Dziewczyna stała przez długą chwilę pod kamiennym blokiem, z głową uniesioną wysoko, nie tylko obserwując budowlę, ale też wchłaniając jej zapachy...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
³ S-Wyb¢r drukarki ³³ B-Przesuniþcie do obþoþenia ³³ N-Liczba kopii ³³ U-Wielokrotnoþþ kopii generowana przez ³³ G-Jakoþþ grafiki ³³ T-Jakoþþ...
»
Przez wiÄ™kszÄ… część nastÄ™pnego miesiÄ…ca — czyli od koÅ„ca wrzeÅ›nia, kiedy ucie- kÅ‚yÅ›my, do koÅ„ca października — moja pani wahaÅ‚a siÄ™...
»
spełnienie przez przychodzącego świeżo człowieka, w jego historyczności, posiada ono moc, która budzi, a nie moc, która obdarza, bo ta raczej zwodziłaby...
»
Opisane przez nas dążenie odwrotne — dążenie do przeÅ‚amania skorupy odrÄ™bnoÅ›ci i uwolnienia siÄ™ z wynikajÄ…cych z niej ograniczeÅ„ i izolacji — jest...
»
Tej to duszy przys³uguje istnienie, a poœrednio dopiero cia³u zorganizowanemu przez duszê,podczas gdy zwierzêtom i roœlinom istnienie przys³uguje jako jU¯...
»
zdaniami, ograniczony do związków formalnych lub uwzględniający równieŜ związki treściowe; (2) przez określenie punktu wyjścia i punktu dojścia...
»
obowi¹zuj¹cego w zakresie nie uregulowanym lub niedostatecznie uregulowanym przez prawamiejscowe, który zarazem stapia³ koncepcje prawa rzymskiego i prawa...
»
Kiedy Mick Jagger koñczy³ 50 lat, nie robi³o tu ju¿ mo¿e takiego wra¿enia, jak owe pamiêtne urodziny, kiedy koñczy³ 30 - ale to tylko z tego powodu, ¿e by³ czas, kiedy...
»
Palec Å›rodkowy krzywo wykrÄ™ca przez handlowe Å›ródmieÅ›cie, obok sklepu Herky’s Merkentile & Pharmacy, obok dealera Hondy, u  którego piÄ™trzÄ… siÄ™ i...
»
Drugi element, który bêdzie mia³ wp³yw na polsk¹ politykê celn¹, to system preferencji handlowych, udzielanych przez Uniê Europejsk¹ krajom Afryki, Karaibów i Pacyfiku...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

ByÅ‚y bardzo przyjemne, bardzo bliskie woni najwspanialszych kwiatów. Po chwili jednak wyczuÅ‚a zapach najważniejszy — wody! SÅ‚yszaÅ‚a w przeszÅ‚oÅ›ci, że podróżnicy, poruszajÄ…cy siÄ™ pomiÄ™dzy Å›wiatami nie potrafiÄ… wyodrÄ™bniać jej zapachów, zdolne sÄ… natomiast do tego żyjÄ…tka prymitywne, nie dorównujÄ…ce ludziom pod żadnym innym wzglÄ™dem. A jednak w zapadÅ‚ych zakamarkach Ziemianek każdy musiaÅ‚, w trosce o swe przeżycie, rozpoznawać wszelkie możliwe zapachy, w tym wody. Dlatego Simsa od razu wiedziaÅ‚a, że ma teraz do czynienia z wodÄ…, i to z wodÄ… zupeÅ‚nie innÄ… niż w Kuxortal, która byÅ‚a sÅ‚ona i mÄ™tna. OdwróciÅ‚a siÄ™ i już wiedziaÅ‚a, że wkrótce natknie siÄ™ na strumieÅ„ wspaniaÅ‚ej, krysztaÅ‚owo czystej, sÅ‚odkiej wody.
Zauważyła teraz lekki prześwit w gęstwinie roślinności, który pominęła wcześniej. Ruszyła w tym kierunku i pomagając sobie płaszczem przewieszonym przez ramię, zaczęła przebijać się przez gąszcz. Niektóre z roślin miały ostre kolce, z których istnienia zdała sobie sprawę dopiero teraz. Płaszcz dawał jej przed nimi niewielką ochronę, zapobiegał jedynie części zadrapań. Momentalnie jednak pojawiło się w nim kilka dziur. Simsa wpadła na pomysł, by pomagać sobie także berłem. Okazało się to dobrym rozwiązaniem. Długie berło skuteczniej rozgarniało rośliny i trochę przyspieszyło jej marsz. W gąszczu dziewczyna ponownie zwróciła uwagę na szum roślin, który z całą pewnością nie był wywołany żadnym wiatrem. Liście i gałęzie obracały się w jej kierunku, a więc powód tego ich dziwacznego zachowania musiał znajdować się dokładnie za nią. Odnosiła wrażenie, że wszystkie te rośliny rozmawiają ze sobą, komentują jej zbliżanie się, jakby nawoływały się do bardziej zdecydowanej obrony, do zahamowania jej marszu w głąb.
Wreszcie gęstwina stała się tak trudna do przejścia, że dziewczyna zatrzymała się. Jedna z gałęzi, grubsza od jej ramienia, zagrodziła jej drogę w taki sposób, że Simsa nie była w stanie ani pod nią przejść, ani jej przeskoczyć. Ruchome, chropowate liście przytrzymywały ją za włosy, tak że nie była w stanie poruszyć głową. Widziała owady uwięzione w chropowatych poszyciach liści. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie nawet się odwrócić. Stała się więźniem tej bujnej roślinności.
Ostry ból policzka wyrwał ją z zamyślenia. Płaszcz Simsy, który do tej pory stanowił względnie użyteczną tarczę, opadł na ziemię. Unieruchomiona dziewczyna wydęła usta i zagwizdała. Zass była zajęta polowaniem, ale musi pomóc jej wyrwać się z tej pułapki, bo inaczej…
Tymczasem do jej uszu dotarÅ‚ ten sam dźwiÄ™k, który obwieÅ›ciÅ‚ jej ocalenie na kamiennej pustyni. MgÅ‚a nad nieckÄ…, peÅ‚nÄ… roÅ›linnoÅ›ci — uwiÄ™ziona, widziaÅ‚a teraz tylko jej niewielki fragment — byÅ‚a o wiele gÄ™stsza, niż mgÅ‚a nad pustyniÄ…. Nie miaÅ‚a najmniejszej szansy dotrzeć wzrokiem do otwartego nieba. A jednak, bez wÄ…tpienia nad jej gÅ‚owÄ…, bardzo nisko, z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… przelatywaÅ‚ jakiÅ› latacz. Z pewnoÅ›ciÄ…, ktokolwiek znajdowaÅ‚ siÄ™ na jego pokÅ‚adzie, skupiaÅ‚ teraz swojÄ… uwagÄ™ wÅ‚aÅ›nie na tej dolinie. Simsa zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że latacz krąży wÅ‚aÅ›nie nad niÄ….
Na pokładzie pojazdu mogli znajdować się ludzie, którzy poszukiwali jej jako zbiega. A jednak w tej chwili ważniejsze, niż obawa przed nimi, było coś zupełnie innego. Gałęzie, które zatrzymały Simsę w swym uścisku, stały się zupełnie nieruchome po pierwszym dźwięku latacza. Jeszcze przed chwilą zachowywały się tak, jakby chciały zadawać jej jak najwięcej bólu. Teraz, już bez ich udziału, każdy ruch, każde otarcie o nie, sprawiało dziewczynie ból.
Dziewczyna była pewna, że pozostawiła za sobą kawałki wyrwanych włosów, skrawki poszarpanej skóry i fragmenty ubrania. Strugi krwi ściekały po jej twarzy. Smakowała ją, gdy docierała do jej ust. Mimo kolejnych ran, jakie odnosiła, ruszyła znów przed siebie, w bezruchu roślin widząc dla siebie szansę wyrwania się z pułapki.

Powered by MyScript