Pan pokoju si§ ukaże, Pokoju tworzenia. Czasu, gdy mandala obraca się w mroku. Głupi powie w swej pysze, Że jego myśli są tylko myślami... Saraha i 98-99> Byt wczesny świt. W pobliżu basenu purpurowego lotosu, w OgrodzieRadości, u stóp posągu błękitne] bogini z veena leżało ciało Brahmy. Dziewczyna, która go znalazła, początkowo myślała, że Pan Brahma zażywaodpoczynku, bowiem ciągle miał otwarte oczy. Dopiero po chwili uświadomiłasobie, że przecież nie widać, żeby oddychał, zaś jego twarz, jakby wykrzywionaw bólu, zastygła w grymasie i przypomina maskę. Zadrżała, jakby za chwilę miai nastąpić koniec świata. Bóg umarł -- zro-zumiała, że taka jest kolej rzeczy. Lecz po jakimś czasie pojęła, ze wewnętrznaspójność rzeczy służy utrzymywaniu świata w ryzach, tak by mógł niezaKiócenieprzechodzić od jednej epoki do drugiej. Jakkolwiek jednak by nie było.postanowiła, że lepiej będzie, gdy zaniesie wiadomość o końcu jedneji nieuchronnym nadejściu nowej Jugi do kogoś, kto ma lepsze rozeznanie w tychsprawach niż ona. Zwróciła się zatem do Pierwszej Konkubiny Brahmy Ta przyszła, obejrzałatrupa, potwierdziła przypuszczenia o śmierci boga, dotknęła posagu błękitnejbogini, która zaczęła grać na \-tvita. po czym posłała wiadomość do Wk;znui Siwy z prośba, by natychiast przyszli do pawilonu Stwórcy. Wkrótce nadeszli, prowadząc z sobą Pana Ganeszę, Obejrzeli śmiertelne szczątki boga, zgodzili się z wcześniejszą diagnoza codo ich stanu, po czym odesłał i obie kobiety do ich komnat, gdzie miały czekać naegzekucję. Kiedy zostali sami, rozpoczęli naradę. - Potrzeba nam nowego Stwórcy, i to zaraz - rzekł Wisznu. - Czekam nakandydatów, 172 - Mianuję Ganeszę - wyrwał się Siwa. - Odmawiam - zaripostował tamten. - Dlaczego? - Ponieważ nie lubię być wystawiany na widok publiczny. Gdy o mniechodzi, zamiast na scenie wolałbym pozostać za kulisami. - W takim razie musimy rozważyć inne kandydatury - powiedział Siwa, - Ale szybko. Czas nagli. - Czy me byłoby mądrzej - zapyta) Wisznu - przekonać się najpierw, cospowodowało śmierć Brahmy, a dopiero później wyznaczyć jego następcę? - Nie - pokręcił głową Ganesza. - Rzeczą pierwszorządnej wagi jestwybór następcy. Zanim się to nie stanie, nawet pogrzeb musi poczekać,albowiem nie ma Nieba bez Brahmy, - Co myślisz o którymś z Lokapalów?... - Warto się zastanowić. , - Jama? - O, nie! - Pan Ganesza zaprzeczył z całą stanowczością, na jaką było gostać. - Jama |est zbył poważny, zbyt serio traktuje swe sprawy... dobry z niegowynalazca, lecz kiepski administrator. Poza tym zbyt niezrównoważony... - Kubera? - Zbytnio przebiegły. Bałbym się o niego. - Indra? - Strasznie zawzięty, - Agni? - Może tak... może nie... - Wobec tego Kryszna? - Lekkoduch. Nie stać go na powagę. Siwa wyglądał na ostatecznie zbitego z tropu. - W takim razie kogo byś proponował? - Aż jakim największym problemem borykamy się obecnie? - Nie sądzę, żebyśmy mieli obecnie jakiekolwiek poważne problemy - zauważył Wisznu. - Zatem byłoby mądrze wynaleźć ie... przynajmniej na jakiś czas -uśmiechnął się Ganesza. - Wydaje mi się, że naszym największym kłopotemjest akceleracjonizm. Powrót Sama zmącił czyste dotychczas wody. - To prawda - westchnął Siwa. - Akceleracjonizm? - zdumiał się Wisznu. - Po co trącać zdechłego psa? - Aaa... - ponownie uśmiechnął się Ganesza. - Rzecz cała w tym, że nietaki zdechły, jak ci się zdaje. W każdym razie nie wśród ludzi. W ten sposóbzałatwimy dwie sprawy: po pierwsze, odwrócimy uwagę od problemu sukcesjipo Brahmie, a zarazem będziemy mieli coś, co pomoże scementować solidar-ność w Mieście. Tak... chyba, że wolałbyś wszcząć kampanię przeciwkoNirritiemu i jego zombim? - Nie, dziękuję. - Jeszcze nie teraz... - Hm... - Ganesza spojrzał na swych rozmówców. - W takim razie ogła-szam, że największym problemem bogów jest w chwili obecnej akceleracjonizm, 173 - W porządku. Niech i tak będzie. - Dobrze - Ganesza potarł czoło. - Powiedzcie mi jeszcze, kto najbardziejnienawidzi przyspieszaczy? - Ty?... - Bzdura! - skrzywił się z niesmakiem. - Zgaduj dalej. - Lepiej już nam to powiedz bez zgadywania. - Jak chcecie - wzruszył ramionami. - Kaii. - Eee... - Siwa nie wylądal na przekonanego, - Bardzo wątpliwy pomysł... - Czyżby? - Ganesza uniósł brwi. - Zastanówcie się tylko: buddyzmi akceleracjonizm to dwa konie w tym samym zaprzęgu. Budda wzgardził ofertąKali, a ona, jako kobieta, nigdy mu tego nie zapomni. Jest więcej niż pewne, żez radością weźmie udział w tej akcji. - W ten sposób zaprze się swej kobiecości...
|