zrezygnuje, Luke. Nawet gdyby miał nas ścigać do samego jądra Mimban. Dobrze o tym wiesz. Nie mamy wyboru. Musimy walczyć! - My może tak - przytaknął. - Ale Cowayowie nie muszą. - Będą walczyć niezależnie od tego, co ty zadecydujesz, Luke - zapewniła go Halla. - Przecież już zapewnialiśmy ich, że jesteśmy przeciwnikami Imperium. Wodzowie oczekują od nas potwierdzenia tego. Luke bił się z myślami. Ich natłok powodował, że pragnął uciec z dala od tego wszystkiego i ukryć się w jakimś spokojnym, bezpiecznym miejscu. Ale... Był już zmęczony uciekaniem... Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że od chwili wylądowania na tej planecie wciąż uciekali. Wiedział, że Halla, Leia, i trzej wodzowie niecierpliwie oczekują odpowiedzi. Wyraz twarzy księżniczki był nieprzenikniony. W tej sytuacji podjął jedyną z możliwych decyzję...
|