- Będziecie mieli aparaty tlenowe, więc nie ucierpicie od braku powietrza, tak jak ona...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Inne szczegóły dotyczące wyżej wymienionego siódmego salonu; w wyżej wymienionym siódmym salonie pałacu Ligi Narodów będzie urzędował Sek­retarz...
»
— Chyba nie — odparÅ‚ — ale przecież wszyscy jesteÅ›cie nomami, nie? A miejsca tu starczy dla każdego, wiÄ™c spÄ™dzanie czasu na kłótniach o...
»
"PPP (point-to-point) support"Tutaj odpowiedz yes, bedziesz mol laczyc sie za pomoca PPP z providerem...
»
Mazouje gentis sua persuasione princeps existebat et signiier, a zatem dopiero po jegoœmierci istnia³ czyli funkcjonowa³ (existebat) z w³asnego przekonania, a wiêc...
»
Spojrzawszy na plan, jaki miałem przy sobie, zdecydowałem się wracać inną drogą, wybrałem więc Marsh Street zamiast State Street...
»
Wtedy z nagła ozwał się z niebios cudowny głos, wychwalający mój czyn miłosierny:— Niech mnie wszyscy diabli, synu! To ci będzie policzone!— A niech...
»
co są najgotowsi do ofiary? Posłuchajcie! Chcecie walki? Macie ją przed sobą; godna Polski i polskich dzieci, będzie to bój nie mniej srogi, nie mniej...
»
Kiedy więc King robiąc któregoś wieczoru rundkę po restauracjach i klubach trafił na * MacIntosh, jego córkę, psa i dwoje innych ludzi, spożywających późną...
»
Chciałeś zbiec, bo ich hymen wróżył ci katusze; Ale hymen zerwany, więc cóż mąci duszę? Toż miłość cię zaprasza do siebie najsłodziej...
»
Drugi element, który bêdzie mia³ wp³yw na polsk¹ politykê celn¹, to system preferencji handlowych, udzielanych przez Uniê Europejsk¹ krajom Afryki, Karaibów i Pacyfiku...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Jesteście przyzwyczajeni do tego, że w pomiędzy nie doświadczacie żadnych wrażeń zmysłowych i to was nie zdezorientuje.
Jaxom nadal nie był przekonany.
- Nie możesz poprosić spiżowych, żeby to zrobiły, nawet jeśli mogą. Nie sądzę, by kiedykolwiek F’lar leciał pomiędzy w czasie. W ogóle nie wiem, by ktoś prócz Lessy to robił.
- I twój Ruth. Co więcej, jesteś dumny, że twój biały smok zawsze wie dokąd i kiedy się udaje.
- Tak, ale...
- Jeśli Ruth wie dokąd i do kiedy leci, a dokładne wskazówki istnieją, może dostarczyć niezbędnych wizualnych współrzędnych.
- Ale ja wiem, że inni jeźdźcy nie zgodzą się na takie...
- Nie będą wiedzieli.
Jaxom znowu wpatrzył się w ekran.
- Jak - zapytał w końcu bardzo cierpliwie, niemal słodkim głosem - sprawisz, że nie będą wiedzieli?
- To proste. Nie powiesz im. A skoro teraz już wiesz, że byłeś kilka razy na Czerwonej Gwieździe, i skoro odległość według kryteriów pomiędzy nie będzie dłuższa niż to, czego się spodziewają, nie będą wiedzieli, że polecieli w czas i miejsce na Czerwonej Gwieździe, zgodne z obliczeniami dotyczącymi dwóch różnych eksplozji.
Jaxom długo się nad tym zastanawiał. W pewnej chwili zabrakło mu powietrza i zdał sobie sprawę, że z powodu szoku nie był w stanie oddychać.
Myślę, że możemy to zrobić, zauważył Ruth z większą pewnością siebie, niż sam Jaxom w tej chwili odczuwał.
Popatrzył na swojego drogiego przyjaciela.
- Ty możesz myśleć, że to możliwe, ale ja muszę być absolutnie pewny. Siwspie, omówmy to jeszcze raz. Inni jeźdźcy nie mogą nic wiedzieć o docelowym czasie naszej podróży. Twierdzisz, że polecą trzy zespoły jeźdźców, z trzema silnikami...
- Hamian nie będzie miał wystarczającej liczby skafandrów dla trzystu zwierząt potrzebnych do przeniesienia wszystkich trzech silników w tym samym czasie. Poprowadzisz tylko dwie grupy. F’lar, jak zaplanowano, poprowadzi trzecią. Będzie jedynym, który umieści silnik w obecnym czasie. Jak wiesz - mówił dalej Siwsp, nie zwracając uwagi na protesty Jaxoma - wybrane miejsca nie znajdują się w takim położeniu, by jeźdźcy mogli się nawzajem widzieć. Skoro F’lar będzie myślał, że jesteś przy jednym końcu rozpadliny, a N’ton przy drugim, nie będzie wiedział, co ty robisz.
- Siwspie, loty pomiędzy w czasie na nic się nie zdadzą. Nie mogę być jednocześnie w dwóch miejscach. Nie można też tego robić bez odpoczynku. Ruth nie ma dodatkowego tlenu.
- Zapomniałeś co powiedziałem o niewystarczającej liczbie skafandrów. Twój zespół będzie musiał zdjąć skafandry i oddać je członkom następnego zespołu. To powinno umożliwić Ruthowi odzyskanie sił. Oczywiście dopilnujesz, by zjadł przed wylotem i zaraz po powrocie.
Mogę zrobić to, co proponuje Siwsp, powiedział uprzejmie Ruth.
- Nie narażę nas na ryzyko! - ryknął Jaxom uderzając pięściami w konsolę z taką siłą, że zabolały go dłonie. Rozcierając je, jeszcze coś do siebie mruczał.
- Już to zrobiłeś, bo inaczej w rozpadlinie nie byłoby dwóch kraterów, i nie byłoby zapisów o jasnych błyskach.
- Siwsp, chcesz mnie do tego zmusić, ale ja ci na to nie pozwolę.
- Już to zrobiłeś, Lordzie Jaxomie. Jesteś jedynym człowiekiem, który może tego dokonać. Przemyśl tę propozycję uważniej, a zrozumiesz, że ten plan jest w zasięgu możliwości zarówno twoich, jak i Rutha. I trzeba to zrobić! W obecnym czasie trzy eksplozje nie przyniosłyby pożądanego efektu. Nie wytrąciłyby Czerwonej Gwiazdy z jej orbity.
Jaxom westchnął głęboko, prawie tak, jakby już czuł potrzebę napełnienia płuc na skok o tysiąc osiemset Obrotów w przeszłość. Jego umysł odmawiał logicznego zbadania tej sprawy.
- Skoro jest to chwila szczerości, powiedz mi, dlaczego tak obsesyjnie podchodzisz do projektu, w który włączona jest Sharra? Dziwi mnie to tym bardziej że, jak twierdzisz - dodał z ironicznym śmieszkiem - już teraz wiesz, że odniosłem sukces, zanim jeszcze cokolwiek przedsięwziąłem.
- Udało ci się, i łatwo ci tego dowiodę - odparł Siwsp z mniejszą uprzejmością niż zwykle.
- Nie. Najpierw wyjaśnij mi, o co chodzi z tymi mutantami.

Powered by MyScript