— Rysy chłopca stężały, gdy porozumiewał się ze swoim smokiem. Gadareth obrócił głowę w kierunku Alemiego, a jego oczy zawirowały wyjątkowo szybko. Potem lekko podniósł nogę. — Czy mógłbyś mi podać rękę? — zapytał Alemi. — Oczywiście! — Młody T’lion zaczerwienił się. Chłopiec schylił się tak nisko, że musiał się mocno przytrzymać grzebienia na szyi smoka, żeby nie spaść ze swojego siodła. Alemi lekko chwycił podaną mu rękę, wskoczył na ugięte kolano zwierzęcia, po czym usadowił się w zagłębieniu pomiędzy dwoma wyrostkami grzebienia z tyłu, za jeźdźcem. — No, wszystko w porządku — powiedział Alemi, poprawiając się na swoim miejscu. — Czy na pewno, mistrzu? Siedzieli tak przez kilka chwil, wreszcie Alemi odchrząknął. — Jestem gotowy. A co z tobą? — zapytał delikatnie, pragnąc przyspieszyć odlot. — Ach, oczywiście doskonale. Już lecimy. Gadareth! — Tym razem mówił z większą pewnością siebie i bez zbędnych wahań. Kiedy Gadareth odbił się od ziemi, Alemi znowu przeżył chwilę wątpliwości co do kwalifikacji chłopca i miał gorącą nadzieję, że nie znajdą się nagle w jakimś zupełnie obcym miejscu, z dala od znanych szlaków. Słyszał już o takich zdarzeniach… Nagle znaleźli się w chłodzie przestrzeni pomiędzy. Alemi wstrzymał oddech:… raz… dwa… trzy… czte… Byli wysoko nad wodą, co stanowiło dobry znak. Zaraz potem Gadareth ostro skręcił, pochylił się na prawe skrzydło i przed nimi ukazał się przepiękny łuk Zatoki Monako. Młody spiżowiec szybko obniżył lot, ostro pikując w kierunku ziemi. Manewr ten spowodował, że Alemi znowu wstrzymał oddech i skulił się na swoim miejscu, z całej siły wbijając kolana i pięty w szyję smoka. Wylądowali jednak bardzo gładko i pasażerem nie szarpnęło nawet wtedy, gdy smok zatrzepotał skrzydłami dla wytracenia szybkości. Znaleźli się na utwardzonej nawierzchni przed Budynkiem Administracji, w którym znajdował się Assigi. Alemi znał dzieje jego odkrycia — opowiadali je harfiarze na wielu zebraniach. Była to jedna z budowli Starożytnych, odkryta przez Mistrza Kowalskiego Jancisa, Sezonowego Harfiarza Piemura i lorda Jaxoma. Jak mówiono, prace te były ich kaprysem. Ruth także pomagał. Któregoś dnia natrafili na dziwnie wzmocnione zakończenie budowli, wydedukowali więc, że coś specjalnego musiało być w ten sposób chronione… i tak odkryli Audio System Sztucznej Inteligencji Gromadzący Informacje pozostawiony przez pierwszych osadników na Pernie. Inteligencję, która mogła powiedzieć im wiele o początkowych latach kolonizacji planety, a także o Niciach. „Assigi” — inteligencja prosiła, żeby tak ją nazywać — obiecał swoją pomoc w całkowitym i trwałym usunięciu zagrożenia Nićmi. Oczywiście, budynek został powiększony, bo Assigi nauczał bardzo wielu ludzi zapomnianej już wiedzy dotyczącej różnych zawodów. Alemi dziwił się, jak Assigi mógł uczyć tak wielu w tak szerokim zakresie. Zaproszenie na specjalną rozmowę z inteligencją sprawiło mu wielką satysfakcję. Po opuszczeniu swojego miejsca na szyi młodego spiżowca, Alemi nie zapomniał podziękować za dostarczenie go na miejsce. — Polecono nam czekać, żeby cię odwieźć z powrotem, mistrzu Alemi — powiedział T’lion. A spojrzawszy przez ramię i zobaczywszy liczne kołujące smoki przygotowujące się do lądowania dodał niepewnie: — Będziemy tam na wzgórzach, w miejscu gdzie i inni oczekują — i wskazał kierunek. — Kiwnij tylko na nas. Spiżowiec już się podrywał, by zrobić miejsce do lądowania innym smokom, i wiatr zagłuszył słowa chłopca. Alemi pokiwał ręką na znak, że jednak go usłyszał, następnie odwrócił się w kierunku wejścia do Budynku Administracji. Tuż przy drzwiach stało biurko, za którym siedział Robinton, Mistrz Harfiarzy Pernu, wybitna postać. Alemi na chwilę oniemiał ze zdumienia, a Robinton uśmiechem odpowiedział na jego przyjacielskie powitanie, wstał zza biurka i wyciągnął rękę do młodego Mistrza Rybackiego. — A, mistrzu Alemi, jak miło cię tu widzieć. I to przybywającego w takim celu. Ty i mały Readis mieliście szczęście zostać uratowani w tak nadzwyczajny sposób. — Słyszałeś już o tym? — Alemi był zaskoczony. Jednakże Mistrz Harfiarzy, nawet jeżeli teraz wycofał się z uprawiania swojego zawodu, miał własne sposoby dowiadywania się o wszystkim, co działo się na całej planecie. — Oczywiście — powiedział z naciskiem Robinton. — Sam lord Jaxom mi o tym powiedział. Ale dlaczego nie ma z tobą małego Readisa? — No, tak jakoś, właściwie to jego matka postanowiła, że nie powinien być już teraz włączony w tę sprawę. Przekroczył dopiero kilka miesięcy temu siedem Obrotów. Jej się wydaje, że jest jeszcze zbyt młody… — Alemi wyczuł w tonie swojej wypowiedzi brak akceptacji dla takiej decyzji i pomyślał, że powinien był lepiej ukryć własne zdanie.
|