On poradził Siemiątkowskiemu, wątpliwe-
mu, co ma począć z sobą, żeby się bezzwłocznie udał tam, gdzie go powoływały obowiązki
szefa sztabu, gdzie go wzywało niebezpieczeństwo cesarzewicza. Siemiątkowski wahał się
jeszcze; wtedy Skrzynecki rzekł do niego: „Co powiesz, generale, w. księciu nazajutrz, czym
się usprawiedliwisz przed nim, gdy on to wszystko uspokoi? Allez et dites à Monseigneur que
je suis corps et âme a lui.”14 Tak myślał Skrzynecki w sprawie, która go miała zawieść pod
Wawr i Ostrołękę na czele ojczystych szyków. Siemiątkowski usłuchał fatalnej rady – wsiadł
na konia, znalazł prawie za drzwiami, o kilkanaście kroków od swego domu, oddział saperów
i kompanią grenadierów i zaraz do żołnierzy zaczął przemawiać górnie, ostro, jako generał
posłuszny tylko w. księciu. W odpowiedzi przeszyła go śmiertelna kula Balińskiego, podofi-
cera z kompanii 8 grenadierów gwardii, którzy, dość szczególnym trafem, wysłani na patrol w
inną wcale stronę, wracali pod Arsenał przez dziedziniec Saski.
12 Dziś skrzyżowanie al. Świerczewskiego z pl. Dzierżyńskiego.
13 Świadkiem tego zdarzenia był Anastazy Dunin, który z nim rozmawiał idąc przypadkiem tamtędy z Arse-
nału. Od niego wiem te szczegóły, a wspominam o nich dlatego, że Zaliwski w swym pamiętniku zdaje się ubo-
lewać nad śmiercią Potockiego, której sam poniekąd był przyczyną.
14 [Idź i powiedz J. Ks. Mości, że należę do niego ciałem i duszą.] Te szczegóły opowiadał obecny temu zda-
rzeniu Noffok i sama pani Siemiątkowska, z żalu po stracie męża, którego śmierć przypisywała Skrzyneckiemu.
21
[Rozdział II]
Kontrrewolucja. – Klub. Rząd Tymczasowy. – Dyktatura
Wypadki, które tu szczegółowo opisałem, dalekie jeszcze były w nocy 29 listopada od
zrządzenia zamierzonej przez ten zamach odmiany. Uważając rzecz jako się stała, powiedzieć
trzeba, że się spiskowym w niczym nie poszczęściło. Dobyli oni oręża, ale wroga nie poko-
nali. Sprzysiężenie, jak zapewne przypomnieć sobie zechcą czytelnicy z historii ostatniego
patriotycznego związku, zamierzając dźwignąć kraj ojczysty z upadku, naglone ku końcowi
niebezpieczeństwem, przystąpiło, bo musiało przystąpić, do tego dzieła nie oznaczywszy
pierwej kształtu nowej władzy i osób, co by ją sprawowały. Wszelako można było naprawić
to złe pospolite w spiskach, które dochodzą do skutku przed czasem umyślonym, można je
było uczynić mniej szkodliwym przez zręczne, jak natura tego przedsięwzięcia mieć chciała,
obcesowe wykonanie planu ruchów wojskowych, przepisanego dla garnizonu stolicy. To jed-
no mogło wszystkiemu ze świtem nadać bieg łatwiejszy, prędki, naturalny. W istocie: nie-
przyjaciel znienacka napadnięty i rozbrojony, wielki książę Konstanty schwytany albo zabity,
miasto, Królestwo opanowane, zrewolucjonizowane w jednej chwili, czyliżby nie uniosły ze
sobą całego narodu? Czyliżby nie uczyniły zaraz na samym wstępie wojnę z Moskwą ko-
nieczną i nie wskazały, jakiego rządu tej sprawie potrzeba? Ja mniemam, iż w wydarzeniach
tak wybitnym stemplem ocechowanych musiałby się znaleźć natychmiast popęd szukający
dla siebie zbawienia tylko w rozwijaniu się niepohamowanym. W tej mierze idzie prawidło:
że wypadki same się ratują. Tymczasem nie tak się stało. Główne zamachy chybiły skutku w
nocy. Otóż okoliczność, która wywarła wpływ stanowczy, fatalny, na całą rewolucją, która
się potem ciągle odzywała we wszystkich nieszczęściach, we wszystkich klęskach narodu! Z
tego to powodu ten pierwszy akt insurekcji, tę zasadę początkową, z której wypłynęły dalsze
obroty powstania, zgłębić, ocenić powinniśmy. Nasamprzód ten traf, na pozór tak mały, że
hasło nie dopisało w porze naznaczonej, odejmuje jednoczesność i ducha wspólnemu działa-
niu. Potem jedni już nie wiedzieli o drugich i ogólna kombinacja na tak obszernym placu
ustała. Czyny przychodziły do skutku, ale nie w porę i bez związku z sobą; ci zaś (to jest na-
czelnicy spisku), którzy by mogli naprawić rzeczy popsowane nadstarczeniem osobistej
dzielności, zaraz przy pierwszym niepowodzeniu opuścili ręce. Wprawdzie odważnie, po bo-
hatyrsku kilkunastu młodzieży poświęcało siebie napadem na Belweder, a atak podchorążych
wmieścić trzeba w poczet najokazalszych czynów, które broń polską wsławiły; lecz te dwa
główne, zdumiewające poruszenia zostawały w ścisłym związku z ruchem sześciu kompanij
wyborczych, które zajmowały koszary Ordynackie, i salwami artylerii bombardierów. Bez tej
pomocy musiały spełznąć bez skutku. Nieszokoć za późno wystąpił z działami Kompanie
wyborcze za późno także ruszyły z koszar. Przejście tych i tamtego pod rozkazy wielkiego
|