Coś takiego musiało skończyć się nieszczęściem. Flourens Delannoy, Bajki i klechdy Delannoy, Flourens, językoznawca i historyk, 1432 w Vicovaro, w latach 1460-1475 sekretarz i bibliotekarz na dworze cesarskim. Niestrudzony badacz legend i baśni ludowych, autor wielu rozpraw uważanych za pomniki dawnego języka i literatury północnych regionów Imperium. Z dzieł jego najważniejsze są: „Mity i legendy ludów Północy”, „Bajki i klechdy”, „Niespodzianka, albo mit Starszej Krwi”, „Saga o wiedźminie”, oraz „Wiedźmin i wiedźminka, czyli nieustające poszukiwanie”. Od roku 1476 profesor akademii w Castell Graupian, gdzie zmarł 1510. Effenberg i Talbot, Encyclopaedia Maxima Mundi, tom IV ROZDZIAł óSMY Wicher dął od morza, łopotał żaglami, mżawka boleśnie, niby drobniutki grad, cielą w twarz. Woda w Wielkim Kanale była ołowiana, zmarszczona wiatrem, upstrzona wysypką dżdżu. - Tędy, panie, pozwólcie. Łódź czeka. Dijkstra westchnął ciężko. Miał już serdecznie dosyć podróży morskiej, uradowało go te kilka chwil, gdy czuł pod nogami twardy i stabilny kamień nabrzeża, szlag go trafiał na myśl o konieczności wkroczenia znowu na chybotliwy pokład. Ale co było robić - Lan Exeter, zimowa stolica Koviru, różniła się w sposób zasadniczy od innych stolic świata. W porcie Lan Exeter przybywający morzem podróżni wysiadali ze statków na kamienne keje tylko po to, by natychmiast przesiąść się na następną jednostkę pływającą - smukłą wielowiosłową łódź z wysoko zadartym dziobem i niewiele niższą rufą. Lan Exeter było zbudowane na wodzie, w szerokim ujściu rzeki Tango. Zamiast ulic miasto miało kanały - a cała komunikacja miejska dokonywała się na łodziach. Wsiadł do łodzi, przywitawszy się z redańskim ambasadorem oczekującym na niego przy trapie. Odbito od kei, wiosła równo uderzyły o wodę, łódź ruszyła, nabrała szybkości. Redański ambasador milczał. Ambasador, pomyślał machinalnie Dijkstra. Od ilu lat Redania wysyła do Koviru ambasadorów? Od stu dwudziestu, góra. Już sto dwadzieścia lat Kovir i Poviss są dla Redanii zagranicą. A przecież nie zawsze były. Krainy położone na północy, nad Zatoką Praksedy, Redania z dawien dawna traktowała jak swe własne lenno. Kovir i Poviss były - jak to się mówiło na dworze tretogorskim - apanażem w oprawie koronnej. Kolejni rządzący tam hrabiowie apanażyści zwani byli Trojdenidami, wywodzili się bowiem - lub twierdzili, że się wywodzą - od wspólnego przodka, Trojdena. Ówże princ Trojden był rodzonym bratem króla Redanii Radowida I, tego nazwanego później Wielkim. Już w młodości był ów Trojden typem obleśnym i wyjątkowo wrednym. Strach brał, gdy się pomyślało, że z latami się rozwinie. Król Radowid - nie będący pod tym względem wyjątkiem - brata nienawidził jak morowej zarazy. Mianował go więc hrabią apanażystą Koviru - by się go pozbyć, odsunąć jak najdalej od siebie. A dalej niż Kovir nie dało się. Hrabia apanażysta Trojden był formalnie wasalem Redanii, ale wasalem nietypowym - nie ponoszącym żadnych ciężarów ani powinności lennych. Ba, nie musiał składać nawet ceremonialnej przysięgi lenniczej, zażądano od niego wyłącznie tak zwanej obietnicy nieszkodzenia. Jedni mówili, że Radowid zwyczajnie się zlitował - wiedząc, że kovirskiej „oprawy koronnej” nie stać ni na daninę, ni na służebność. Inni zaś utrzymywali, że Radowid po prostu nie chciał na oczy oglądać hrabiego apanażysty - mdliło go na samą myśl, że braciszek może osobiście zjawić się w Tretogorze z pieniędzmi lub z pomocą wojskową. Jak było naprawdę, nikt nie wiedział, ale jak było, tak zostało. Długie lata po śmierci Radowida I w Redanii nadal obowiązywało prawo promulgowane za czasów wielkiego króla. Po pierwsze: hrabstwo Koviru jest wasalem, ale nie musi ani płacić, ani służyć. Po drugie: apanaż kovirski jest dobrem martwej ręki, a sukcesja jest w wyłącznej gestii domu Trojdenidów. Po trzecie: Tretogor nie miesza się do spraw domu Trojdenidów. Po czwarte: członków domu Trojdenidów nie zaprasza się do Tretogoru na uroczystości obchodów świąt państwowych. Po piąte: ani z żadnych innych okazji. O tym, co na Północy się dzieje, mato kto w sumie wiedział i mało kogo to interesowało. Do Redanii dochodziły - głównie okrężną drogą, przez Kaedwen - wieści o konfliktach hrabstwa kovirskiego z pomniejszymi północnymi władykami. O przymierzach i wojnach - z Hengfors, Malleore, Creyden, Talgarem i innymi kraikami o trudnych do zapamiętania nazwach. Ktoś tam kogoś podbijał i wchłaniał, ktoś z kimś łączył się w dynastycznym związku, ktoś kogoś pogromił i zhołdował - w sumie nie bardzo było wiadomo, kto, kogo i dlaczego.
|