Jeżeli miłość jest zdolnością dojrzałego, produktywnego charakteru, wynika z tego, żezdolność do miłości jednostki, która żyje w określonej...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Kiedy Mick Jagger koñczy³ 50 lat, nie robi³o tu ju¿ mo¿e takiego wra¿enia, jak owe pamiêtne urodziny, kiedy koñczy³ 30 - ale to tylko z tego powodu, ¿e by³ czas, kiedy...
»
26|167|Oni powiedzieli: "Jesli nie zaprzestaniesz, o Locie, to niechybnie zostaniesz wypedzony!"26|168|On powiedzial: "Nienawidze tego, co wy czynicie...
»
- mówi minister - chcecie tak pomagać, żeby cesarstwo nic z tego nie miało? I tu, razem z ministrem, nasza prasa głos podnosi i zbuntowanym dobroczyńcom wytyka, że...
»
Wejście do tego zakątka ciepła i światła przyniosło Mellesowi ogromną ulgę; poczuł, jak pod wpływem ciepła rozluźniają się jego napięte mięśnie...
»
 Z tego wszystkiego wyÅ‚ania siÄ™ inny interesujÄ…cy problem: w jaki sposób wyzwania - takie jak rozlew krwi, rewolucja czy inny wstrzÄ…s - pomagajÄ… nam...
»
DziesiÄ™cioletnie bliżniaczki ze ZÅ‚otego Brzegu stanowiÅ‚y caÅ‚kowite przeciwieÅ„stwo tego, jak ludzie wyobrażajÄ… sobie bliźniacze siostry — byÅ‚y do...
»
y chorób, bez tego iżby ów nicpotem ze śrzodka od nich cirpiał; owo panie nazbyt gorące w tey rzeczy staią się hnet siwe, iako powiedaią lekarze...
»
Pan Muldgaard oddalił się w końcu, zabierając ze sobą filmy i list i wraz z nimi unosząc nadzieję, że jego kolegi i wspólne robotnik! coś tam z tego wy-dedukują...
»
antologia-james lowder, krainy chwalyZapomniane Krainy są podzielonym światem, w najczystszym tego słowa znaczeniu...
»
— Ale może zamówimy oprócz tego jakiÅ› koktajl? — zaproponowaÅ‚ Spencer...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

Jeżeli mówimy o miłości we
współczesnej zachodniej kulturze, nasuwa się pytanie, czy społeczna struktura zachodniej
cywilizacji i wypływający z niej duch sprzyjał rozwojowi miłości. Jeśli się postawiło takie
pytanie, trzeba odpowiedzieć na nie przecząco. Żaden bezstronny obserwator naszego życia na
Zachodzie nie może wątpić, że miłość braterska, macierzyńska czy erotyczna-jest zjawiskiem
stosunkowo rzadkim i że jej miejsce zajmują formy pseudomiłości, które w istocie są jedynie
formami jej rozbicia.
Społeczeństwo kapitalistyczne z jednej strony opiera się na zasadzie wolności politycznej, z
drugiej na rynku jako czynniku regulującym wszystkie ekonomiczne, a zatem i społeczne
stosunki. Rynek towarowy określa warunki, według których wymienia się towary, natomiast
rynek pracy reguluje nabywanie i sprzedaż pracy. Zarówno przedmioty użytkowe, jak
użytkowa energia ludzka i zdolność człowieka przekształcane są w towar i wymieniane bez
użycia siły, bez oszustwa, zgodnie z prawami rządzącymi rynkiem. Buty, mimo że są rzeczą
użyteczną i potrzebną, nie mają wartości ekonomicznej (wartości wymiennej), jeżeli brak na
nie zapotrzebowania na rynku: ludzka energia i zręczność nie posiadają wartości wymiennej,
jeśli w istniejących warunkach rynkowych nie ma na nie zapotrzebowania. Właściciel kapitału
może kupić pracę i kierować nią tak, aby kapitał, jaki zainwestował, przynosił zyski. Natomiast
właściciel pracy, jeżeli nie chce głodować, musi sprzedawać ją kapitalistom na warunkach
rynkowych. Tę strukturę ekonomiczną odzwierciedla hierarchia wartości. Kapitał panuje przed
pracą; nagromadzone przedmioty, to, co martwe, ma wyższą wartość niż praca, niż siły
ludzkie, czyli to, co żywe.
Taka była podstawowa struktura kapitalizmu od samego początku. Lecz chociaż zasady te w
dalszym ciągu stanowią cechę charakterystyczną współczesnego kapitalizmu, to jednak sporo
czynników uległo zmianie, nadając mu nowe właściwości i wywierając bardzo silny wpływ na
charakter struktury dzisiejszego człowieka. W rezultacie rozwoju kapitalizmu obserwujemy
bezustannie wzrastający proces centralizacji i koncentracji kapitału. Wielkie przedsiębiorstwa
ustawicznie rosną, mniejsze są wypierane. Posiadanie kapitału zainwestowanego w
przedsiębiorstwach coraz bardziej oddziela się od funkcji zarządzania. „Właścicielami"
przedsiębiorstwa są setki tysięcy akcjonariuszy; kieruje nim dobrze opłacany aparat
urzędniczy, który nie będąc właścicielem przedsiębiorstwa, jedynie nim zarządza. Znacznie
bardziej interesuje go rozwój przedsiębiorstwa i swojej własnej siły niż wygospodarowywanie
maksymalnych zysków. Zwiększająca się koncentracja kapitału i wyłonienie się potężnej
zarządzającej biurokracji idzie w parze z rozwojem ruchu robotniczego. Dzięki ujęciu w formy
organizacyjne, pojedynczy robotnik nie musi sam w swoim imieniu dokonywać żadnych
transakcji na rynku pracy; jest zrzeszony w wielkich związkach zawodowych, również kiero-
wanych przez potężny aparat, który reprezentuje go wobec przemysłowych gigantów.
Zarówno na odcinku kapitału, jak i pracy, inicjatywa przesunęła się - z korzyścią lub ze
szkodą - z jednostki na biurokrację. Coraz więcej ludzi traci swoją niezależność i zaczyna
podlegać tym, którzy zarządzają wielkimi potęgami gospodarczymi.
Inny decydujący rys wynikający z tej koncentracji kapitału, tak bardzo charakterystyczny
dla dzisiejszego kapitalizmu, to specyficzny sposób organizacji pracy. Olbrzymia centralizacja
przedsiębiorstwa, z daleko posuniętą specjalizacją, doprowadziła do takiej organizacji pracy,
przy której jednostka zatraca swą indywidualność, stając się łatwo wymiennym kółeczkiem
wielkiej machiny. Zagadnienie człowieka w nowoczesnym kapitalizmie można sformułować
następująco:
Współczesny kapitalizm potrzebuje ludzi, którzy zapewnią mu sprawną i masową
współpracę; ludzi pragnących coraz więcej konsumować; których upodobania są
zestandaryzowane, dają się łatwo przewidywać i kształtować. Potrzebuje ludzi, którzy czują
się wolni i niezależni, nie kierują się żadnym autorytetem, zasadą czy sumieniem - a jednak
chcą, aby im rozkazywano, chcą wykonywać to, czego się od nich oczekuje, chcą dopasować
się bez żadnych tarć do społecznej machiny; ludzi, którymi można kierować bez użycia siły,
prowadzić bez przywódców, przynaglać bez wskazywania celu - poza tym jednym, aby
prosperowali, ciągle byli w ruchu, działali, szli naprzód.
Co z tego wynika? Nowoczesny człowiek wyobcowuje się od siebie, od swoich bliźnich, od
natury.1 Został przekształcony w towar, traktuje swoje siły żywotne jako inwestycję, która musi
mu przynieść maksymalny zysk możliwy do osiągnięcia przy istniejących warunkach
rynkowych. Stosunki, jakie łączą ludzi, są w zasadzie stosunkami wyobcowanych automatów,
przy czym każdy opiera swoje bezpieczeństwo na trzymaniu się blisko stada i na
niewyróżnianiu się od innych w myśli, uczuciach czy działaniu. Chociaż każdy usiłuje
trzymać się możliwie jak najbliżej innych, pozostaje jednak zupełnie samotny, przepełniony
głębokim uczuciem niepewności, niepokoju i winy, co występuje zawsze, gdy człowiekowi nie
udaje się przezwyciężyć osamotnienia. Nasza cywilizacja oferuje wiele paliatywów, które
pomagają ludziom nie uświadamiać sobie własnej samotności: na pierwsze miejsce wysuwa
się ścisła rutyna zbiurokratyzowanej, zmechanizowanej pracy, która pomaga nie dopuszczać do
głosu nawet najbardziej podstawowych ludzkich pragnień, tęsknoty za wyjściem poza samego
siebie i za zespoleniem. Jeśli nie wystarcza tu sama rutyna pracy, człowiek pokonuje swoją nie
uświadomioną rozpacz przy pomocy rutyny rozrywek, biernego konsumowania dźwięków i

Powered by MyScript