- Chyba moja...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
– SkoroÅ› go nie widziaÅ‚, skÄ…d możesz wiedzieć, że byÅ‚ na strychu? – Toć jego wÅ‚asna żona musiaÅ‚a chyba wiedzieć, gdzie przebywa! –...
»
— Chyba nie — odparÅ‚ — ale przecież wszyscy jesteÅ›cie nomami, nie? A miejsca tu starczy dla każdego, wiÄ™c spÄ™dzanie czasu na kłótniach o...
»
Chłopiec przez cały czas obserwował mnie uważnie i chyba odgadł moje myśli, gdyż powiedział: - Ten człowiek był prawdziwym czarownikiem, prawda? O mało...
»
Mój polistyrenowy kubek do kawy spoczywał zamknięty na małym stoliku obok drzwi, jego zawartość dawno już stała się chłodna i niesmaczna, chyba że ktoś byłby...
»
Przez wiÄ™kszÄ… część nastÄ™pnego miesiÄ…ca — czyli od koÅ„ca wrzeÅ›nia, kiedy ucie- kÅ‚yÅ›my, do koÅ„ca października — moja pani wahaÅ‚a siÄ™...
»
raz bêd¹, powiedzia³a, nie zdejmuj tylko marynarki, mê¿czyŸnie nie przystoizdejmowaæ marynarki, chyba ¿e na ³¹ce...
»
- Taak, chyba trafiłem tam, gdzie trzeba - zamruczał rogaty okularnik i błyskawicznie zatrzasnął za sobą do siebie Władysław, patrząc na...
»
byłoby chyba udać się bezpośrednio do Domana Berussa, radnego z Korelii, i starać się się i brązowy pukiel opadł mu na czoło...
»
siejąc, jest to niemożliwe, chyba, że masz na myśli chwasty! Czytałem kilka lat temu o natychmiastowych karierach, błyskawicznym sukcesie,...
»
Obcy jeździec (a był tylko jeden), z pewnością pomyślał, że wzywam go, by stawił mi czoło, gdyż ruszył w moją stronę, a błękitny blask na szczycie jego lancy...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

- Roześmiała się.
Osoba, która rozpoczynała partię, na ogół ją wygrywała, i tak stało się tym razem. Podkoszulek był następną częścią garderoby, której Nicholas się pozbył.
Gdy ściągnął go przez głowę, jej palce zacisnęły się na kiju do bilarda. Nie odrywając wzroku od jego nagiego torsu, rzekła:
- Niedługo musimy kończyć tę grę, bo nie będziemy mieli co zdejmować.
- Bardzo niedługo - zgodził się wesoło.
Teraz on zaczynał. Po złym uderzeniu, w wyniku którego piłka odbiła się od bandy i nie trafiła do celu, przyszła kolej na Clare, która jednak też nie miała szczęścia. Jeszcze dwa razy zmieniali się przy stole, zanim Clare ostatecznie przegrała.
Obrzuciła go wyzywającym spojrzeniem.
- Znowu będę potrzebowała pomocy. Jak słusznie zauważyłeś, sama nie dam rady zdjąć takiej sukni.
- Z przyjemnością ci pomogę - powiedział zupełnie szczerze. Tył jej sukni zabezpieczał skomplikowany system haftek i wiązań. Dobrze, że miał doświadczenie w zdejmowaniu damom sukien, bo inaczej straciłby całą noc, zanim by go rozgryzł.
Kiedy uporał się z zapięciem, delikatnie zsunął suknię z jej ramion. Różowa tkanina sfałdowała się wokół łokci, odsłaniając jasnokremowe ramiona. Nie mogąc oprzeć się pokusie, pochylił się i pocałował ciemny puszek na jej karku.
Kiedy zadrżała, dysząc ciężko, przesunął ustami po najwrażliwszej części ucha, potem po szyi, a w końcu po delikatnej linii ramion. Jednocześnie zsunął z niej suknię, która opadła na podłogę wokół jej nagich stóp.
Zwróciła się do niego, ubrana tylko w halkę, gorset i koszulkę. Miała tak rozszerzone źrenice, że jej oczy wydawały się zupełnie ciemne. Myślał, że rzuci mu się w ramiona, lecz tylko dotknęła koniuszkiem języka dolnej wargi i powiedziała:
- Teraz ja zaczynam.
Włosy jej się rozplotły, więc wyjął z nich resztę szpilek. Błyszczące loki spłynęły jej na ramiona, po czym kręcąc się i wirując sięgnęły aż do bioder, gdy przymierzała się do strzału. Jedną po drugiej, umieściła pięć kul w łuzie, po czym straciła ostatni łatwy strzał, gdyż włosy opadły jej na oczy.
Nicholas wziął parę głębokich oddechów, by się uspokoić, i przystąpił do gry. Bardziej dzięki szczęściu niż umiejętnościom udało mu się wygrać tę partię.
- Pomóc ci przy zdejmowaniu halki? - spytał z nadzieją w głosie. Zaśmiała się i potrząsnęła głową.
- Nie, ale jeśli znowu wygrasz, będziesz musiał rozsznurować mi gorset. - Rozwiązała tasiemkę, która przytrzymywała halkę w talii, po czym ściągnęła ją przez głowę. Wykończony koronką atłas zatrzepotał nad jej głową.
Miała na sobie tylko przezroczystą koszulkę do kolan i krótki gorset. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Przyszło mu do głowy, że za każdym razem, kiedy był z kobietą tak skąpo ubraną jak Clare, kończył z nią w łóżku. Miał szczerą nadzieję, że teraz będzie podobnie.
Udało mu się umieścić pierwszą bilę w łuzie. Clare przypatrywała mu się z drugiego końca stołu. Kiedy ustawił się do drugiego strzału, położyła na bandzie splecione dłonie, po czym oparła się na nich całym ciałem. jej piersi były tak krągłe jak kule do bilarda; wydawało się, że za chwilę potoczą się po stole.
Nie mogąc skupić uwagi na grze, pchnął byle jak kulę i stracił strzał.
- Ty mała wiedźmo - rzekł ze śmiechem. - Uciekłaś się do niecnego podstępu.
Nie okazując skruchy, odparła:
- Nie przegrałabym poprzedniej partii, gdybyś nie rozpuścił mi włosów.
Z uśmiechem kotki, która dobrała się do śmietanki, wbiła do łuzy wszystkie bile, po czym wyprostowała się i poczekała, aż Nicholas zdejmie kolejną część garderoby.
Nie spuszczając z niej wzroku, rozpiął guziki i zrzucił z siebie spodnie; pozostał w płóciennych kalesonach sięgających mu do kolan. Gra zbliżała się do końca. Czuł, że będzie ostatnim kretynem, jeśli przegra, zanim Clare rozbierze się do koszulki.
Rozpoczęła następną partię i oddała trzy celne strzały, nim biała bila stoczyła się z wytartego skrawka sukna.
Teraz Nicholas miał szansę. Skoncentrowany jak rzadko, trafił dwa razy pod rząd. Bał się, że następne uderzenie będzie nieudane, jednak biała bila wystarczająco mocno uderzyła w trzecią kulę, by wbić ją do łuzy.

Powered by MyScript