- Biedne stare panny - powiedział Benedykt...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
go, zmusi swych wodzów iść i walczyć, wojsko powiedzie wodzów, nie wodzowie wojsko...
»
— O nie! — powiedziałam stanowczo...
»
- Nic się nie stało! Nic się nie stało! - powiedział Bonifacy...
»
— Słuchaj no, synu, wiesz doskonale, że nie mam czasu martwić się o jedzenie dla czarnuchów — powiedział Tay Tay...
»
— Wiesz co — powiedziała Chia — jestem śpiąca...
»
3|51|Zaprawde, Bóg jest moim i waszym Panem! Przeto czcijcie Go! To jest droga prosta!"3|52|A kiedy Jezus poczul w nich niewiare, powiedzial: "Kto jest moim...
»
- Niestety, Wasza Wysokość - powiedział Kun­ze - moim skromnym zdaniem fakty w tej sprawie zdecydowanie upoważniają mnie do formalnego oskar­żenia...
»
 — A moglibyście komuś o tym powiedzieć? 512 ERNEST HEMINGWAY — Dobrze — odrzekł kapral...
»
— Zatrzymam cię tutaj — powiedziała...
»
– Otwarte – powiedział, nie patrząc...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

- Przeżywają drugą młodość.
- Ale Sol bywa ogromnie męcząca - wtrąciła zatroskana Silje. To nie są moje dzieci, ale pokochałam je i tak.
Było jej nawet trochę przykro, że tak mało widuje Daga. Greta, choć nadal przyjazna, zazdrośnie strzegła kontaktów z chłopcem, drepcząc nieustannie wokół nich, gdy tylko Silje zajmowała się małym.
- Pozwól im na to - śmiał się Benedykt. - Już wkrótce kościół będzie przecież gotowy.
- A... a potem?
- Potem będziesz musiała wrócić do pracy we dworze. Mam inne zajęcie, znacznie dalej od domu, nie będziesz więc mogła mi pomagać.
Silje nie odpowiedziała. Cudowny okres w jej życiu niebawem się skończy.
- Nie mogę dobrać żadnego koloru na ten kaftan - powiedział pewnego dnia zmartwiony Benedykt. Zawieszony wysoko pod sklepieniem, wpatrywał się intensywnie w sufit, tak się przy tym wyginając, że mało nie złamał kręgosłupa. - Zaplątałem się, głupi osioł. Wszystkie kolory tęczy stykają się przy tym kaftanie. Z czego mam wybierać?
Silje zsunęła się z rusztowania i stanęła na dole. Krytycznie spojrzała na jego dzieło.
- Brązowy? Tak, ale mam przecież... Oczywiście, masz rację. Jesteś genialna!
- Nie, z dołu lepiej widać.
Benedykt chrząknął zadowolony, ale już po chwili przeklinał nad twardym jak kamień pędzlem. Zmitygował się szybko i poprosił o wybaczenie.
Poprzedniego wieczoru wypił trochę za dużo. Zawsze wtedy następnego dnia marudził. Silje poznawała, w jakim jest humorze, po jego znoszonej czapce. Gdy nasuwał ją głęboko na czoło, wiedziała, że drażniły go wysokie dźwięki i ostre światło słoneczne. Jeśli zaś zsuwał czapkę na kark, a pióro sterczało do góry, był zwykłym staruszkiem albo w ukryciu pociągał sobie łyka. Wrodzone poczucie przyzwoitości zakazywało mu picia w kościele, lecz Silje podejrzewała, że malarz chowa coś w wozie, bo czasem chodził tam w jakiejś sprawie.
Wspięła się na rusztowanie i przez pewien czas pracowali w milczeniu.
Nagle Benedykt zaczął chichotać.
- O czym myślicie, panie? - zdziwiła się Silje.
- Było tu wczoraj dwóch starców z parafii, oglądali nasze dzieło. Zobaczyli Diabła w kącie i byli najwyraźniej wstrząśnięci i podnieceni, bo pozostali tam bardzo długo.
Silje zaczerwieniła się. Nic chciała oglądać tego okropieństwa, od kiedy je namalowała.
Zawahała się przez chwilę.
- On... wiecie, o kogo mi chodzi, panie... powiedział, że widział to wtedy, kiedy tu był. To nie było po mojej myśli.
Benedykt miał minę winowajcy.
- Nie, to... to był niefortunny przypadek. Wszedł tam, a potem zapytał, no i musiałem przecież powiedzieć, że to ty namalowałaś. Rozumiesz chyba, że nie wolno kłamać w kościele.
A teraz właśnie kłamiesz, ty stary oszuście, pomyślała Silje. Założę się, że sam go tam zaciągnąłeś!
- Co powiedział? - zapytała cicho.
- Nic. Wydawał się bardzo poruszony i zdenerwowany. Powiedziałem, że musimy postarać się wydać cię szybko za mąż, skoro potrafisz malować takie namiętne obrazy.
- Nie mówicie chyba tego poważnie, panie? - jęknęła Silje. Co... co on na to odpowiedział?
- Nie wiem. Sądzę, że był nieco rozdrażniony. Może dlatego, że powiedziałem coś w rodzaju „my starcy, musimy wydać ją za mąż”. Nie spodobało mu się pewnie, że zaliczam go do ludzi w moim wieku. Zaraz potem odszedł. Chyba poczuł się trochę dotknięty, że namalowałaś go jako diabła, ale czego innego mógł się spodziewać?
- O nie - zmartwiła się Silje. - Nie powinien tego oglądać.
- Muszę przyznać, że to rzeczywiście było głupie, i tak naprawdę trochę się potem bałem. Uff, nie jestem w formie, by więcej teraz o tym rozprawiać. Opowiedz mi lepiej, gdzie nauczyłaś się w ten sposób mówić. Przecież pochodzisz z ludu. Mówi się, co prawda, że róże mogą wyrosnąć między chwastami lub na kupie gnoju, ale ty i tak jesteś wyjątkowa. Czy umiesz także czytać i pisać?

Powered by MyScript