- mówi minister - chcecie tak pomagać, żeby cesarstwo nic z tego nie miało? I tu, razem z ministrem, nasza prasa głos podnosi i zbuntowanym dobroczyńcom wytyka, że...

Linki


» Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da siÄ™ wypeÅ‚nić ich naszymi ulubionymi kolorami.
»
Kiedy Mick Jagger koñczy³ 50 lat, nie robi³o tu ju¿ mo¿e takiego wra¿enia, jak owe pamiêtne urodziny, kiedy koñczy³ 30 - ale to tylko z tego powodu, ¿e by³ czas, kiedy...
»
26|167|Oni powiedzieli: "Jesli nie zaprzestaniesz, o Locie, to niechybnie zostaniesz wypedzony!"26|168|On powiedzial: "Nienawidze tego, co wy czynicie...
»
—- Widać, że wrzuciÅ‚em spory kamieÅ„ do tego gniazda! — zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Mowgli, który nieraz zabawiaÅ‚ siÄ™ wrzucaniem dojrzaÅ‚ych owoców papawy do...
»
Wejście do tego zakątka ciepła i światła przyniosło Mellesowi ogromną ulgę; poczuł, jak pod wpływem ciepła rozluźniają się jego napięte mięśnie...
»
DziesiÄ™cioletnie bliżniaczki ze ZÅ‚otego Brzegu stanowiÅ‚y caÅ‚kowite przeciwieÅ„stwo tego, jak ludzie wyobrażajÄ… sobie bliźniacze siostry — byÅ‚y do...
»
Jeżeli miłość jest zdolnością dojrzałego, produktywnego charakteru, wynika z tego, żezdolność do miłości jednostki, która żyje w określonej...
»
y chorób, bez tego iżby ów nicpotem ze śrzodka od nich cirpiał; owo panie nazbyt gorące w tey rzeczy staią się hnet siwe, iako powiedaią lekarze...
»
Pan Muldgaard oddalił się w końcu, zabierając ze sobą filmy i list i wraz z nimi unosząc nadzieję, że jego kolegi i wspólne robotnik! coś tam z tego wy-dedukują...
»
antologia-james lowder, krainy chwalyZapomniane Krainy są podzielonym światem, w najczystszym tego słowa znaczeniu...
»
— Ale może zamówimy oprócz tego jakiÅ› koktajl? — zaproponowaÅ‚ Spencer...

Dzieci to nie książeczki do kolorowania. Nie da się wypełnić ich naszymi ulubionymi kolorami.

A już, przyjacielu, wieść niosła, że pół miliona ludzi z głodu pomarło, co teraz nasze gazety na haniebne kon-to tych niesławnych misjonarzy, pielęgniarzy zapisały. A onże manewr na tym polegający, że pomienionych altruistów rząd nasz obwinił o marnowanie i głodzenie narodu, pan Gebre-
-Egzy uznał za sukces, co też zgodnie potwierdziły wszystkie nasze gazety. W tej to chwili, kiedy tyle było rozgłoszenia, roz-pisania o nowym sukcesie, czcigodny pan, opuściwszy gościn-ny pokład okrętu francuskiego, powrócił do stolicy witany jakz zawsze pokornie i dziękczynnie, wszelako - niech dziś wolno mi będzie powiedzieć - w owej pokorności odczuwało się już pewną niejasność, jakąś niewyraźną dwuznaczność, ja-kąś, dajmy na to - pokorną niepokorność, a i dziękczynność też nie była już objawiana gorliwie, raczej nawet powściągli-wie i mrukliwie, owszem, prawdać, że dziękczynili, ale jakież to było bierne, jakie niemrawe, jakie niewdzięczne dziękczy-nienie! I tym razem, a jakże! kiedy przejeżdżał orszak, ludzie na twarz padali, ale gdzie im było do dawnego padania! Kiedyś, przyjacielu, to było padanie-zapadanie, padanie-zatrace-nie, w proch, w popiół-się-obrócenie, w drżączce, w dygota-niu na ziemi leżenie, cała ta marność uliczna w nicość się za-mieniała, ręce wyciągała, zmiłowania błagała. A teraz? Pewnie, że padali, ale to padanie jakieś takie bez życia, senne, jakby narzucone, z nawyku, dla świętego spokoju, powolne, leniwe, po prostu odmowne. Tak jest, padali odmownie, nijako, grymaśnie, wyglądało mi, że padali, a w głębi duszy stali, ni-by leżeli, ale w myślach siedzieli, niby płaska korność, ale w sercach oporność. Nikt jednak w orszaku tego nie dostrzegał, a gdyby nawet zauważył pewną gnuśność i ospałość podwładnych, też nie powiedziałby o tym nikomu, gdyż wszelkie wy-powiadanie myśli wątpliwych spotykało się w pałacu ze złym
' przyjęciem, ponieważ dostojnicy mieli z reguły mało czasu,
' natomiast jeżeli u kogoś objawiła się wątpliwość, wszyscy musieli odkładać na bok inne zajęcia i zabierać się czym prędzej do rozpraszania, rozwiewania owej wątpliwości, aby ją doszczętnie usunąć, a wątpiącego-słabnącego dźwignąć i skrze-pić. Powróciwszy do pałacu, czcigodny pan przyjął donos od ministra handlu - Ketemy Yfru, który oskarżył ministra finansów, że ten, nakładając wysokie cła, spowodował wstrzy-
, manie pomocy dla głodujących. Jednakże nasz wszechwładca ani słowem nie skarcił pana Yelmę Deresę, a wręcz widziało się zadowolenie na twarzy monarszej, ponieważ pan nasz zawsze z niechęcią traktował ową pomoc, gdyż wszelki rozgłos, jaki jej towarzyszył, całe to wzdychanie, głową kiwanie z powodu chudzieków głodem przymierających psuło dorodny i imponujący obraz cesarstwa, które przecież szło drogą niczym nie zakłóconego rozwoju i doganiało, a nawet prześcigało. Od-tąd żadne wspomaganie, datkowanie nie było więcej potrzebne, a owym głodomorom musiało wystarczyć to, że dobrotliwy pan nasz osobiście przywiązał do ich losu najwyższą wa-gę, co było już szczególnym rodzajem przywiązania, nawet wyższego niż najwyższe, a dającego podwładnym kojącą i krze-
piącą nadzieję, że ilekroć pojawi się w ich życiu jakaś gnębią-
ca ich molestia, jakieś skargi budzące utrapienie, jaśnie osobliwy pan doda im tak potrzebnego ducha, a mianowicie w ten sposób, że przywiąże do onej molestŹŹ czy utrapienia najwyż-
szÄ… wagÄ™.
D.:

Powered by MyScript