Zapomnijcie o przeszłości. Uśmiechnijcie się do przyszłości. Nie myślcie o błocie, lecz patrzcie na gwiazdy. Nie mówcie: “jestem ciemnością,” lecz: “Bóg jest Światłością”. Przyszedłem ogłosić wam pokój, głosić łagodnym Dobrą Nowinę, leczyć tych, którzy mają serce złamane przez zbyt wiele spraw; ogłosić wolność wszystkim niewolnikom: na pierwszym miejscu niewolnikom Mamony; wyzwolić uwięzionych pożądliwościami. Mówię wam: rok łaski nadszedł. Dla was. Nie płaczcie więc ze smutku, którego doświadcza grzesznik. Nie płaczcie wy, którzy jesteście wygnańcami z Królestwa Bożego. Popiół zastąpię złotem, a oliwą – łzy. Przyoblekam was szatami świątecznymi, by was przedstawić Panu i powiedzieć: “Oto owce, które poleciłeś Mi odszukać. Przyszedłem do nich. Zgromadziłem je i policzyłem. Szukałem rozproszonych i doprowadziłem je do Ciebie, chroniąc od chmur i mgły. Wziąłem je ze wszystkich narodów. Zgromadziłem ze wszystkich stron, aby je doprowadzić do Ziemi, która nie jest już ziemią. Ty przygotowałeś ją dla nich, o Ojcze Święty, aby je wprowadzić na rajskie szczyty Twoich żyznych gór, gdzie wszystko jest światłem i pięknem; aby nad niebiańskimi rzekami radości nasyciły się Tobą duchy, które miłujesz. Poszedłem też szukać owiec zranionych. Uleczyłem złamania, przywróciłem siły słabym, nie pozostawiłem na boku ani jednej owcy. A najbardziej poszarpaną przez żarłoczne wilki położyłem sobie jak jarzmo miłości na ramiona i składam ją u Twych stóp, Ojcze Dobrotliwy i Święty. Ona już nie umie chodzić, nie zna Twoich słów. To biedna dusza, którą nękają wyrzuty sumienia i ludzie. To dusza, która płacze i drży – jak rzeczna fala popychana ku brzegowi i odpychana od niego. Przychodzi pełna pragnień, a powstrzymywana przez znajomość samej siebie... Otwórz Twe łono, Ojcze, który jesteś Cały Miłością, w Tobie bowiem znajdzie pokój to zagubione dziecko. Powiedz mu: “Przyjdź.” Powiedz mu: “Do mnie należysz”. [Ta dusza] należała do wszystkich, lecz brzydzi się tym i lęka. Mówi: “Każdy pan jest obrzydliwym katem”. Spraw, by mogła powiedzieć: “To Król uszczęśliwił mnie przez to, że mnie zdobył!” Ona nie wie, co to jest miłość. Ale jeśli Ty ją przyjmiesz, dowie się, co to jest miłość niebiańska, czym jest oblubieńcza miłość Boga wobec ludzkiego ducha. I jak ptak wyzwolony z klatki okrutnych ludzi wzbije się, będzie wznosić się coraz wyżej - aż do Ciebie, do Nieba – w radości i w chwale. Zaśpiewa: ‘Znalazłam Tego, którego szukałam. Moje serce niczego innego nie pragnie. W Tobie odpoczywam i raduję się, Panie Wieczny, jestem szczęśliwa na wieki, na zawsze’!” Idźcie. Świętujcie święto Oczyszczenia z nowym duchem. Niech światłość Boża zajaśnieje w was.» Jezus był jakby przemieniony na końcu Swej przemowy: oblicze jaśniejące, oczy promieniejące, uśmiech i ton głosu o nadzwyczajnej słodyczy. Ludzie stoją jak oczarowani. Poruszają się dopiero, gdy powtarza: «Idźcie. Pokój niech będzie z wami.» Wtedy pielgrzymi zaczynają odchodzić. Wiele mówią. Zawoalowana niewiasta odchodzi jak zwykle, swym szybkim i lekko falującym krokiem. W płaszczu na ramionach, nadętym przez wiatr, wydaje się mieć skrzydła. «Teraz będę wiedział, czy ona jest z Izraela» – mówi Piotr. «W jaki sposób?» «Bo jeśli tu zostanie, to znak że...» «...że to biedna kobieta, która nie ma własnego domu. I nic więcej. Pamiętaj o tym, Piotrze» – mówi Jezus i idzie w stronę wioski. «Tak, Nauczycielu, będę o tym pamiętał... A teraz co będziemy robić, gdy wszyscy pójdą do domów na Święto?» «Nasze niewiasty zapalą lampy dla nas.» «Tak mi żal... To pierwszy rok, kiedy nie będę ich widział zapalonych w moim domu... kiedy ich nie zapalę...» «Jesteś wielkim dzieckiem! My również zapalimy lampy. Dzięki temu nie będziesz miał skwaszonej miny i nawet ty je zapalisz.» «Ja? Nie ja, Panie. Ty jesteś Głową naszej rodziny. Ty masz to zrobić.» «Ja zawsze jestem lampą zapaloną... i chciałbym, abyście i wy nią byli. Jestem Wiecznie [Płonącą] Kadzielnicą, Piotrze. Czy wiesz, że urodziłem się właśnie 25 dnia miesiąca Kislew?» «Ileż musiało [być wtedy] świateł? Ech!» – woła Piotr pełen podziwu. «Nie można było ich zliczyć... To były wszystkie gwiazdy z nieba...» «Nie! Nie urządzono Ci święta w Nazarecie?» «Nie urodziłem się w Nazarecie, lecz pośród ruin w Betlejem. Widzę, że Jan potrafił milczeć. On jest bardzo posłuszny.» «I nie jest ciekawski. Ale ja... o.. ja jestem! Czy opowiesz o tym Twemu biednemu Szymonowi? Inaczej jakże będę mógł mówić o Tobie? Czasami ludzie mnie pytają, a ja nie wiem, co powiedzieć... Inni potrafią to zrobić. Twoi bracia i Szymon, Bartłomiej i Judasz, syn Szymona i... tak, Tomasz też umie mówić... można by powiedzieć, że to ktoś, kto zachwala towar na rynku... aby go sprzedać, ale potrafi mówić... Mateusz... o! Też mu idzie dobrze! Używa dawnego sposobu. Wcześniej posługiwał się nim, by oskubać ludzi przy ladzie i zmusić innych do powiedzenia: “Masz rację”. Ale ja!... Biedny Piotr – Szymon, syn Jony! Czegóż mnie nauczyły ryby? A jezioro? Dwóch rzeczy... ale mało pożytecznych: ryby – żebym milczał i był stały. One były stałe w unikaniu sieci, a ja w tym, aby je tam włożyć. Jezioro nauczyło mnie być odważnym i baczyć na wszystko. A łódź? [Nauczyła mnie] harować bez oszczędzania muskułów i stać nawet wtedy, gdy woda jest wzburzona i można upaść. Oko [skierowane] na gwiazdę polarną, ręce zaciśnięte na sterze... siła, odwaga, stałość, uwaga – tego nauczyło mnie moje biedne życie...»
|