- Taak, chyba trafiłem tam, gdzie trzeba - zamruczał rogaty okularnik i błyskawicznie zatrzasnął za sobą do siebie Władysław, patrząc na...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
W przyjaźni żyją z sobą i tacy dwaj, chociaż już nie tak jak tamci, zarówno wtedy, kiedy ich miłość łączy, jak i potem, kiedy ich miłość przeminie...
»
Chciałeś zbiec, bo ich hymen wróżył ci katusze; Ale hymen zerwany, więc cóż mąci duszę? Toż miłość cię zaprasza do siebie najsłodziej...
»
Pewnego dnia obserwowany przez Serkisofa chłopak znów wyruszył przed siebie bez celu i wtedy na dworcu autobusowym udało mu się odnaleźć „to coś", co mogło...
»
Muszę jednak opowiedzieć, co widziałem, jak mi się zdaje, owej nocy w blasku szyderczego księżyca na drodze do Rowley, tuż na wprost siebie, kiedy leżałem...
»
co są najgotowsi do ofiary? Posłuchajcie! Chcecie walki? Macie ją przed sobą; godna Polski i polskich dzieci, będzie to bój nie mniej srogi, nie mniej...
»
równie¿ formy ¿ycia politycznego, w której obdarzeni cnot¹ ludzie bêd¹siê czuli u siebie, je¿eli w ogóle mog¹ siê tak czuæ w...
»
-- Nie wiem -– Kosti zrobiÅ‚ krok naprzód; przerażony kierowca krzyknÄ…Å‚: To najprawdziwsza prawda! Tylko ludzie Salzara wiedzÄ…, gdzie jest i jak dziaÅ‚a...
»
Conan mruknÄ…Å‚ coÅ› niezrozumiale, gestem kazaÅ‚ Balthusowi poÅ‚ożyć nosze i z podążajÄ…cym za sobÄ… krok w krok AquiloÅ„czykiem ruszyÅ‚ ku kwaterze...
»
— Gdzie znajdowaÅ‚ siÄ™ Jonathan podczas wypadku? — inaczej sformuÅ‚owaÅ‚ pytanie...
»
– W DÄ™bowym Rogu? – Gdzie te cztery najstarsze dÄ™by rosnÄ…...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.


długą, wypielęgnowaną kozią bródkę.
Władysław zdenerwował się i dodatkowo nic nie
- Pan sobie życzy..."? - zapytał czart, który zrozumiał z tego, co usłyszał od diabła. Szybko dodatkowo na nosie miał wcale modne okularki w wyszedł z piwnicy; był spocony i skołowany. Pomimo plastikowych oprawkach.
powiewu świeżego, miejskiego powietrza nie mógł
jakoś się opanować. Szedł brzegiem chodnika,
WRZESIEŃ 2003
LISTONOSZ

potykając się co kilka kroków o nierówności płyt i
- No, jak to, jak? - Szymek wyraźnie był zaskoczony
własne nogi. Spojrzał na nieszczęsną kopertę, adres, jego niewiedzą. - Z nieba ci spadło - wyjaśnił zaraz z oczywiście pisany „szlachetnym i pradawnym pełną powagą.
pismem", brzmiał:
- A nie mógł spaść prosto do czarciej dziury?!
Święta Galeria 47, Chór 18, Królestwo Niebieskie.
- Nie, kontakty między nami a nimi mogą mieć
- Co za czarostwo! - oburzył się listonosz z miejsce tylko za pośrednictwem ludzi.
piętnastoletnim stażem. - Ja rozumiem zejść do jakiejś
Władysławowi ręce opadły. Opuścił głowę, w
piwnicy, ale jak, do cholery, dostać się do nieba?! - oczach pojawiły się łzy.
parsknął zirytowany, robiąc nieuważny krok na jezdnię.
Anioł, widząc to, pospieszył z wyjaśnieniami
I w tym samym momencie, jak spod ziemi, wprost
- Słuchaj, czas śmierci każdej istoty ludzkiej jest tu,
na Władysława wyskoczyło srebrne BMW. Poczuł
u nas, dokładnie znany. Jedni idą do Piekła, inni trafiają
tylko tępy ból w skroniach, a po chwili zapadła
tutaj. Dzisiaj w programie mieliśmy ciebie, a że do
ciemność upstrzona niezliczonymi układami gwiazd. wysłania był list, więc postanowiliśmy skorzystać z Zaraz potem obudził się jednak; ? przed- sobą miał
twoich usług. W Piekle też dobrze wiedzą, kto i kiedy
korytarz z białym światełkiem migoczącym w oddali. ma umrzeć. Wiedzą też, kto idzie do nich, a kto do nas.
Władysław wstał ze srebrzystej, zimnej podłogi i zaczął
Dlatego, korzystając z okazji, dali ci od razu przesyłkę
rozglądać się niepewnie. W ręku cały czas trzymał
do Nieba... Nie płacz, jak się zaaklimatyzujesz, to
czarną kopertę, a wielka, skórzana torba, pełna
nawet nie będziesz chciał ubiegać się o kolejne
wszelkiej maści listów, dyndała na ramieniu dziwnie ziemskie wcielenie. Będzie dobrze!
lekko.
Władysław przełknął głośno ślinę, otarł łzę i
- Witam, witam! - usłyszał nagle za sobą ciepły,
posłusznie poszedł za Szymkiem. Faktycznie, może być
matowy, kobiecy głos. Odwrócił się i ujrzał
całkiem ciekawie
najprawdziwszego w świecie anioła - wypisz, wymaluj
- pomyślał za chwilę. Zrobi sobie wakacje, odbuduje
takiego samego jak na masowo produkowanych zszargane nerwy... No i odpocznie od żony, która, tak kartkach świątecznych.
prawdę mówiąc, jest straszną, zrzędliwą, wiecznie
- Witam, Władziu - powtórzył anioł. - Jestem twoim,
niezadowoloną jędzą.
jak wy to nazywacie, aniołem stróżem. Mów mi
Szymek natomiast, niespecjalnie znajÄ…cy jeszcze
Szymek! - dodał po chwili wesoło.
zawiłości natury ludzkiej, już teraz cieszył się na myśl o
Władysław przez chwilę wpatrywał się w anioła jak
tym, że przyniesie niedługo dobrą wiadomość
w tę kartkę świąteczną. Minę miał ogłupiałą, a głos
podopiecznemu. Żonka Władysława, bowiem, miała się
drżący. Zapytał jednak
zjawić w Niebie niespełna po dwóch tygodniach od
- Co tu siÄ™ wyrabia...?
przybycia jej męża.
- Ooo, naprawdę nic wielkiego. Po prostu przyszła
No, ale ten czas powinien w pełni wystarczyć na
na ciebie pora. Jesteś w Królestwie Niebieskim. Listem
spędzenie bombowego urlopu w raju... Bo później, to
z Piekła nie musisz się już martwić, ja go dostarczę
już cała wieczność razem.
tam, gdzie trzeba. Teraz chodź ze mną, zapoznam cię z

niebiańskim regulaminem i pokażę twe miejsce w
Jarek Jędrzej
Wielkim Niebieskim Chórze Radosnych Piewców

Prześwietnego Dzieła Bożego. - Szymek wziął

Władysława za rękę i delikatnie, acz stanowczo
próbował pociągnąć w stronę światełka.
- Aleja nie chcÄ™!
- Co, sam chcesz zanieść list? Nie ma sprawy! -
wesoło odparł anioł.
- Mam gdzieÅ› wasze listy! ChcÄ™ do domu! Do-
małżonki!!!
- To ostatnie listonosz wykrzyczał jakby głośniej.
- Nie denerwuj się - rzekł Szymek. - Przecież nic na
to nie poradzisz, każdy w końcu umrzeć musi. W sumie
powinieneś się cieszyć, bo i całą wieczność spędzisz tu,
w Królestwie, a nie w tych wstrętnych, piekielnych
lochach. Swoją drogą, przepraszam, że musiałeś się po
drodze fatygować do Piekła z naszym listem, ale wiesz,
mamy trudności...
- Dlaczego, do cholery, ja! - Władysław wszedł mu
brutalnie w słowo, nie kryjąc oburzenia. - Cały czas
słyszę o jakichś trudnościach... Jak w ogóle w mojej
torbie znalazł się list adresowany do Piekła?!
WRZESIEŃ 2003
PIOTR GRZESIAK
PIOTR GRZESIAK

HERGESTELT IN POLEN
Profesor Richard Howl nie zamierzał spać tej nocy.
- Cześć! Przepraszam że tak późno, Ricky, ale wiem,
Miał jeszcze mnóstwo pracy, poza tym zdenerwowanie
że i tak nie śpisz - rozległ się głos ze wszystkich
i tak nie pozwoliłoby mu zasnąć, ani tym bardziej głośników, a na wyświetlaczu pojawiło się imię przeleżeć bezczynnie kilku godzin. Już za dwa dni dzwoniącego. Richard nie musiał na nie patrzeć, poznał
miało wydarzyć się to, czego wszyscy w jego swojego najlepszego kolegę po głosie
środowisku obawiali się od dawna.-
- Nie musisz odbierać. Słuchaj, pojawiły się
Odłożył okulary - cienkie oprawki, obejmujące
pogłoski, że ten Francuz... - mówił dalej Henry. - Vitt...
jeszcze cieńszą warstewkę szkła. Od kiedy Vittuar, czy jakoś tam...Ten, który zwołał tę
ilumochirurgia posunęła się tak daleko, nikt nie nosił
konferencję. On coś szykuje. Wiesz przecież, kto mu
już okularów, a ci, którzy robili to ze snobizmu, z płaci, lepiej się spręż z tym wykładem, bo może być reguły używali odpornych tworzyw. Jednak profesor naprawdę nieciekawie. W Jersey wylali już połowę Instytutu Chicagowskiego miał swoje przyzwyczajenia
personelu! - W jego głosie dźwięczały odległe tony
i nie obchodziło go, że inni nie wahają się określać ich
paniki. Przerwał na chwilę i wziął głęboki oddech. -
dziwactwami. Drogie i kruche szkło w jego okularach

Powered by MyScript