- Znowu widzisz rzeczy, nieprawdaż? - spytała Amyr­lin...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Mimo tych problemów oraz mimo braku zgodności między własno­ściami cząstek przewidywanych w teoriach supergrawitacji a własnościami cząstek...
»
N -pó³noc rzeczywistaRZN -pó³noc kompasowaKδ-dewiacjaLK-linia kursuLN-linia namiaruKK-kurs kompasowyKM-kurs...
»
zanosi³o siê na to, ¿e wp³yw jego stanie siê powszech­nym; ale Bóg wypuœci³ ze swego oœrodka b³yskawicê mocy, b³yskawicê gniewu potê¿niejsz¹ od...
»
Wyjątek z tajnych instrukcji Wysokiej Wenty17„Papież, jaki by nie był, nie zbliży się nigdy do tajnych stowa­rzyszeń; to tajne stowarzyszenia powinny...
»
W ciągu kilku następnych sesji Cletus pracował wraz z całą grupą nad tym, by wszyscy potrafili osiągnąć uczucie unosze­nia się, nie zapadając przy tym w sen...
»
Durnik spojrzał na postrzępione kontury kilu o powierz­chni dwóch stóp kwadratowych, które tarły ściany, gdy rufa okrętu kołysała się leniwie na...
»
Z drugiej strony - albo raczej właśnie z powodu te­go kompletnego braku uczuć - madame Gaillard miała bezlitosny zmysł porządku i sprawiedliwości...
»
Jeszcze raz powracam do zanalizowania tej paskalowskiej konkluzji: Prawdziwa wiara znajdzie się dokładnie w poło­wie drogi między przesądem a libertynizmem...
»
Doktor William Abrahams z Instytutu Badań Motywacji Ludzkich w Seattle wyraził w telewizji przekonanie, że Ame­rykanie osiągnęli “nieodwołalnie ten stan,...
»
Jednak zanim jeszcze komisja kontrolna (kierowa­na przez Paula Volckera) zdołała się zebrać, „przedsiębiorstwo holokaust" zaczęło nalegać na zawarcie...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

- Cóż, z pewnością przyda mi się twoja umiejętność. Mogła mi się przydać podczas tych miesięcy, kiedy cię nie było. Ale nie będziemy o tym rozmawiały. Co się stało, już się nie odstanie. Koło obraca się tak, jak chce. - Uśmiech­nęła się zaciśniętymi ustami. - Ale jeśli jeszcze raz to zro­bisz, to każę uszyć rękawiczki z twej skóry. Wyprostuj się, dziewczyno. Leane zmusza mnie każdego miesiąca do tylu ceremonii, ile każdej rozsądnej kobiecie wystarczyłoby na rok. Nie mam na to czasu. Przynajmniej teraz. No dobrze, co wła­ściwie zobaczyłaś?
Min wyprostowała się powoli. To ulga spotkać się z kimś, kto wiedział o jej talencie, nawet jeśli to była sama Zasiadająca na Tronie Amyrlin. Przed nią nie musiała ukrywać tego, co zobaczyła. Wręcz przeciwnie.
- Byłaś... Nie miałaś na sobie ubrania. Ja... ja nie wiem, co to oznacza, Matko.
Siuan wybuchnęła krótkim śmiechem pozbawionym weso­łości.
- Bez wątpienia, że wezmę sobie kochanka. Ale na to też nie mam czasu. Kiedy się wylewa wodę z łodzi, nie ma czasu na mruganie do mężczyzn.
- Być może - wolno odpowiedziała Min. Tak mogło być, ona w to jednak wątpiła. - Po prostu nie wiem. Ale, Matko, cały czas, odkąd weszłam do Wieży, widzę jakieś rze­czy. Stanie się coś złego. Coś strasznego.
Zaczęła od Aes Sedai w sali przyjęć i opowiedziała o wszy­stkim, co widziała, jak również o tym, co te wizje oznaczały, gdy była pewna interpretacji. Zatrzymała jednak dla siebie to, co powiedział Gawyn, a przynajmniej większość, nie miałoby bowiem sensu pouczanie go, aby nie budził gniewu Amyrlin, skoro ona zrobiłaby to za niego. Resztę wyłożyła równie wy­raziście. Strach powrócił częściowo, gdy ponownie wywlekała wszystko z siebie, gdy raz jeszcze wizje stawały jej przed ocza­mi. Zanim skończyła, jej głos drżał.
Wyraz twarzy Amyrlin ani na moment nie uległ zmianie.
- A więc rozmawiałaś z młodym Gawynem - powie­działa, gdy Min skończyła. - Cóż, myślę, że umiem go prze­konać do milczenia. A co do Sahry, jeśli dobrze ją pamiętam, to z pewnością zechce popracować jakiś czas na wsi. Nie bę­dzie rozgłaszała żadnych plotek w trakcie obrabiania motyką poletka warzyw.
- Nie rozumiem - powiedziała Min. - Dlaczego Ga­wyn miałby milczeć? Na jaki temat? Nic mu nie powiedziałam. A Sahra...? Matko, może nie wyraziłam się dość jasno. Aes Sedai i Strażnicy zginą. To musi oznaczać bitwę. Jeśli nie ode­ślesz większości Aes Sedai i Strażników gdzie indziej, łącznie ze służbą, bo widziałam także martwych i rannych służących, jeśli tego nie zrobisz, ta bitwa się tu odbędzie! W Tar Valon!
- Widziałaś to? - zażądała odpowiedzi Amyrlin. - Bi­twę? Wiesz to, dzięki swemu... talentowi, czy raczej zgadujesz?
- Cóż mogłoby to być innego? Co najmniej cztery Aes Sedai nie żyją jak nic. Matko, odkąd wróciłam, widziałam za­ledwie dziewięć z was, a z nich aż cztery mają zginąć! I Straż­nicy... Cóż jeszcze mogłoby to być?
- Więcej rzeczy niż mam ochotę sobie wyobrazić - od­parła ponuro Siuan. - Kiedy? Ile upłynie czasu, nim zdarzy się... ta... rzecz?
Min pokręciła głową.
- Nie wiem. Większość zdarzeń nastąpi na przestrzeni dnia, może dwóch, ale to może się stać jutro albo za rok. Albo za dziesięć lat.
- Módlmy się zatem o dziesięć. Jeśli ma się to zdarzyć jutro, niewiele mogę poradzić.
Min skrzywiła się. Tylko dwie Aes Sedai oprócz Siuan Sanche wiedziały, do czego jest zdolna: Moiraine i Verin Ma­thwin, które usiłowały zbadać jej dar. Żadnej nie udało się zrozumieć do końca zasad, na jakich on działa, wyjąwszy fakt, że nie ma nic wspólnego z Mocą. Być może tylko dlatego Moiraine potrafiła przystać na nieuchronność zapowiadanych w jej wizjach zdarzeń.

Powered by MyScript