(RzeczywiÅ›cie, Laban bardzo nieuczciwie postÄ™powaÅ‚ byÅ‚ wobec Jakuba: WidzÄ…c, że Bóg bÅ‚ogosÅ‚awi Jakubowi we wszystkich jego dążeniach, obiecaÅ‚ mu jednego razu dać caÅ‚e potomstwo stad, które urodzi siÄ™ biaÅ‚e, a innym razem — wszystkie mÅ‚ode o barwie ciemnej. Gdy zaÅ› przychówek przyznany Jakubowi okazaÅ‚ siÄ™ bardzo liczny, Laban nie do-
trzymał słowa, oświadczając, że spełni obietnicę dopiero na przyszły rok; przez zawiść nie chciał dopuścić do tego, by Jakub tak bardzo się wzbogacił. Złożył był obietnicę nie przewidując, że urodzi się dla Jakuba tak obfity przychówek, a gdy przyszedł czas na jej wypełnienie, złamał
Laban słowo).
10. Wezwał natomiast Labana, by poszukał
świętych przedmiotów,
o które mu chodzi, i teść przyjął tę propozycję. Gdy dowiedziała się o tym Rachela, ukryła wizerunki bogów w juku wielbłąda, który służył
jej za wierzchowca, i usiadła na tym juku, oświadczając, że cierpi na słabość, jaka z natury przydarza się niewiastom. Wtedy Laban zaniechał
dalszego poszukiwania, uważając za niemożliwe, by córka w takim stanie śmiała zbliżyć się do świętych przedmiotów. I przyrzekł Jakubowi, że puści w niepamięć wszystkie dawne urazy, a od zięcia otrzymał przyrzeczenie, że Jakub będzie miłował jego córki. Zaprzysięgli tę ugodę na (pewnych) wzgórzach, gdzie również wznieśli pomnik w kształcie
oÅ‚tarza; dlatego owo wzgórze zwie siÄ™ Galad /Galaad/ i caÅ‚a ta okolica do dziÅ› nosi miano krainy galadeÅ„skiej /galaadeÅ„skiej/. — Po przysiÄ™dze wyprawili ucztÄ™ i Laban wróciÅ‚ do domu.
XX. 1. W drodze do krainy chananejskiej Jakub miał wizję, która na-pełniła go błogą nadzieją na przyszłość; miejsce, gdzie jej dostąpił, nazwał „Obozowiskiem Bożym" /Mahanaim/. Pragnąc jednak poznać zamysły brata, wysłał przodem zwiadowców, by wywiedzieli się o wszystkim dokładnie; bał się bowiem Ezawa ze względu na ich dawne nieporozumienie. Polecił także owym wysłańcom, by oświadczyli Ezawowi, że
on, Jakub, opuÅ›ciÅ‚ krainÄ™ z wÅ‚asnej woli, sÄ…dzÄ…c, iż powinien rozstać siÄ™ z Ezawem z powodu jego gniewu; teraz zaÅ›, uznawszy, iż upÅ‚ynęło już dość czasu, by mogli siÄ™ pojednać, wraca z żonami i dziećmi, wiodÄ…c ze sobÄ… dobytek, który zdoÅ‚aÅ‚ zgromadzić, i chce powierzyć mu siebie i wszystkie swoje najcenniejsze dobra; najwyższe bowiem szczęście upatruje w tym, by z bratem swoim dzielić siÄ™ dostatkiem udzielonym mu przez Boga. — WysÅ‚aÅ„cy powtórzyli te sÅ‚owa Ezawowi, który bardzo
się nimi uradował i natychmiast wyruszył, z czterystu zbrojnymi, na spotkanie brata. Na wieść, że Ezaw ciągnie ku niemu z tak licznym za-stępem, Jakub wielce się przeraził, ale w Bogu położył nadzieję ocalenia i sam zabezpieczył się jak najprzemyślniej, by ochronić siebie i całą karawanę i pokonać wrogów, gdyby chcieli wyrządzić mu krzywdę. Podzielił swoich ludzi na dwie grupy, z których jedną umieścił na przedzie, a drugiej kazał kroczyć tuż za pierwszą, aby w razie, gdyby wojownicy Ezawa rozbili pierwszy zastęp, pokonani mogli znaleźć oparcie w drugiej grupie. W taki sposób ustawiwszy swoich ludzi, wysłał kilku do brata z darami: były to zwierzęta juczne i mnóstwo czworonogów różnego
rodzaju, takich, które uszczęśliwiłyby każdego obdarowanego nimi ze względu na ich rzadkość. Ci wysłańcy nie poszli wszyscy razem, ale mieli przybywać kolejno, jeden za drugim, aby wydawało się, że jest ich więcej.
Jakub miał nadzieję, że takie dary uśmierzą gniew Ezawowy, jeśli jeszcze trwa; a przykazał także owym gońcom, by przemawiali do Ezawa z wielkim szacunkiem.
2. Poświęciwszy cały dzień na te przygotowania, wieczorem Jakub
wyruszył ze swą karawaną w drogę; gdy jego ludzie przeprawili się przez pewien potok zwany Jabakch /Jabbok/, Jakub który został po drugiej
stronie, natknął się na zjawę, która zaczęła z nim walczyć; po ciężkim zmaganiu pokonał ją. Wtedy zjawa owa przemówiła do niego zrozumia-
łymi słowami, wzywając go, by radował się swoim czynem i nie mnie-
|