- Pewnie chcesz papierosa, nie? - Rozpaczliwie. Wyszły na dach. Czteropiętrowe Hospicjum na Bowery zaczynało jako zwyczajny hotel w roku 1870; w sypialni Joan miedziana tabliczka ostrzegała gości, aby nie zdmuchiwali światła przed zakręceniem gazu. Szklarnię na dachu zbudowano podczas pierwszej wojny światowej jako ogród ku czci zwycięstwa. Po wzniesieniu w okolicy wielu drapaczy chmur w latach czterdziestych brak światła przemienił szklarnię w ciemnię - tak zostało aż do roku 2018, kiedy to Joan zakupiła ten budynek. Wyrzuciła z niego roślinne szczątki, zamontowała oświetlenie dające pełne widmo słoneczne i zasadziła nowe kwiaty. Właśnie w tym maleńkim edenie Joan i Kite robiły sobie częste przerwy na papierosa. Tuzin róż od Harry’ego został natychmiast przytłoczony przez setki tulipanów, żonkili, mieczyków, niezapominajek, łubinów i innych kwiatów; podobnie dym z papierosów nie przebił się przez mieszankę setek innych zapachów. Odświeżacz powietrza firmy Revlon wyczuł obecność zanieczyszczeń i włączył się na podwójną szybkość. - Czy kradzież konia ciągle jest zagrożona karą główną? - zaciekawiła się Kite. - Tylko na Florydzie jeszcze dają czapę za wszystko. Ale wątpię, żeby kradzież koni została zalegalizowana, nawet w Nevadzie. - Rozumiem - odrzekła Kite, ponownie zmieniając temat. - Dzisiaj znowu zgłaszałam się do pracy. - Jako dżokej. - Bardzo śmieszne. Naprawdę było to Gant Industries. Joan zaśmiała się. - Chcesz pomóc Harry’emu zbudować Nową Wieżę Babel? - Masz coś przeciwko? - Nie. Ale co powiedzieli? - To co zwykle. Wystarczy, że powiesz, że masz sto osiemdziesiąt jeden lat, i nie chcą cię zatrudnić. Próbowałam wyjaśnić, że obowiązkowa emerytura ma sens, tylko jeśli umrze się przed wydaniem wszystkich oszczędności. Zero zrozumienia. - Gdybyś mogła pogadać z matką Harry’ego, założę się, że by cię zatrudniła. Kiedyś miała hopla na punkcie wojny secesyjnej. - Dalej uważasz, że jestem tak stuknięta jak Maxwell, co? - Nawet moja rodzona matka nie była tak stuknięta jak Maxwell - odparła Joan. - No, ale sto osiemdziesiąt jeden lat to trochę przydługo, nie sądzisz? - No dobra, dalej. Zapytaj mnie o coś. - Kto był wiceprezydentem podczas pierwszej kadencji Lincolna? Kite wzruszyła ramionami. - Głupie pytanie. Kto pamięta wiceprezydentów? - Wiesz co, zawsze pytam o to samo. Mogłabyś sprawdzić odpowiedź. - I zdyskredytować się w ten sposób? Moja niewiedza jest wystarczającym dowodem uczciwości. - Tak myślisz? - Popatrz na Ewangelię Joan. Skąd wiadomo, że Mateusz, Marek, Łukasz i Jan byli uczciwi? Ponieważ ich opowieści o życiu Chrystusa się różnią. Gdyby zgadzały się w każdym szczególe, mielibyśmy powody coś podejrzewać. - A więc na tej zasadzie, gdybyś pamiętała wszystko z roku 1860, wiedziałabym, że jesteś oszustką. A że nie pamiętasz - znaczy, że naprawdę żyłaś w tamtych czasach. - Właśnie. - Ciekawa teoria - rzekła Joan, zapalając nowego papierosa. - Myślałaś, żeby skombinować lewe dokumenty? Mogłabyś podawać się za sześćdziesiątkę. Dojrzałą sześćdziesiątkę. - Szybciej wyjadę z powrotem do Teksasu. Albo znów przyczepię sobie sączek, jeśli mam ukryć tylko płeć. Na te zmarszczki ciężko sobie zapracowałam. - A może byś pomogła mi w pracy? Kite pokręciła głową. - Już próbowałam w Zakładzie Ścieków Komunalnych. To samo. - Od popołudnia już nie pracuję w ściekach - wyjaśniła Joan. - Mam zlecenie od Lexy. - Tej co prowadzi gazetę? Joan skinęła głową. - Poprosiła mnie o wykonanie drobnego śledztwa. Potencjalnie niebezpiecznego. Mogłabyś być moim pomocnikiem. - Co będziemy śledzić? - Spisek. - Spisek! - uradowała się Kite. - Wiesz, już bardzo długo nie byłam zamieszana w żaden spisek. - Jesteś zainteresowana? Wojowniczka z przeszłości zapaliła papierosa i przybliżyła się do Joan. - Opowiedz mi wszystko, co wiesz, kochana. 5 Również kwestia pieniędzy wygląda dziś całkiem inaczej niż w latach sześćdziesiątych. Ekonomia to teraz wielka sprawa; my nie musieliśmy znać się na niej w takim stopniu. Wtedy mieliśmy obfitość wszystkiego, nawet jeśli trzeba się było zadowolić czterdziestoma dolarami tygodniowo, to i tak starczało. Robiło się zrzutkę, kombinowało jakiś lokal do spania i po prostu zasuwało... Abbie Hoffman na Uniwersytecie Rutgersa, 1988 Niezwykła wyprawa ”Wydry Tygrysiej” Oprócz oskarżeń o anarchię, zdradę i morską przestępczość, niektórzy pomawiali Phila Dufresne także o antykapitalizm. O ile prawdą było, że przeciwstawiał się wielu nadużyciom kapitalizmu, takim jak półgodzinne przerwy na reklamy, nie miał nic przeciwko prywatnej własności czy chęci zysku jako takiej. Nawet radykalni ekolodzy oczekiwali w końcu zapłaty za swoje wysiłki. Tych kilku świętych dysponujących wystarczającymi środkami i zdecydowaniem, by zrezygnować z honorariów, w dalszym ciągu odnosiło korzyści ze świadomości dobrze wykonanej pracy - wykonania chwalebnej misji. Kapitał duchowy to zawsze kapitał, chociaż nie daje odsetek. No i oczywiście była jeszcze sprawa ”Yabba-Dabba-Doo”. Nie tylko jej utrzymania, na które szły sumy, o jakich przeciętny komunista nawet nie śnił; ale jej historii. Chociaż Morris Kazenstein lubił zapewniać, że zbudował ją od zera, w istocie ”Yabba-Dabba-Doo” pochodziła od jednego z najdroższych figli XX wieku. Figla kapitalistycznego.
|