Jesteście przyzwyczajeni do tego, że w pomiędzy nie doświadczacie żadnych wrażeń zmysłowych i to was nie zdezorientuje. Jaxom nadal nie był przekonany. - Nie możesz poprosić spiżowych, żeby to zrobiły, nawet jeśli mogą. Nie sądzę, by kiedykolwiek F’lar leciał pomiędzy w czasie. W ogóle nie wiem, by ktoś prócz Lessy to robił. - I twój Ruth. Co więcej, jesteś dumny, że twój biały smok zawsze wie dokąd i kiedy się udaje. - Tak, ale... - Jeśli Ruth wie dokąd i do kiedy leci, a dokładne wskazówki istnieją, może dostarczyć niezbędnych wizualnych współrzędnych. - Ale ja wiem, że inni jeźdźcy nie zgodzą się na takie... - Nie będą wiedzieli. Jaxom znowu wpatrzył się w ekran. - Jak - zapytał w końcu bardzo cierpliwie, niemal słodkim głosem - sprawisz, że nie będą wiedzieli? - To proste. Nie powiesz im. A skoro teraz już wiesz, że byłeś kilka razy na Czerwonej Gwieździe, i skoro odległość według kryteriów pomiędzy nie będzie dłuższa niż to, czego się spodziewają, nie będą wiedzieli, że polecieli w czas i miejsce na Czerwonej Gwieździe, zgodne z obliczeniami dotyczącymi dwóch różnych eksplozji. Jaxom długo się nad tym zastanawiał. W pewnej chwili zabrakło mu powietrza i zdał sobie sprawę, że z powodu szoku nie był w stanie oddychać. Myślę, że możemy to zrobić, zauważył Ruth z większą pewnością siebie, niż sam Jaxom w tej chwili odczuwał. Popatrzył na swojego drogiego przyjaciela. - Ty możesz myśleć, że to możliwe, ale ja muszę być absolutnie pewny. Siwspie, omówmy to jeszcze raz. Inni jeźdźcy nie mogą nic wiedzieć o docelowym czasie naszej podróży. Twierdzisz, że polecą trzy zespoły jeźdźców, z trzema silnikami... - Hamian nie będzie miał wystarczającej liczby skafandrów dla trzystu zwierząt potrzebnych do przeniesienia wszystkich trzech silników w tym samym czasie. Poprowadzisz tylko dwie grupy. F’lar, jak zaplanowano, poprowadzi trzecią. Będzie jedynym, który umieści silnik w obecnym czasie. Jak wiesz - mówił dalej Siwsp, nie zwracając uwagi na protesty Jaxoma - wybrane miejsca nie znajdują się w takim położeniu, by jeźdźcy mogli się nawzajem widzieć. Skoro F’lar będzie myślał, że jesteś przy jednym końcu rozpadliny, a N’ton przy drugim, nie będzie wiedział, co ty robisz. - Siwspie, loty pomiędzy w czasie na nic się nie zdadzą. Nie mogę być jednocześnie w dwóch miejscach. Nie można też tego robić bez odpoczynku. Ruth nie ma dodatkowego tlenu. - Zapomniałeś co powiedziałem o niewystarczającej liczbie skafandrów. Twój zespół będzie musiał zdjąć skafandry i oddać je członkom następnego zespołu. To powinno umożliwić Ruthowi odzyskanie sił. Oczywiście dopilnujesz, by zjadł przed wylotem i zaraz po powrocie. Mogę zrobić to, co proponuje Siwsp, powiedział uprzejmie Ruth. - Nie narażę nas na ryzyko! - ryknął Jaxom uderzając pięściami w konsolę z taką siłą, że zabolały go dłonie. Rozcierając je, jeszcze coś do siebie mruczał. - Już to zrobiłeś, bo inaczej w rozpadlinie nie byłoby dwóch kraterów, i nie byłoby zapisów o jasnych błyskach. - Siwsp, chcesz mnie do tego zmusić, ale ja ci na to nie pozwolę. - Już to zrobiłeś, Lordzie Jaxomie. Jesteś jedynym człowiekiem, który może tego dokonać. Przemyśl tę propozycję uważniej, a zrozumiesz, że ten plan jest w zasięgu możliwości zarówno twoich, jak i Rutha. I trzeba to zrobić! W obecnym czasie trzy eksplozje nie przyniosłyby pożądanego efektu. Nie wytrąciłyby Czerwonej Gwiazdy z jej orbity. Jaxom westchnął głęboko, prawie tak, jakby już czuł potrzebę napełnienia płuc na skok o tysiąc osiemset Obrotów w przeszłość. Jego umysł odmawiał logicznego zbadania tej sprawy. - Skoro jest to chwila szczerości, powiedz mi, dlaczego tak obsesyjnie podchodzisz do projektu, w który włączona jest Sharra? Dziwi mnie to tym bardziej że, jak twierdzisz - dodał z ironicznym śmieszkiem - już teraz wiesz, że odniosłem sukces, zanim jeszcze cokolwiek przedsięwziąłem. - Udało ci się, i łatwo ci tego dowiodę - odparł Siwsp z mniejszą uprzejmością niż zwykle. - Nie. Najpierw wyjaśnij mi, o co chodzi z tymi mutantami.
|